NonNews:Urzędnicy wciąż 100 lat za internetem: Różnice pomiędzy wersjami
(MACIE CZELNOŚĆ MNIE EDYTOWAĆ?! ZNISZCZE WAS!!!!!) |
M (dodano {{NonNews data}}) |
||
(Nie pokazano 6 wersji utworzonych przez 6 użytkowników) | |||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{medal miesiąca}} |
|||
COOOOO!!! JAM ADMIN WIKIPEDII!!!!!!!!! ZNISZCZĘ WAS11!!!! HAHAHA |
|||
[[Plik:French 87th Regiment Cote 34 Verdun 1916.jpg|thumb|200px|''Czy widział ktoś mój wniosek o wydanie zaświadczenia o dochodach?'']] |
|||
'''23 września 2011''' |
|||
'''Dużo śmiechu i zgryzot przyniosła wiadomość o dosyć kuriozalnym zachowaniu Urzędy Marszałkowskiego w [[Lublin|Lublinie]]. Otóż radny z PiS poprosił o pewien materiał z odpowiedzią przez pocztę elektroniczną. Rezolutni urzędnicy wysłali mu listownie wiadomość, iż skłaniają się do jego prośby w sprawie wysłania e-maila. Ekipa [[Nonsensopedia:Przedjutrze|Przedjutrza]] wybrała się do [[psychiatryk|urzędów]] w dużych miastach, aby sprawdzić jak się ma sytuacja z postępem technologicznym w tych miejscach.''' |
|||
– ''Każdy orze jak może'' – mówił [[Wrocław|wrocławski]] urzędnik Jaromir Śliwa przywiązując malutki liścik do nóżki gołębia. – ''Przyznam, że oszczędności są na porządku dziennym. Ostatnio musieliśmy zredukować o 1/4 ilość gołębi pocztowych. Nie zawsze nadążamy z wysyłką dokumentów. A ludzie jeszcze kupują koty... To prawdziwa zmora. Chyba przesiądziemy się na telegraf.'' |
|||
Wrocławski Urząd Marszałkowski mieści się w dawnym budynku sądu i sali tortur. Nic nie zmieniło się tutaj od lat. Petenci swoje sprawy załatwiają przysyłając specjalnie do tej sprawy najętych lokajów, a ewentualne konflikty załatwiają poprzez wysłanie sekundantów. Co ważniejsi urzędnicy posiadają ipsofon oraz komputery MANIAC I. Jeden z czekających skarżył się na taką sytuację i pokazał nam płytkę z grafenem. |
|||
– ''Wczoraj zbudowałem to po podwieczorku, mogłyby się na tym cacku zmieścić dane z całej Polski, ale po co?! Lepiej rozbudowywać machinę o kolejne gołębie i katów'' – wrzeszczał przekrzykując krzyki torturowanego mężczyzny ze źle wypełnionym zaświadczeniem z pracy. |
|||
Nie lepiej jest w [[Łódź|Łodzi]], gdzie urząd skarbowy wygląda jak pole bitwy z [[II wojna światowa|II wojny światowej]]. Aby załatwić swoją sprawę, ludzie muszą przejść pod ostrzałem, czołgać się błotnistymi okopami i tam dopiero wyjaśnić własną sprawę. Próbowaliśmy dostać się do jednej z urzędniczek. Było ciężko. |
|||
– ''Sosna! Sosna! Tu grab, tu grab!'' – krzyczała do słuchawki radiostacji jedną dłonią tamując krwawienie kolegi obok. – ''Informuję o nawale podań! Powtarzam! Mnóstwo podań!'' |
|||
Szokująco wyglądały obrazy martwych ludzi, których ciała zaścielały teren urzędu. Świstki papieru szeleściły w ich martwych dłoniach i nigdy miały już nie dosięgnąć celu. Żadnych więcej wniosków o wydanie zaświadczenia o uzyskiwaniu dochodów podlegających opodatkowaniu na podstawie przepisów o zryczałtowanym podatku dochodowym. Nigdy na stole w ich domostwie nie pojawi się zaświadczenie o niezaleganiu w podatkach. Tylko krew, łzy i szare błoto zaściełające pokryte kartkami i PITami pole ludzkiego grzechu. |
