Syd Barrett
Bfrrlllgrpfrgrrrrrpffff...
- Syd Barrett o Pink Floyd.
Roger Keith Barrett (ur. 6 stycznia 1946 w Anglii, zm. 7 lipca 2006 tamże) – angielski gitarzysta, wokalista, członek zespołu Pink Floyd. Do dziś uważany za jednego z największych przedstawicieli rocka psychodelicznego, czyli muzyki niezrozumiałej dla nikogo, ewentualnie przez jej twórców.
Swego czasu wraz z zespołem upsychodeliczniał wszystko, a gdy zaczęło robić się to denerwujące – wyrzucono go z grupy, po czym próbowano na siłę kontynuować jego karierę, lecz bez większych, a nawet żadnych sukcesów. W końcu dano mu spokój, uciekł więc przed światem malować zajebiście psychodeliczne obrazy i plewić psychodeliczny ogródek.
To jest tylko zalążek artykułu z dziedziny muzyki. Jeśli wytrzymasz 10 minut w słuchawkach – rozbuduj go.
Historia i dyskografia
Dołączył do Pink Floyd'u w 1965, a że chciał być frontmanem to wywalił Boba Klose'a, zmienił nazwę zespołu na Pink Floyd (Syd lubił się zabawiać w gry słowne, więc żeby upokorzyć znany zespół nazwał go penis wieloryba, ale wszystkim wciskał, że to imiona dwóch muzyków), a zamiast bluesa grał jakiś dziwny, głośny hałas. Nie był w sumie tam za długo, bo był zbyt psychodeliczny. Potem prowadził krótką karierę solową, podczas której wydał 3 płyty, ale właściwie nikt się nią nie zainteresował.
The Madcap Laughs
(Po polsku: śmiechy ćpunów) chyba najlepszy z i tak słabej kariery Syda, któremu Gilmour musiał nawet wymyślać tytuł. Właściwie to brzmi gorzej niż przeciętne demo, bo Barrett miał taki kaprys, że nie chciało mu się kilka raz nagrywać jakiejś piosenki, tylko wolał dać pierwszą wersję.
Barrett
Tym razem David nie pomógł Sydowi w wymyśleniu nazwy, więc ten po prostu nazwał album tak, jak on się nazywa, bo nic lepszego nie wymyślił. Ten album też był raczej dosyć chaotyczny, bo Syd często przerywał nagrania. Na okładce są owady, bo Barrett lubił żuczki i chciał być tak sławni jak oni, ale właściwie to się tego wstydził, bo nie byli wystarczająco psychodeliczni, dlatego na okładce nie znajdziemy żuków.
Opel
Album właściwie nie był jakiś szczególny i nie zawierał zbytnio ciekawych utworów, a Syd ponieważ znowu miał problem z nazwą płyty, zainspirował się zwrotem "sprzedam Opla", bo myślał, że wtedy ten album będzie się lepiej sprzedawał.