Akademia Medyczna we Wrocławiu

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 03:13, 15 lis 2009 autorstwa 62.87.147.25 (dyskusja) (Zmiany kosmetyczne + logiczne + takie tam dodatkowe zabiegi satyryczne w kawałku o akademikach :P)

Akademia Medyczna im. Piastów Śląskich we Wrocławiu – jedna z wielu polskich uczelni medycznych, zapewniająca ewentualnym absolwentom zarobki około dziesięciu razy wyższe niż średnie wynagrodzenie przeciętnego mieszkańca Ugandy. Jednakże ze względu na trudne warunki dydaktyczne oraz wiele gówien robiących fale na morzu pełnym studentów, dopłynięcie do wyspy zwanej magister graniczy z cudem.

Akademia Medyczna zwana jest również Akademią Magiczną, ponieważ wiele jej budynków stoi jedynie dzięki nieznanym siłom wyższym trzymającym w kupie gruz, na który to już dawno powinny się rozpaść praktycznie wszystkie zabudowania.

Lokalizacja i turystyka

Akademia bytuje gdzieś we Wrocławiu. Większość klinik znajduje się „na klinikach”, koło Politechniki Wrocławskiej, chociaż ponoć jakiś kompleks powstaje przy ulicy Borowskiej, jednak nikt go na oczy nie widział, a tylko Jego Magnificencja Rektor się tym chwali. Ogromną atrakcją turystyczną są rozpadające się budynki Wydziału Farmaceutycznego (dokładny opis w dalszej części artykułu) znajdujące się przy ulicy Grodzkiej, Nankiera oraz na Tamce.

Kierunki kształcenia

Kierunek Tryb studiów Specjalizacja
Lekarski dzienno-nocne, 6-letnie Podawanie Pavulonu
Lekarsko - Stomatologiczny dzienne, 5-letnie Wmordziegrzebiząbrwij
Farmacja życiokradnące, przejebane, 5,5-letnie Od lady do szuflady
Analityka Medyczna nocne, 5-letnie Kałogrzeb oraz Moczopij
Położnictwo lekkie, przyjemne Prawidłowa artykulacja polecenia „Przyj!”
Ratownictwo Medyczne uliczne „Dawaj flaszkę, Stachu, ofiara poczeka!”

Wydział Farmaceutyczny

Chluba Akademii Medycznej we Wrocławiu. Kształci wysoko wykwalifikowanych specjalistów umiejących szybko i skutecznie wytwarzać najczystsze w Europie narkotyki w warunkach domowych, piwnicznych, a nawet przy pomocy aparatury zbudowanej z bambusa. Studenci od roku drugiego wzwyż potrafią również zbudować działającą aparaturę do destylacji bez używania szkła laboratoryjnego, trzymającą się w całości dzięki gumkom-recepturkom. Na pracowniach w czasie ćwiczeń nie używa się gazu – studenci szkoleni są w gotowaniu wody wzrokiem i sulfonowaniu benzenu przez wskazanie mieszaniny reakcyjnej palcem. Zalecanych przez wykładowców podręczników nie sposób dostać w żadnym antykwariacie, a średnia data ostatniego ich wydania to rok 1970. Ponadto obowiązkową umiejętnością studenta jest obsługa analitycznej wagi szalkowej, wycofanej z użytku światowego około dwudziestu lat temu. Studenci są również doskonale przygotowani to pipetowania ustami, ponieważ dostępność pipet automatycznych równa jest zeru, podobnie jak dostęp do wiarygodnych odczynników o znanym mianie oraz tożsamości. Przyswajając wiedzę o Wydziale Farmaceutycznym warto zapamiętać fakt iż, (cytując dziekana), „całość mieści się w ładnych, zabytkowych budynkach (...), a wejście do dziekanatu zdobi charakterystyczny daszek.” Prawda jest taka, że budynki trzyma w pionie tylko Energia Kosmosu, a postawiony stosunkowo niedawno ochronny daszek nad dziekanatem jest po to, żeby Ci dachówka albo kawałek betonowego gzymsu na łeb nie pierdolnął.

Perspektywa przyszłości

Ostatnimi czasy do stołków profesorskich Wydziału Farmaceutycznego dorwali się niezrównoważeni maniacy, którzy swoimi działaniami dążą do błyskawicznego wzrostu cen popularnych, syntezowanych przez Magistrów Farmacji używek, poprzez zmniejszanie populacji studentów na wszystkich latach kierunku.

Kontrowersje

Ostatnia znana kontrowersja prasowa została opublikowana w Gazecie Wyborczej, która siedzibę jednego z profesorów nazwała „klitką w piwnicy Kliniki Ginekologii i Położnictwa przy ul. Chałubińskiego”, gdzie „rurą w kącie z hałasem spływają fekalia”. Oficjalne stanowisko uczelni w tej sprawie brzmi: „Gabinet profesora znajduje się nie w piwnicy lecz w przyziemiu budynku (...), a profesorowi zaproponowano przeniesienie się do innego pomieszczenia, w którym nie ma rury, którą spływają fekalia.”

Akademiki

Nie zapominajmy o akademikach Akademii Medycznej (Magicznej), noszących imiona "Bliźniak" (prawdopodobnie Stalina) i "Jubilatka" (imię nadane podczas obchodów sześćdziesiątej rocznicy powstania tegoż akademika). Znajdują się one na ulicy Wojciecha z Brudzewa. Jak wszystkie budynki tej zacnej uczelni, z nimi także czas nie obszedł się łagodnie. Owszem - parter, gdzie znajduje się gabinet Pani Dyrektor - został odnowiony, jednak pozostałe piętra pozostawiają wiele do życzenia. W łazienkach (oprócz rozrzuconych tu i ówdzie zużytych prezerwatyw oraz napotykanych w sąsiedniej kabinie kochających się namiętnie pod prysznicem par) można znaleźć wszelkie znane i nieznane nauce patogeny gotowe do posiania na różnorakich pożywkach dostępnych w Katedrze Mikrobiologii. Zażywając kąpieli (a raczej natrysku) w tychże zacnych królewskich łaźniach, trzeba manewrować pomiędzy grzybami odrywającymi się z sufitu, a pasożytniczymi formami życia rosnącymi na ścianach. W innych pomieszczeniach gospodarczych, takich jak kuchnia, rzadko można znaleźć palnik będący zdatnym do użytku, a w zlewach bez trudu można odnaleźć obiad zaspokajający głód na kolejny dzień.