|||
[[Rzeszów]]. Prezydenta miasta zastaliśmy na dachu jak stał nad ogniskiem i dawał znaki dymne w kierunku budynku ZUS. Jest to nowa polityka miasta, która polega na maksymalnym uproszczeniu spraw, które da się uprościć.<br /> |
|||
– ''Wszystkie pieniądze idą na Millenium Hall'' – oznajmił aktualny prezydent, Tadeusz Ferenc. – ''W nocy używamy reflektorów. Zrezygnowaliśmy również z papieru na rzecz glinianych tabliczek i rylca. Dzięki temu każdy mieszkaniec będzie mógł sobie taką wypalić. To ogromne oszczędności, a także oddech dla natury, która jest zmęczona ciągłą dewastacją [[dendrofil|środowiska leśnego]].'' |
|||
Nie jest to jedyna oszczędność rzeszowskich radnych. Sprzedali oni część budynków państwowych i wykupili cygańskie karawany. Dzięki temu mogą wędrować po terenie miasta oraz [[województwo podkarpackie|województwa]] i prowadzić koczowniczy tryb życia-pracy. Razem z nimi wędruje rodzina, którą wyuczono najpopularniejszych przyśpiewek i tańców cygańskich. Podobny pomysł chcą wprowadzić u siebie urzędnicy z [[Białystok|Białegostoku]], lecz oni chcą już całkiem zrezygnować z elektroniki i przejść na szklane kule. Od tej pory wszelkie sprawy będą zależeć od otwartości trzeciego oka urzędnika oraz przepływu ezoterycznego przez Polskę. |
|||
Czy państwo wdroży kiedyś procedury, które mają usprawnić urzędy i dać iskrę postępu w progi tych budynków? Nie mamy pojęcia. Niestety przed nami jeszcze długa praca. W następnych newsach poruszymy sprawę guseł, którymi leczy się pacjentów w myślenickim szpitalu oraz kancelarii premiera, która w ramach programy ''Atawizm dla oszczędności'' przechodzi na pierwotny język. Jak na razie wdrażają naukę sanskrytu. |
|||
== Źródło == |
|||
* [http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110923/NEWS01/533473161 Dziennik Wschodni], 23 września 2011 |
|||
{{NonNews data|23 września 2011}} |
|||
[[Kategoria:NonNews 2011 – polityka]] |
Aktualna wersja na dzień 15:21, 2 maj 2020
23 września 2011
Dużo śmiechu i zgryzot przyniosła wiadomość o dosyć kuriozalnym zachowaniu Urzędy Marszałkowskiego w Lublinie. Otóż radny z PiS poprosił o pewien materiał z odpowiedzią przez pocztę elektroniczną. Rezolutni urzędnicy wysłali mu listownie wiadomość, iż skłaniają się do jego prośby w sprawie wysłania e-maila. Ekipa Przedjutrza wybrała się do urzędów w dużych miastach, aby sprawdzić jak się ma sytuacja z postępem technologicznym w tych miejscach.
– Każdy orze jak może – mówił wrocławski urzędnik Jaromir Śliwa przywiązując malutki liścik do nóżki gołębia. – Przyznam, że oszczędności są na porządku dziennym. Ostatnio musieliśmy zredukować o 1/4 ilość gołębi pocztowych. Nie zawsze nadążamy z wysyłką dokumentów. A ludzie jeszcze kupują koty... To prawdziwa zmora. Chyba przesiądziemy się na telegraf.
