Testament
Ten artykuł dotyczy ostatniej woli. Zobacz też Testament (kapela). |
Szablon:Tżartobliwy solowy utwór pisany ekskluzywnie, zazwyczaj jednorazowo, i bez zamówienia ze strony wydawnictwa. Testament to połączenie inwentaryzacji i rachunku krzywd doznanych w czasach, kiedy było się gołowąsem i nikt nie przejmował się na zaś dobrymi stosunkami z testamentującym. Testamentujący, jeśli nie posiada zdolności pisania, lub jest analfabetą, nazywa się testamentowanym. Nie należy mylić tego ze zwrotem otestamentować kogoś, czyli zrobić przekręt na jego testamencie lub namówić go aby zmienił testament, obiecując – bo już tego nie sprawdzi – prawowite gospodarzenie jego majątkiem. Prawo twierdzi, że testament spisany pod przymusem jest nieważny, ale nie uwzględnia możliwości, że sytuacja w której postawiony został testamentujący została stworzona przymusem.
Zawsze dobrze mieć przygotowanych kilka testamentów na wypadek wypadku, żeby - uwzględniając zaistniałą po wypadku sytuację towarzyską i rodzinną - wybrać najodpowiedniejszy i szybciutko podpisać.
Testament w popkulturze
Testament szczególnie w filmach zdobył sobie zaszczytne miejsce i umieszczany jest w centrum intryg rozgrywających się wokół niepełno sprytnego starca, otumanionego niespotykaną wcześniej przez niego miłością. Sceny, w których daleka rodzina zbiera się, aby na oczach notariusza otworzyć testament, przeszły do klasyki gatunku, ponieważ to jedne z nielicznych, gdy wszyscy kandydaci na morderców siedzą w jednym pomieszczeniu i spokojnie patrzą sobie w oczy, a potem bez szarpaniny wychodzą zeń, w nocy natomiast nie uciekają nigdzie przez lufcik w toalecie.
Testament artystyczny
Testament artystyczny to ostatnie, co może zrobić artysta żeby zabezpieczyć się przed rozparcelowaniem swojego dorobku. Często autotematyczny, polega na interpretacji swojego własnego dzieła, aby zachować jego integralność i pozbyć się niejasności, które za życia były siłą artysty i dodawały mu tajemniczości. Testament artystyczny to też próba podsumowania swojej aktywności: żale takie jak: zrobiłem..., nie zrobiłem..., zrobiłem, a miałem nie robić..., nie zrobiłem a miałem zrobić... - oraz wynikłe z tego konsekwencje przewijają się częściej niż singel w kaseciaku. Artysta poddany rozrachunkowi chętnie unieważniłby wszystko co stworzył, ale sępy siedzą już u drzwi i jedyne co może, to wytłumaczyć, że rzeczywiście o coś mu chodziło (wtedy ktoś może rzeczywiście się tym zainteresuje), albo stwierdzić, że nie chodziło mu o nic (a wtedy, szczwanym wybiegiem, swoją spuściznę pozostawi w rękach niezachłannych koneserów).