Krystian Długopolski
Przykro jest komuś powiedzieć, że marnuje sobie życie. Lepiej więc nic nie mówić i pozowlić, aby człowiek dalej żył złudzeniami i marzeniami.
- Apoloniusz Tajner o Krystianie Długopolskim
Ja nie nazwałbym go skoczkiem. Jeśli udawałbym lekarza, nikt nie powiedziałby, że nim jestem.
- Polo Tajner jeszcze raz o Krystianie Długopolskim.
Jakoś sobie radzę, oglądam jak koledzy trenują, bywam na skoczniach, rozmawiam z trenerami przy piwie i życie jakoś tak mija...
- Krystian Długopolski o sobie.
Bądźmy szczerzy. Nawet małpę można nauczyć, jak przypiąć narty, ruszyć z belki, jakoś się wybić i zrobić wszystko, aby wylądować na dwie nogi i się nie zabić, ale przecież nie o to w skokach chodzi.
- Mika Kojonkoski (chyba) o Krystianie Długopolskim.
Nie chciałbym być Krystianem Długopolskim.
- Włodziu o Krystianie Długopolskim
Krystian Długopolski (ur. 3 sierpnia 1980 r. w Zakopanem) – człowiek, który całe życie udaje skoczka narciarskiego.
Oporne początki
Krystian Długopolski jest synem Kaziemierza Długopolskiego, niegdyś świetnego kombinatora norweskiego. Ponieważ Krystian miał problemy z chodzeniem w ogóle, ojciec postanowił, że będzie skoczkiem. Krystianowi niezbyt się to podobało, ale ojciec kazał i już. Od ósmego roku życia Krystian chodził na skocznie i jakoś tak udawał, że trenował. Większość czasu tracił na chodzenie do łazienki albo udawanie, że boli.
Tak zwana kariera
Ojciec znany i ważny, więc analogicznie do kazusu Tomisława Tajnera, Krystianowi zostało dane skakać w Pucharze Świata. Nikogo nie obchodziło wtedy, czy był dobry. Najważniejsze, że nazywał się Długopolski.
Pierwsze i drugie punkty
Jak się coś robi dosyć długo, nawet niedokładnie, coś się zapamiętuje. Tak więc cud się zdarzył i w 1997 roku zdobył punkty Pucharu Świata w Courchevel. Kolejne takie ziarno trafiło się ślepej kurze w 2004 roku w Oberstdorfie, kiedy to był 28, ale głównie dzięki temu, że inni skakali jeszcze gorzej.
Kontinuum kariery
Cóż... Pomiędzy 1997 a 2004 rokiem Długopolski nie osiągnął absolutnie nic na arenie międzynarodowej. Jedynie można stwierdzić, że po mistrzowsku otrzaskał się ze skocznią w Zakopanem, gdzie regularnie bywałwystawiany w grupie narodowej i gdzie regularnie zajmował miejsca w granicach 45-50/niezakawlifikowanie siędo konkursu głównego. Dla porządku dodajmy, że Krystian został Mistrzem Polski na igielicie, ale tylko dlatego, że oprócz niego skakało czterech skoczków - reszta była na wakacjach.
Podejście Krystiana
Krystian nie martwi się brakiem sukcesów, gdyż to jego sposób na życie - udawać skoczka, zbierać kasę ze Związku i jakoś tam żyć. Sam Krystian nie nazwałby się skoczkiem. Żaden kibic również by tego nie zrobił. Obecnie Krystian osiągnął apogeum udawania skoczka. Od wycieczki w Letnim Pucharze Kontynentalnym w 2006 roku, Krystian wystąpił tylko dwa razy w Lillehammer w 2007 roku. Każdy normalny człowiek określiłby, że Krystian zakończył karierę, ale nie. Krystian udaje, że trenuje i udaje że skacze. Udaje że występuje i w ogóle udaje, że starcza mu na utrzymanie się ze skoków. W tej chwili udaje, że trenuje w Centrum Szkoleniowym PZN w Zakopanem.