Gra:Strona -7,34c: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to Mbot. Ofiarą rewertu jest 80.54.143.206.)
Linia 39: Linia 39:
== <font color=#AAAAAA>Co wybierasz?</font> ==
== <font color=#AAAAAA>Co wybierasz?</font> ==
* <choose><option>[[Gra:Strona 1|Wchodzę, kurna!]]</option><option>[[Gra:Strona 0|Wchodzę, kurna!]]</option><option>[[Gra:Strona 0|Wchodzę, kurna!]]</option></choose>
* <choose><option>[[Gra:Strona 1|Wchodzę, kurna!]]</option><option>[[Gra:Strona 0|Wchodzę, kurna!]]</option><option>[[Gra:Strona 0|Wchodzę, kurna!]]</option></choose>
* [[Gra:Strona 09|Niech mnie licho, nie wchodzę.]]
* [[Gra:Strona 09|Niech mnie licho, nie wchodzę.]]</span></div>
* [[Gra:Strona -7,34|Kontynuj]]
</span></div>


[[Kategoria:Gra|-7,34c]]
[[Kategoria:Gra|-7,34c]]

Wersja z 10:56, 2 sty 2011

Wcisnąłeś guzik z napisem: POMOCY.

I co? Naprawdę myślałeś, że piekielne istoty są skłonne do pomocy komukolwiek, a zwłaszcza śmiertelnikom?
Buahahahaha! Nie wierzę! Nie wierzę! O kurna, Jadźka, chodź tu szybko. Ten idiota uwierzył, że to takie proste! Jak mogłeś się na to nabrać?!

Coś się jednak dzieje.

Winda robi się przezroczysta, a mówiąc dokładniej, zaczyna po prostu znikać. Ty lecisz dalej, pustym szybem, w dół.
Dawno minąłeś już ostatnie piętro, jakie widziałeś na przyciskach – minus trzysta czterdzieste piąte – i choć wszystkie cyferki Ci się rozmazują pod wpływem prędkości Twojego spadania, po chwili rozpoznajesz oczywisty minus oraz cyfrę rzędu setek – jest to 6.

Od pewnego momentu zaczynasz spadać coraz wolniej. Teraz widzisz dokładnie numery pięter:

-660...

-661...

Myślisz sobie – zatem pewnie to już koniec, pewnie ostatnie piętro ma liczbę -666...

-663...

-664...

-665...

...no i gdzie, do cholery, to ostatnie piętro? I dlaczego nie roztrzaskuję się o tę Cenzura2.svg posadzkę? – rozważasz.

Rozlega się ponury, iście szatański głos:


JESZCZE ŚMIESZ NARZEKAĆ?


Znajdujesz się w pustce. Tak, tak, w kompletnej pustce. Wszelkie potrzeby fizjologiczne, w tym potrzeba oddychania i snu, zanikają.
Jesteś tylko Ty, w pełni świadomy, a wokół Ciebie absolutna ciemność i cisza.





















Wytrzymujesz tak pół godziny, godzinę, dwie. Tobie jednak zdaje się, że to dwa tygodnie, a może nawet miesiąc. Z braku wszelkich bodźców, a przede wszystkim z prawdziwej samotności, zaczynasz szaleć. Wyobraźnia podsuwa Ci cały plugawy panteon Lovecrafta, a także inne dziwactwa.
Między bóstwami i potworami zjawia się portal. Możesz pozwolić na to, by pokonał Cię strach, lecz możesz też zaryzykować i spróbować wejść do portalu.

Co wybierasz?