Dziki Zachód

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „11:12, 25 sie 2022” przez „Kociakarmaeater (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Tutaj mogłeś się tego spodziewać...

Jestem wolnym ptakiem
Oh.. oh.. oh..
Bye, bye słonko, to była miłość.
Yea, yea!

Typowy tekst piosenki country

Dziki Zachód – mityczna kraina położona na środku (niech będzie, na środkowym zachodzie) USA. Obowiązkowy punkt krajoznawczej wycieczki przeciętnego Amerykanina. Tak naprawdę jest tu tylko trawa, trawa, krowy i te słodkie wiatraczki. Mimo to jest to ciekawe, interesujące, miłe, przyjazne, przyjemne, dobre fajne miejsce do zamieszkania. Najbardziej polecane są stany Arizona, Nevada, Nowy Meksyk (ekscentryczni sąsiedzi) i Teksas, gdyż jest tam wystarczająco dużo miejsca, żeby nikt nie zauważył twojego rancza. Chociaż nie ma tam kowbojów, nadal jest niebezpiecznie, ponieważ możesz zostać:

  • rozszarpany przez kojota
  • zastrzelony, bo ktoś wypróbowywał swoje zdolności strzelnicze
  • zastrzelony, bo potknąłeś się o kamień
  • zastrzelony bez powodu
  • zastrzelony dla zabawy
  • porwany przez tornado
  • zaplątany w te kulki siana (Tumbleweed – kolejny dowód oryginalności Amerykanów. Tumble – fikołek, weed – chwast)
  • zadeptany przez stado krów
  • ogłuszony i przewieziony do Meksyku
  • autorowi skończyły się pomysły, ale jest jeszcze z pewnością trochę sposobów.

Znając twoje szczęście możesz też trafić na bandę dziwaków, którzy okażą się zorganizowaną grupą łowców organów

Poza tym Dziki Zachód jest stolicą wsiowej muzyki. Puszczana jest w radiu do zasranej śmierci. Słuchają jej wszyscy – rolnicy w swoich traktorach, matki z dziećmi, feministki, starsi, czy młodzież, więc jeśli komuś się nie podoba, jest skończony.

Historia[edytuj • edytuj kod]

Dawno, dawno temu na tych terenach Indianie mieszkali w swoich chatkach i hodowali sobie kukurydzę. Jednak po przypłynięciu Krzysia pojawili się Ci przebrzydli, napchani fast foodami Europejczycy, którzy woleli hodować kukurydzę na własną rękę. Nie można nawet mówić o walce, ten rozkład sił wszystko wyjaśnia.

INDIANIE vs. GRINGO

  • Łuk 20+/Pistolet 50+
  • Ostro zakończona kukurydza 10+/Dynamit 100+
  • Figurka 5+/Colt 50+
  • Szaman, który nie zna się na rzeczy 10+/Choroby zakaźne 200+

Potem gringo łaskawie osadzili Indian w rezerwatach, najczęściej w miejscach po nieudanych eksperymentach atomowych. Tym czasem na Dziki Zachód ściągało ludzi rządnych wrażeń, którzy zaczęli okupować rzeki w celu szukania małych brzydkich kamyczków (nawet porządnego dachu z tego nie zrobisz!), które mogli zanieść do pobliskiego kantorka (2$/kg!). Często jeśli ktoś znalazł kamyczek, nie dochodził nawet do kantorka, a następnego dnia w pobliżu rzeki znajdowano stos głów. Potem ludzie zorientowali się, że kamyczki się skończyły i wyjechali na Alaskę do Misia Yogi (a nie, on mieszkał w Jellystone). Obecnie na tych terenach znajdziesz tylko farmerów i drobnych przestępców.

Wygląd typowego miasteczka[edytuj • edytuj kod]

