NonNews:Grzanka grozy chciała mnie zabić
6 kwietnia 2010
Pan Antoniusz (56 l.) przeżył prawdziwe piekło, gdy wczorajszego ranka postanowił zjeść grzankę na śniadanie. To mogło się przytrafić każdemu z nas!!!
Pan Antoniusz z trudem powstrzymuje płacz, gdy opowiada naszemu reporterowi swoją historię. Zawsze miał w życiu pod górkę. Gdy miał 7 lat, pokłócił się w szatni z kolegą ze szkoły, który pobił go, łamiąc mu rękę. Mając 33 lata wyemigrował za chlebem z Polski do Wielkiej Brytanii, gdzie za marne pieniądze pracował jako premier.
– Ciężkie warunki, psie pieniądze i policja chodząca za mną krok w krok... Jak ja nie cierpię mojej pracy. – żali się pan Antoniusz.
Jednak to, co stało się wczoraj, przerosło najśmielsze fantazje.
– Wstałem rano i zrobiłem się głodny, a jedyne co było w domu, to kilka tostów. Wsadziłem jednego z nich do opiekacza i wtedy... wtedy... – głos załamuje się panu Antoniuszowi, gdy wspomina tę traumatyczną chwilę – opiekacz zaczął syczeć i dymić, aż włączył się alarm przeciwpożarowy. Nagle grzanka wyskoczyła prosto na mnie i poparzyła mi ręce. – mężczyzna pokazuje obandażowane dłonie.
– Całe szczęście, że zdołałem się uchylić, bo mogłem zostać oparzony w twarz. Strach pomyśleć, jakie mogły być tego skutki.
Na miejsce przyjechała straż pożarna oraz policja. Strażacy ewakuowali wszystkich mieszkańców osiedla South Pavilion, a policja obezwładniła niebezpieczną grzankę i doprowadziła ją do aresztu. Zatrzymany został również opiekacz, ale następnego dnia zwolniono go z aresztu. Badanie alkomatem wykazało, że grzanka była trzeźwa, wyniki badań psychologicznych wciąż nie są znane.
Zatrzymanie grzanki nie oznacza końca problemów dla pana Antoniusza.
– Wyborcy się ze mnie śmieją i pewnie nie wybiorą mnie na kolejną kadencję. Nie mam pojęcia, z czego będę żył. W dodatku straciłem tosta i wciąż jestem głodny.
Dziennikarze NonNews próbowali ustalić, co było przyczyną zamachu na życie pana Antioniusza. Poszli w tym celu do wróżki, która przepowiadziała im, że w ciągu 13 dni wylądują w szpitalu psychiatrycznym, ale nie potrafiła wyjaśnić sytuacji z grzanką. Natomiast ksiądz egzorcysta z lokalnej parafii stwierdził: to na pewno sprawka złych duchów. Poszliśmy też do producenta opiekaczy, który... ojej, grzanki mi się palą, muszę kończyć. Na razie!
Źródło
- Napis na odwrocie etykiety Kubusia, 5 kwietnia 2010.