Kampania wyborcza

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 02:40, 21 mar 2008 autorstwa Towarzysz Alchemik (dyskusja • edycje) (po troszeczku sie to zrobi....)

Kampania wyborcza - ogół działań zmierzających do ogłupienia opinii publicznej, związanych nierozłącznie z wyborami w państwie d$%#kratycznym. Jej podstawowym celem jest wmówienie wyborcom, że wcale nie wybierają oni pomiędzy mniejszymi lub większymi złodziejami.

Elementy kampanii wyborczej

Choć kampanie wyborcze przybierają niezwykle różne formy, czasami nawet trudne do wyobrażenia (i jeszcze trudniejsze do zrozumienia dla przeciętnego wyborcy), to jednak istnieją pewne elementy charakterystyczne dla większości z nich.

Spoty telewizyjne

Telewizyjne remklamówki idące za darmo w telewizji publicznej (tak, na to też idzie nasz abonament) lub za bardzo ciężką kasę także w żydo-masońskich stacjach komercyjnych. Mogą one zawierać różne treści, jednak zazwyczaj są zbiorem najbardziej nierealnych wymysłów powybieranych z programu danej partii, przedstawianych przez ich liderów (zawsze z fałszywym uśmieszkiem na twarzy). W wypadku wyborów prezydenckich zawierają krótki życiorys kandydata (konieczna scena witania się z Papieżem i uczestniczenia w jakiejś manifestacji w czasach PRL, w razie braku takich przydatny okazuje się fotomontaż) wraz z przedstawieniem w 99% zmyślonych zasług. Spot zawsze zawiera też pozytywne hasło, które ma budzić miłe skojarzenia u odbiorcy, np. "Zbudujemy drugą Irlandię" lub "Nasze kamienice, wasze ulice!".

Billboardy

Reklamy uliczne, których głównym działaniem jest wnerwianie zmuszonych do ich ciągłego oglądania kierowców. Jako że na billboardzie nie da się zmieścić żadnej głębszej treści, szczególnie jeśli najwięcej miejsca musi zajmować twarz Wodza, znajduje się na nim zawsze jakieś krótkie i kompletnie bezsensowne hasełko. Zazwyczaj ma ono pozytywny wydźwięk, pokazuje dobre cechy partii lub polityka, nawet jeśli takie nie istnieją, np. "Andrzej Lepper - człowiek z charakterem". Może też mieć charakter dezorientacyjny, dezorientujący przeciwnika, np. "Prezydent Tusk" (Co? To on już został prezydentem? Cholera, muszę wycofać kandydaturę...), bądź też dezorientujący wszystkich, np. "Krzak Tak!" (Że co kur%&???).

Ulotki

Drukowane przez komitety wyborcze zawsze w olbrzymich nakładach, co nie zmienia faktu, że nikt ich nigdy nie czyta. Ulotki z porównaniem do pozostałych form reklamy wyborczej zawieraja trochę wartościwej treści, bo politycy wiedzą, że ktoś komu się będzie chciało do nich zajrzeć musi być bardzo zaangażowany, więc warto poudawać, że traktuję się go poważnie i nie próbuje się robić z niego idioty. Dlatego też w takim skrawku makulatury można znaleść nie tylko bardziej rozbudowane wersje haseł propagandowych, ale nawet postulaty teoretycznie możliwe do zrealizowania (ale które zrealizowane oczywiście nie będą). Co ciekawe, im bardziej dana partia lub kandydat nakładają nacisk na wspieranie biednych i opiekę socjalną, tym więcej pieniędzy trwonią na drukowanie takiego szajsu, aby móc tam pisać jak bardzo pomagają potrzebującym.