Teatr

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „23:17, 3 lis 2024” przez „Typowekonto (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Aktorzy teatralni robią głupie miny

Teatr – powszechny sposób wyłudzania pieniędzy od ludzi w zamian za pokazywanie im jako sztuk innych ludzi, którzy chodzą po scenie i coś gadają. Cały mechanizm opiera się na założeniu, że przeciętny człowiek nie rozpoznałby prawdziwej sztuki nawet, gdyby naplułaby mu w twarz. Proceder ten wykorzystuje naiwność ludzi już od ponad 2500 lat.

Początki teatru[edytuj • edytuj kod]

Teatr wywodzi się z Grecji od uroczystości na cześć boga pijaków meneli wina (czyt. dobra okazja, żeby się upijać bez marudzenia żony). Kilku najbardziej pijanych wyszło na środek i zaczęło się wygłupiać i tak powstał Choca… teatr.

Specyfika[edytuj • edytuj kod]

Teatr zasadniczo dzieli się na cztery nurty:

  • Teatr tradycyjny – w niezmienionej formie od lat. Aktorzy przywdziewają efektowne, widoczne nawet z osiemnastego rzędu stroje, które wprawdzie krępują ich ruchy i sprawiają, że ledwie chodzą, ale wyglądają ładnie oraz popisują się donośnymi głosami i perfekcyjną dykcją. Język sztuk jest stuprocentowo poprawny, wyszlifowany i z odpowiednio ustawionym akcentem, co nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Fabuła najczęściej opiera się na trudnych i nudnych przeżyciach emocjonalnych głównego bohatera lub niekończących się miłosnych perypetiach rozdzielonych kochanków. Grupa docelowa – VIP-y chcące zaszpanować obracaniem się w świecie wielkiej kultury i inni ludzie, którzy mają zbyt dużo pieniędzy.
  • Teatr komercyjny – krytycy się krzywią, ale to jedyna forma teatru strawna dla przeciętnego zjadacza chleba. Wystawia się tu nieskomplikowane sztuki, najczęściej komedie lub farsy, na których nie znawcy, ale ekspedientki, fryzjerki i mechanicy samochodowi bawią się do łez. Typowi widzowie – jw., szare masy, ewentualnie drobni pasjonaci aktorów serialowych i ludzie obdarowani biletami w prezencie.
  • Teatr zaangażowany – zgodnie z nazwą zaangażowany. Głównie politycznie i obyczajowo. Sztuki z tego nurtu charakteryzują się wziętym z (bardzo złej) ulicy słownictwem, realiami i problematyką. Częstokroć zawierają te momenty nie gorsze niż w filmach porno. Interesującą kwestią jest to, że wydźwięk wielu słów na scenie teatralnej jest w tym przypadku inny niż w prawdziwym życiu. Na przykład, w teatrze nikogo nie dziwi seria inwektyw i przekleństw wypowiedziana przez aktora. Może to być nawet monolog, składający się jedynie z powszechnie znanych słów na „ch”, „d”, „k”, „p”, a i tak zostanie uznane to za „nonkonformistyczny przekaz o treściach ambiwalentno-pejoratywnych, zawierający cechy dekadentyzmu w korelacji z prokrastynacją[1]. Cechą szczególną tego nurtu jest fakt, iż spektakle realizowane w nim zawsze zawierają erotykę i wulgaryzmy. Nawet, jeśli reżyser przenosi na scenę przygody Kucyków Pony, możesz być pewny, że główna bohaterka będzie kur… kobietą upadłą, jej najlepsza przyjaciółka będzie miała problem alkoholowy, a całość zakończy się sceną wielkiej lesbijskiej orgii. Typowi odbiorcy – krewni i znajomi reżysera, zblazowani krytycy i rozpuszczone dzieciaki, które nie mając przeciwko czemu się buntować postanawiają zbuntować się przeciwko „konwenansom w sztuce”, chociaż jeszcze nie mają o nich zielonego pojęcia.
  • Teatr eksperymentalny – postmodernizm, wszystko wolno, hulaj dusza, diabła nie ma. Spektakle zazwyczaj pozbawione są konkretnej fabuły, aktorzy włóczą się po scenie bez celu gadając głupoty albo robiąc dziwne rzeczy. Mogą rozbijać miotłą główki kapusty, dłubać chusteczką w nosie, tańczyć ze skakanką albo zawinąć się w dywan i udawać naleśnik – wszak do wszystkiego da się dopisać jakąś filozofię. Grupa docelowa – inni „alternatywni artyści”, czyli inaczej mówiąc ludzie, którym się bardzo nudzi.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]

Przypisy

  1. Co ciekawe, widzowie takich sztuk nigdy nie powiedzieli by tak o kimkolwiek, kto wypowiada podobne słowa np. w autobusie, opisując walory swojego nowego telefonu lub o bywalcu stadionów piłkarskich, komentującym niezrozumiałą dla niego decyzję sędziego