  • Pompa – główne źródło, część porządnego domu porządnego obywatela. Dołączony do wiatraka, a może na odwrót. Obowiązkowkowy element filmu o tornadach, w momencie, gdy bohater jedzie, by ostrzec niewinnych mieszkańców przed burzą. Można z niego obserwować... coś.
  • Porządny dom – z blaszanym dachem, drewnianymi ścianami, z przodu drzwi frontowe z tyłu ganek a przy kominie amerykańska/teksańska/wyglądają tak samo flaga. Dom poobwieszany trofeami łowieckimi, dyplomami z przedszkola i zdjęciami zmarłej małżonki ustawionymi tak, żeby gość zapytał kto to. W kuchni kawa, zestaw do drinków (w przypadku, gdyby gość był seksowną singielką). Koło domu powinien się znaleźć ogródek, lub zagroda z kurkami, do narzekania na lisy i na swojego psa.
  • Preria – trudno to ciekawie opisać. Po prostu trawa.
  • Bar – miejsce, które porządny obywatel musi odwiedzać codziennie. Tutaj możesz się napić whisky i wziąć udział w zakładzie na zjedzenie tequilli na czas. Barman powinien być niski, może być łysy. W kryzysowych sytuacjach powinien dać dobrą radę (np. Synu, wiesz jak to jest z kobietami, ...), lub przypowiedzieć sentencję życiową.
  • Market (czyli Walmart) – miejsce, gdzie możesz kupić wszystko poza bawełną z Uzbekistanu (Taszkentczykom się to nie spodobało; planują kontratak za pomocą nawozów i spoiw geotermicznych). Jednak klientów mało co to obchodzi, bo przychodzą tu po to, by kupić sobie traktor, lub Specjalną butelkę w kształcie kasety z filmem Pulp Fiction w wersji reżyserskiej do nalewania herbaty jaśminowej dla niezdecydowanych zawodowo klientów w wieku średnim z idiotycznymi czapeczkami z Kaczorem Donaldem, o czym nikt nie wspomina. Dewizą sklepu jest Tanio zawsze i wszędzie. Nie wspomniano o jakości produktów, co o czymś świadczy.

Dziki Wschód[edytuj • edytuj kod]

Kolejna flaga kreatywnych Amerykanów (to wystające to nie głowica nuklearna)

Skoro istnieje Dziki Zachód, istnieje też Dziki Wschód, choć nie obejmuje on wschodniego wybrzeża, przepełnionego zgniłością, McDonald's i demokracją, lecz maleńką wyspę Navassa położoną niedaleko Kuby. Wyspę zamieszkuje wojsko, które z nudów zaczęło urządzać zawody w strzelaniu do Haitańczyków i nielegalnie handlować guanem. Ciekawostką jest to, że Navassa i inne amerykańskie odludzia na oceanie mają własną domenę internetową – .um.

Wygląd typowego miasteczka[edytuj • edytuj kod]

  • Latarnia morska – jedyne zabudowanie, więc typowe. W zasadzie nie ma w niej nic szczególnego.

Język[edytuj • edytuj kod]

Dzikozachodni, jako naród (?) muszą mieć swoją wersję języka amerykańskiego, który dla Niedzikowschodnich brzmi jakby wypili za dużo alkoholu (kiedy rzeczywiście tak jest, brzmią dla nich normalnie). Oto przykładowe zwroty:

  • mud hen (błotna kura) – jakiś tam gatunek kaczki
  • no problemos (chyba wiesz, co to znaczy) – Amerykanie myślą, że umieją mówić po meksykańsku
  • gunnysack (worek sierżanta) – wygląda jak torba ekologiczna, przechowywana w niej jest kawa, a czasami coś ekstra

Znani synowie tej ziemi[edytuj • edytuj kod]

  • Chuck Norris (urodził się w Oklahomie, ale możemy to podciągnąć pod zachód) – Drugie bożyszcze Teksasu po broni, to tu posiada swoją kaplicę. Chucka Wam chyba nie trzeba przedstawiać.
  • Marvin Heemeyer – obywatel z krwi i kości. W Kolorado wszyscy wiedzą, gdzie został pochowany, a w każdym szanującym się barze znajduje się jego podobizna.
  • Red Rountree – kolejny prawdziwy Dzikozachodni. Ostatnio furorę zrobiły zajęcia dla seniorów słusznie nazwane jego imieniem.
  • Benjamin Harrison – prezydent, ale na Dzikim Zachodzie mało kogo to obchodzi. Na jego szczęście.
  • Pantera (ujmijmy to jako jedną osobę) – dziwacy, odmieńcy, mało kto chodził na ich koncerty, dopiero gdy stali się znani na świecie, zrozumiano, że można zarobić na tym kasę. Teraz nazywani są Synami Teksasu itp. ale gdy złapie się nastolatka na słuchaniu Pantery, wyrzuca się go z domu z płytą Greatest Country Hits for Lonely.

Hobby/życie zawodowe[edytuj • edytuj kod]

Oprócz muzyki country, która łączy wszystko co najlepsze w Ameryce, drugim najpopularniejszym tematem rozmów jest bydło. W zasadzie chodzi to tylko po łące i żre trawę. Jednak na każdego byka przychodzi czas i tak oto w magiczny sposób na twoim talerzy ląduje krwisty burger z sosem barbecue. Dodatkowym biznesem jest handel porożami wartościowszych gatunków z Kalifornijczykami ozdabiającymi swój dom w stylu Tró Americans. Bogatsi hodowcy, znudzeni doglądaniem swoich Krasuli urządzają na swoim ranczo rodeo, na którym możesz sobie pojeździć na byku, napić się whiskey i obgadać z sąsiadem tego dziwaka, rodeo mu się zachciało.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]