Saruman
Saruman – stary przyjaciel Gandalfa, wielce pierdolnięty potężny i wszechwładny władca Ajsengardu.
Wykształcenie
Saruman, wielki mędrzec, prawdopodobnie nie miał żadnego wykształcenia. W końcu w śródziemiu nie było nawet podstawówek, a wymachiwać kijaszkiem i wołać jakieś "czary-mary" to każdy głupi potrafi. Tak więc ten skurwysyn nasz kumpel musiał sam zgłębiać tajniki magii czarnej, szarej i pranej w wizirze białej. Kolorową postanowił zostawić w spokoju (i dobrze zrobił, bo kolorowe jest pedalskie). Po latach nauki stał się najmądrzejszym, ale też najbardziej zdradliwym, człowiekiem w... tym... yyy... (wpisz właściwe zakończenie zdania)
Kariera
Nie wiadomo, od czago zaczynał stary Sar. Pewnie jak wszyscy wielcy chuje- od zmywaka. Potem zdobył jakoś czarodziejski kijek i za pomocą paru łapówek dotacji i morderstw nieszczęśliwych wypadków wkręcił się do Rady Magów czy czego tam. Zajął całkiem fajną miejscówę którą nazwał Isengard. Zbudował sobie zajebiście wysoką, czarną (hmm...) wieżę. Dla zmyły, stała ona pośrodku rzeki płynącej przez las Fal... Far... Fargo... TFU! Fangorn. Dla bezpieczeństwa nie było żadnego mostu łączącego wieżę z brzegiem, a sama wieża stała na dnie rzeki, więc żeby wywalić bramę trzeba było zbudować łódź podwodną, co wtedy (dziś zresztą też) było nie lada wyczynem. Kumplował się z Gandalfem Wtedy Jeszcze Szarym.
Początek końca
Staremu Sarumanowi zaczęło wkońcu odbijać. Znalazł jeden z siedmiu szklanych bubli Palantirów. Skłonny do wtykania długiego nochala w nie swoje sprawy, zaczął sprawdzać, jak ta piłka działa. W ten sposób poznał Saurona. Skumali się ze sobą i, w ramach koleżeńskiej rywalizacji, założyli się: kto zbuduje większą armię orków? Kiedy z przyczyn ekologicznych ekonomicznych nie byli już w stanie się ścigać, postanowili zrobić użytek z wyhodowanej bandy śmierdzących przygłupów. I znowu demonstracja sił. Saruman postanowił rozpierdolić brutalnie podbić Rohan, a Sauron Gondor. Niestety Na szczęście plany obu szlag trafił się nie powiodły. Broniącym się w Helmowym Jarze Rohańczykom przybył z odsieczą (rzekomo zabity w Morii) Gandalf Teraz Już Biały. Tymczasem dwaj kurduple Hobbici namówili Entów z Fangornu do rozjebania zniszczenia Isengardu w ramach zemsty za wycinanie lasu. No i Saruman został uwięziony w swojej wieżyczce. Zresztą wkrótce zabił go jego (dotąd wierny) sługa Gimli... nie... to był ten krasnal... eee... ach, tak! Grima! No więc Sauron został sam, ale i tak zaatakował Gondor. Ludzie dzielnie bronili Minas Tirith przed szujami wojskami z Mordoru i Morgulu, a nawet samymi Nazgulami. Pewnie tamci by ich wyjebali wycięli w pień, ale tym razem z odsieczą przybyli Aragorn, Le Golas i Gimli, bo Gandalf utknął w obleganym mieście. Chłopaki z pewnością poradziliby sobie sami (mieli przewagę liczebną, było ich aż trzech, a wroga tylko 40tys. + Nazgule), ale dla jaj przyprowadzili armię nieboszczyków ze Ścieżki Umarłych. Ci mieli fajnie, bo nie dało się ich niczym zranić (bo byli martwi, jak tu zabić truposza?), a wrogowie sami zdychali ze strachu przed nimi. Tak więc zakład skończył się remisem (1:1, a raczej -1:-1, bo obaj przegrali swoje bitwy), a obu szlag... przepraszam... obaj zostali unicestwieni.
Autorowi tego hasła oderwało palce zaraz po tym, jak wklepał kilka zdań. Jeśli chcesz go zastąpić – rozbuduj to hasło.