Prima aprilis
Prima aprilis – dzień, w którym jedynym źródłem prawdy jest niniejsza encyklopedia, a w dziennikach telewizyjnych pokazują tylko wiadomości pochodzące z NonNews. Stacją radiową, która nie ma powodu wdrażać tych zmian, jest lokalna rozgłośnia radiowa z Torunia. Święto sadzenia truskawek na fotelach i głaskania ich po udach.
Niektóre z żartów
Na następny rok dobrze się przygotuj.
Dzisiaj poniedziałek! Wstawaj!
Oblewamy ofiarę wodą (z okazji śmigusa-dyngusa), zapalamy światełka na wcześniej przygotowanej choince (z okazji Bożego Narodzenia), włączamy kasetę z wcześniej nagraną poniedziałkową audycją poranną i zaczynamy panikować na temat przesądzonego spóźnienia do pracy lub szkoły. Nikt nie lubi poniedziałku.
Nasz kotek wypadł z okna!
Przeprowadzamy się do wieżowca na najwyższe piętro. Rano otwieramy okno, budzimy ofiarę i kiedy jeszcze jest rozespana, wyrzucamy przez okno kawałek starego kożucha, po czym nadeptujemy kotu na ogon, aby zamiauczał. Odgłos uderzenia kota o asfalt uzyskamy ciskając pół kilograma wieprzowiny o drewnianą deskę do krojenia.
Napad z bronią w ręku
Wiadomo, klasyka. Potrzebujemy transportera opancerzonego M113. Model M727 z wyrzutnią rakiet przeciwlotniczych powinien sprostać zadaniu. Wjeżdżamy do banku, do którego chodzi nasza ofiara, rozbijając tyle szyb, ile się da. Następnie bierzemy transporter do ręki i symulujemy napad padaczkowy.
Porwanie dla okupu
Od kilku różnych właścicieli zakupujemy kilka różnych, używanych samochodów. Około szóstej rano zrywamy ofiarę w łóżka, kneblujemy, wiążemy i póki jeszcze nikt nas nie goni, rozpoczynamy ucieczkę. Po czwartej zmianie samochodu (koniecznie van bez okien) zaczynamy jeździć w kółko po lesie, a nasi przyjaciele strzelają w powietrze z karabinów, trąbią, latają nad nami helikopterem i wyją syrenami. Kiedy nasza ofiara się porzyga, udajemy, że skończyła się benzyna i ofiara może być oswobodzona przez SWAT.
Egzekucja
Wykopujemy długi rów na zwłoki, najlepiej wcześnie rano, wtedy ziemia jest bardziej wilgotna. Wynajmujemy kilka drużyn paint ballowych i wyposażamy je w repliki karabinów Heckler & Koch PSG1 (oryginały kosztują po 50 000 zł za sztukę, a to przecież tylko żart!). Wynajmujemy obdartusów, których ustawiamy przed dołami, następnie mówimy do ofiar Jeszcze nie wiesz o mnie wszystkiego... i wydajemy komendę Ognia! przy jednoczesnym zdetonowaniu pewnej ilości granatów hukowych. Obdartusi udają martwych i rzucają się na plecy do dołów.
Globalna wojna termojądrowa
Przypadkiem włamujemy się do komputerów Pentagonu, używając imienia syna kolesia, który mieszka na wyspie. Otwieramy menu Gry i pogardliwie patrząc na szachy decydujemy się na Globalną Wojnę Termojądrową. Rozpoczynamy grę i po chwili udajemy, że nam się znudziła. Następnie nas i naszą ofiarę aresztuje FBI i zawleka do Pentagonu. Tam przeprowadzamy szybką symulację międzynarodowego zbrojenia wyrzutni rakiet termojądrowych, a komputerom każemy grać w kółko i krzyżyk. W końcu się zawieszają i mówimy Prima aprilis! Aby mieć pewność, że się zawieszą, używamy oprogramowania Microsoftu.