Nonźródła:Dowcipy o Bogu
Ten artykuł jest niezmiernie długi i jego czytanie może spowodować liczne szkody, takie jak: strata czasu, ból palców, możliwość zepsucia się myszki, klawiatury, procesora i przypalenie drugiego dania. Upewnij się, że jesteś na siłach lub wylosuj sobie coś krótszego. |
Jeżeli nie jesteś pełnoletni lub Cię to razi – zajmij się czymś typowym dla nastolatków, np. oglądaniem stron z gołymi babami!
– Dlaczego Bóg stworzył blondynkę?
– Bo owca nie potrafi przynieść piwa z lodówki.
– Dlaczego Bóg stworzył brunetkę?
– Blondynka też tego nie potrafi.
Dwaj chłopcy dzień przed Wigilią śpią u babci i idą się modlić. Jeden głośno mówi:
– Modlę się o nowy statek piracki, samolot i klocki Lego.
– Dlaczego tak głośno mówisz, Bóg nie jest głuchy.
– Bóg nie, ale babcia tak.
Idą Trzej Królowie do Jezusa. Już wchodzą do stajenki, gdy jeden uderza głową we framugę i łapiąc się za czoło krzyczy:
– O Jezu!
Na to Maryja do Józefa:
– Widzisz Józefie, takie ładne imię Jezus, a ty ciągle tylko Staszek i Staszek.
Idzie zakonnica z kościoła do domu. Wywaliła się na ulicy i mówi:
– O Jezus Maryja!
W domu ukazuje się jej Jezus i mówi:
– Może ja mam ryja, ale za to ty masz krzywe nogi.
Jan Paweł II umarł, poszedł do nieba i przyjmuje go św. Piotr:
– Ty, Janie Pawle II, za twoje zasługi dla ludzkości i Kościoła dostaniesz Ferrari i najlepszą chatę w niebiosach!
JP II zadowolony jedzie sobie po Niebieskiej Autostradzie, wyprzedza wszystkich zadowolony z siebie, a tu nagle wyprzedza go jadące wiele szybciej piękne, czerwone Lamborghini, w którym siedział za kierownicą młody, straszliwie zapuszczony facet z długimi włosami. JP II zawraca z piskiem opon. Wraca do św. Piotra i mówi:
– Ja tu św. Piotrze poczyniłem takie zasługi dla ludzkości i naszej matki Kościoła, a tu mnie jakiś punk w cholernym Lamborghini na Niebieskiej Autostradzie wyprzedza! Zrób z tym coś!
Św. Piotr z zadumą w głosie:
– Ciężka sprawa, syn Szefa.
Jasiu pierwszego dnia przychodzi do szopki i zabiera figurkę Józefa. Drugiego dnia zabiera figurkę Marii. Trzeciego dnia zostawia karteczkę z napisem: Jak na następny rok znowu nie dostanę rowerka, to nie zobaczysz więcej rodziców.
Jezus biegnie po jeziorze i krzyczy:
– Tato, tato daj popływać.
– Jezus idzie po polu marchewek, nagle się potknął...
– Co zrobił?
– Zmarchwiwstał.
Jezus zszedł na ziemię, żeby sprawdzić co tam słychać u ludzi. Idzie sobie idzie, patrzy, a tam hipisi trawkę jarają. Podchodzi do nich:
– Witajcie.
– Cześć, chcesz macha?
Jezus zastanowił się i wziął macha. Po chwili śmiechu przypomniało mu się, że zapomniał się przedstawić więc mówi:
– Jestem Jezus Chrystus.
– I o to chodzi!
Kaczyński i Obama spotkali Pana Boga. Są ciekawi jak będzie wyglądała przyszłość.
– Za ile lat w USA będzie kryzys ekonomiczny? – pyta Obama.
– Za 20 lat.
– To już nie za mojej kadencji – stwierdza Obama.
– Kiedy w Polsce będzie dobrobyt? – pyta Kaczyński.
– A to już nie za mojej kadencji – odpowiada Pan Bóg.
Kobieta, która się prostytuowała (św. Magdalena) została skazana na ukamienowanie. Stoi w środku, dookoła niej ludzie. W pewnej chwili przychodzi Jezus:
– Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień...
Bum, kamień poleciał.
– Mamo, jak Ty mnie czasami wkurzasz.
Kobieta zabawia się z kochankiem, ale nagle słyszy, że jej mąż otwiera zamek w drzwiach. Kobieta w strachu:
– Boże, cofnij czas o godzinę!
Słyszy głos z nieba:
– Dobrze, ale kiedyś utoniesz.
