TBM

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Jeden z papuasów, którzy współtworzą ten gatunek

Get your body beat! Shut up and swallow!

Myśl przewodnia gatunku

Techno body music – o wiele bardziej agresywna forma harsh EBM-u, którą grają producenci chcący wnieść do klimatu rozkładu nieco tańca. Wynalazł ją Andy LaPlegua z Combichrista, który stwierdził, że ma dość future popu i nagrałby coś, przy czym mógłby być naprawdę harsh. Pomimo tego, że udało mu się zbić gruby hajs oraz zapoczątkować nowy gatunek, palnął niezłą gafę już od samego początku. Puryści gatunkowi łapią się za głowę wykrzykując „To nie jest kurwa techno!”, jednak każdy normalny człowiek ma ich głęboko w dupie.

Brzmienie

TBM wbrew pozorom nie brzmi jak ulepszony EBM, ponieważ bliżej mu do prymitywnej muzyki klubowej. Basior wyliftowany jest w kosmos, a w beacie nie ma miejsca na przeskoki, ponieważ utrudniało by to taniec. W zasadzie, jedyną różnicą TBM-u z muzyką graną w klubach na całym świecie jest tekst, który przeciętny żeluś z lokalnego przytułku dla upośledzonych nazwałby chorym.

Teksty

W przeciwieństwie do EBM-u, teksty w TBM-ie nie mają realnego przesłania, a jedynie namawiają do tańca, chlania, ćpania i ruchania kogo popadnie, niezależnie od płci. Nie zmienia to jednak faktu, że są tak samo harsh jak ich mroczne odpowiedniki. Jednym z namacalnych przykładów zależności pomiędzy tymi dwoma gatunkami jest Jan L, który posiada dwa bliźniacze projekty. W jednym z nich jest poważny, ułożony, głęboki i harsh, a w drugim daje sobie upust windując bass, upraszczając linie melodyjne i wrzucając teksty o dupie Maryni.

Twój płacz nigdy nie zostanie wysłuchany, wymów moje imię i błagaj o przebaczenie.

Zajebiście typowy, harsh EBM-owy tekst

Kurwa, ruchaj się dziwko, ssij to szybko.

Ten sam producent po drugiej stronie lustra