Wrocławski Urząd Marszałkowski mieści się w dawnym budynku sądu i sali tortur. Nic nie zmieniło się tutaj od lat. Petenci swoje sprawy załatwiają przysyłając specjalnie do tej sprawy najętych lokajów, a ewentualne konflikty załatwiają poprzez wysłanie sekundantów. Co ważniejsi urzędnicy posiadają ipsofon oraz komputery MANIAC I. Jeden z czekających skarżył się na taką sytuację i pokazał nam płytkę z grafenem.
– Wczoraj zbudowałem to po podwieczorku, mogłyby się na tym cacku zmieścić dane z całej Polski, ale po co?! Lepiej rozbudowywać machinę o kolejne gołębie i katów – wrzeszczał przekrzykując krzyki torturowanego mężczyzny ze źle wypełnionym zaświadczeniem z pracy.
Nie lepiej jest w Łodzi, gdzie urząd skarbowy wygląda jak pole bitwy z II wojny światowej. Aby załatwić swoją sprawę, ludzie muszą przejść pod ostrzałem, czołgać się błotnistymi okopami i tam dopiero wyjaśnić własną sprawę. Próbowaliśmy dostać się do jednej z urzędniczek. Było ciężko.
– Sosna! Sosna! Tu grab, tu grab! – krzyczała do słuchawki radiostacji jedną dłonią tamując krwawienie kolegi obok. – Informuję o nawale podań! Powtarzam! Mnóstwo podań!
Szokująco wyglądały obrazy martwych ludzi, których ciała zaścielały teren urzędu. Świstki papieru szeleściły w ich martwych dłoniach i nigdy miały już nie dosięgnąć celu. Żadnych więcej wniosków o wydanie zaświadczenia o uzyskiwaniu dochodów podlegających opodatkowaniu na podstawie przepisów o zryczałtowanym podatku dochodowym. Nigdy na stole w ich domostwie nie pojawi się zaświadczenie o niezaleganiu w podatkach. Tylko krew, łzy i szare błoto zaściełające pokryte kartkami i PITami pole ludzkiego grzechu.
Rzeszów. Prezydenta miasta zastaliśmy na dachu jak stał nad ogniskiem i dawał znaki dymne w kierunku budynku ZUS. Jest to nowa polityka miasta, która polega na maksymalnym uproszczeniu spraw, które da się uprościć.
– Wszystkie pieniądze idą na Millenium Hall – oznajmił aktualny prezydent, Tadeusz Ferenc. – W nocy używamy reflektorów. Zrezygnowaliśmy również z papieru na rzecz glinianych tabliczek i rylca. Dzięki temu każdy mieszkaniec będzie mógł sobie taką wypalić. To ogromne oszczędności, a także oddech dla natury, która jest zmęczona ciągłą dewastacją środowiska leśnego.
Nie jest to jedyna oszczędność rzeszowskich radnych. Sprzedali oni część budynków państwowych i wykupili cygańskie karawany. Dzięki temu mogą wędrować po terenie miasta oraz województwa i prowadzić koczowniczy tryb życia-pracy. Razem z nimi wędruje rodzina, którą wyuczono najpopularniejszych przyśpiewek i tańców cygańskich. Podobny pomysł chcą wprowadzić u siebie urzędnicy z Białegostoku, lecz oni chcą już całkiem zrezygnować z elektroniki i przejść na szklane kule. Od tej pory wszelkie sprawy będą zależeć od otwartości trzeciego oka urzędnika oraz przepływu ezoterycznego przez Polskę.
Czy państwo wdroży kiedyś procedury, które mają usprawnić urzędy i dać iskrę postępu w progi tych budynków? Nie mamy pojęcia. Niestety przed nami jeszcze długa praca. W następnych newsach poruszymy sprawę guseł, którymi leczy się pacjentów w myślenickim szpitalu oraz kancelarii premiera, która w ramach programy Atawizm dla oszczędności przechodzi na pierwotny język. Jak na razie wdrażają naukę sanskrytu.
Źródło[edytuj • edytuj kod]
- Dziennik Wschodni, 23 września 2011