Kobieta się zgadza. Mąż się nie dowiedział, a ona ciągle unikała wody. Pewnego dnia wygrała wycieczkę na Karaiby. Obawiała się, ale postanowiła zaryzykować. Podczas rejsu nastąpił sztorm. Wtedy kobieta przerażona krzyknęła:
– Boże, chyba nie pozwolisz umrzeć razem ze mną tym 300 niewinnym kobietom!
– Niewinnym? Od roku was dziwki zbierałem w jedno miejsce!
Kowalski był producentem gwoździ. Poszedł do agencji reklamowej, aby ta zrobiła mu reklamę. Po tygodniu miał się zgłosić co też uczynił. Przychodzi i puszczają mu projekcję: Golgota, na krzyżu Jezus, a obok niego napis: Gwoździe Kowalskiego przebiją wszystko.
Kowalski obrażony mówi:
– Panowie, to nie może tak być. Zróbcie coś innego.
Zgodzili się i kazali przyjść za tydzień. Po tygodniu Kowalski znowu pojawia się w agencji, a tam Golgota, Jezus przybity do krzyża i napis: Gwoździe Kowalskiego utrzymają wszystko.
No to Kowalski się zdenerwował i z oburzeniem krzyczy:
– Panowie, ja jestem człowiek religijny i w mojej reklamie nie może być Jezusa. Koniec i kropka.
Zgodzili się i kazali przyjść za tydzień. Po tygodniu Kowalski pojawia się i po raz 3 puszczają mu reklamę: Golgota, pusty krzyż i napis: Gdyby użyli gwoździ Kowalskiego, to by nie uciekł.
Ksiądz na mszy zbiera datki.
Podchodzi do kobiety, a ta szuka drobnych pieniędzy.
Ksiądz, widząc same stu złotowe banknoty mówi:
– Mogą być te stuzłotowe.
– To na fryzjera.
– Ale Maryja nie chodziła do fryzjera.
– A Jezus nie jeździł mercedesem!
Małego Abramka wywalili ze szkoły – żydowskiej oczywiście – za brak postępów w nauce i nieposłuszeństwo.
Przenieśli do go innej szkoły – też żydowskiej. Po kilku miesiącach i z tej wyleciał z tych samych powodów. Do kolejnej – to samo. Po jakimś czasie w mieście nie została już ani jedna żydowska szkoła, w której by już Abramka nie znali, został więc umieszczony w katolickiej. Po tygodniu dyrektor szkoły wzywa tatę Abramka i oznajmia mu, jakim wspaniałym chłopcem jest Abramek – grzecznym, bystrym i w ogóle najlepszym uczniem w szkole. Tatę po powrocie do domu pyta zbaraniały Abramka:
– Abramek, co się z tobą stało? Mówią mi, że jesteś najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. Co oni z tobą zrobili?
– Rozumiesz tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym wisiał jakiś pan przybity do krzyża i powiedział: „Abramek, to jest Jezus Chrystus. On też był Żydem”. I wtedy zrozumiałem, że to nie przelewki.
Mama Jasia przygotowującego się do pierwszej Komunii św. przychodzi do ks. proboszcza i mówi:
– Proszę księdza, Jasiu to jest taki głąb, że nie nauczy się nic z katechizmu.
A ksiądz mówi:
– Proszę pani, Jezus umarł za nas okropną śmiercią, a Jasiu nie może się trochę poświęcić?
– Wie ksiądz, my to mieszkamy daleko od kościoła i nie słyszeliśmy, żeby Jezus chorował, a to on umarł?
Na lekcji religii ksiądz pyta:
– Jasiu, gdzie mieszka Pan Bóg?
– U nas w łazience.
– Jasiu, co ty mówisz? Dlaczego?!
– Bo codziennie rano mama wali do drzwi i krzyczy: „Boże, jeszcze tam jesteś?”
Nowy ksiądz był spięty, bo miał prowadzić swoją pierwszą mszę w parafii. Postanowił dodać do święconej wody kilka kropelek wódki, żeby się rozluźnić, i tak się stało. Czuł się wspaniale. Gdy po mszy wrócił do pokoju znalazł list:
„Drogi Bracie, następnym razem dodaj kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do wódki. A teraz słuchaj i zapamiętaj:
– Msza trwa godzinę, a nie dwie połówki po 45 minut;
– Jest 10 przykazań, a nie 12;
– Jest 12 apostołów, a nie 10;
– Krzyż trzeba nazwać po imieniu, a nie to „duże T”;
– Na krzyżu jest Jezus, a nie Che Guevara;
– Jezusa ukrzyżowali, a nie zajebali i to Żydzi, a nie Indianie;
– Nie wolno na Judasza mówić „ten skurwysyn”;
– Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w pizdu;
– Inicjatywa, aby ludzie klaskali była imponująca, ale tańczyć makarenę i robić pociąg to przesada;
– Opłatki są dla wiernych, a nie jako deser do wina;
– Poza tym Maria Magdalena była jawnogrzesznicą, a nie kurwą;
– Kain nie ciągnął kabla, tylko zabił Abla;
– Na początku mówi się „niech będzie pochwalony”, a nie „kurwa mać”;
– A na koniec mówi się „Bóg zapłać”, a nie „ciao”;
– Po zakończeniu kazania schodzi się z ambony po schodach, a nie zjeżdża po poręczy;
– Ten obok w „czerwonej sukni”, to nie był transwestyta. To byłem ja, biskup.
Amen!”
Ostatnia wieczerza. Jezus mówi:
– Nim kur zapieje trzy razy, jeden z was zdradzi mnie.
A na to Judasz:
– Ty Jezus, jak Ty sobie wypijesz, to się zawsze do mnie przypierdalasz.
Pani katechetka na lekcji religii pyta się dzieci:
– Kim jest dla nas Bóg?
– Pasterzem – odpowiada Marysia.
– Dobrze Marysiu. A kim my jesteśmy dla Boga?
– Grupą baranów – odpowiada Jaś.
Pani od religii pyta się dzieci:
– Jak nazywają się trzy osoby Pana Boga?
Jasiu podnosi rękę i mówi:
– Ich Troje.
Pewien mężczyzna miał papugę, która bardzo lubiła rozmawiać przez telefon. Pod koniec miesiąca przychodzi rachunek na 900 zł. Właściciel papugi mówi:
– Jeżeli jeszcze raz tyle nadzwonisz, to cię ukrzyżuję.
Papuga myśli:
– Nie ukrzyżuje, nie ukrzyżuje.
I dalej dzwoni. Pod koniec przychodzi rachunek na 900 zł. Właściciel ukrzyżował papugę i powiesił obok Jezusa nad drzwiami. Papuga się pyta:
– Długo tu wisisz?
– Prawie 2000 lat.
– To gdzie Ty do cholery dzwoniłeś?!
Pewnego dnia nad jeziorem rybacy wykonywali swój zawód. Nagle przed nimi ukazał się Jezus:
– Chodźcie do mnie – powiedział.
– Ale my nie umiemy chodzić po wodzie.
– Jeżeli złapiecie mnie za rękę, to będziecie mogli.
Wszyscy weszli, złapali za jego ręce i wskoczyli do wody. Po chwili słychać było tylko topienie się ludzi.
– Żartowałem.
Siostra zakonna na lekcji religii pyta się dzieci:
– Dzieci, co to jest? Rude najczęściej można to zwierzątko spotkać w parku, ma rudą kitę i lubi orzechy.
Jasiu odpowiada:
– Na 99% to wiewiórka, ale jak to pytanie zadała pani to musi być Jezus.
Syn zrobił wreszcie prawo jazdy i prosi ojca o pożyczenie samochodu. Ojciec ostro:
– Popraw oceny w szkole, przeczytaj Biblię i zetnij włosy, to wrócimy do tematu.
Po miesiącu chłopak przychodzi do ojca i mówi:
– Poprawiłem stopnie, a Biblię znam już prawie na pamięć. Pożycz samochód!
– A włosy?
– Ale tato! W Biblii wszyscy: Samson, Mojżesz, nawet Jezus mieli długie włosy!
– O, widzisz, synku! I chodzili na piechotę...
Trzy rodziny zbierają się na pogrzebie znajomego. Jedna rodzina płacze, druga śmieje, trzecia rzyga. Nagle grób plącze wielki chwast i jedno dziecko z śmiejącej się rodziny krzyczy:
– Jezus!
Turysta nad jeziorem Genezaret czyta:
– Przepłynięcie łodzią 500 dolarów.
Podchodzi do kasjera i skarży się:
– 500 dolarów? To strasznie drogo.
Na to kasjer:
– No tak, ale to przecież po tym jeziorze Jezus piechotą chodził.
Na to klient:
– Ja się Mu nie dziwię przy takich cenach.
Umarł producent broni i poszedł do nieba.
– Witaj dobry człowieku. Czy zrobiłeś w życiu coś złego? – pyta Pan Bóg.
– Broń Boże!
Wraca Jezus z Ogrójca do wieczernika. W wieczerniku biba. Wszędzie dupy, wódy i koks. Podchodzi do Piotra i się pyta:
– Skąd wzięliśmy na to kasę, przecież jesteśmy biedni?
– Judasz kogoś sprzedał...