Poradnik:Jak przeżyć w Anglii

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Plik:Angielskie śniadanie.JPG
Tym nakarmią nas na przywitanie

Jak przeżyć w Anglii – poradnik

Anglia jest krajem wysoce egzotycznym dla Polaka, mniej więcej tak samo jak Nigeria czy Japonia. Początki są najczęściej trudne i mogą trwać dłużej niż w przypadku innych krajów. Można jednak je skrócić, pamiętając o kilku rzeczach.

Klimat i pogoda

Wyjeżdżając należy zapomnieć o obiegowych opiniach, jakoby w Anglii padało. To się nigdy nie zdarza, to przeklęte kontynentalne zjawisko w ogóle nie istnieje. Za mało oryginalne, ten kraj stać na o wiele więcej. I tak:

  • mży.
  • leje.
  • siąpi.
  • zacina.

W ostateczności z nieba mogą lecieć koty i psy – Anglicy mówią It's raining cats and dogs; ale przecież nie deszcz. To zbyt prozaiczne. Powiedzenie „parasol noś i przy pogodzie” jest o tyle nieaktualne, że pogody w zasadzie nie ma. Z innych przereklamowanycyh zjawisk można wspomnieć londyńską mgłę, która niczym nie różni się od warszawskiej czy berlińskiej.

Język

Nauczany w naszych szkołach przedmiot pod nazwą „język angielski” przyda się tylko częściowo. Wtedy, gdy będziemy chcieli coś powiedzieć. Jakimś magicznym sposobem tubylcy domyślą się o co nam chodzi i nawet zrobią to, o co poprosimy. W drugą stronę to już nie zawsze wychodzi.

  • What's your sex? – pyta Anglik.
  • No, thank you – brzmi najczęstsza odpowiedź.

Małe szanse są, gdy Anglik, nie domyślając się że ma produkt polskiej szkoły, mówi z normalną szybkością i na przykład połykając głoskę „–t” (zjawisko to nosi zrozumiałą dla wszystkich nazwę zwarcia krtaniowego). Wtedy nawet pytanie Wha's tha'' brzmi jak zaklęcie.

Ruch lewostronny

Wąsko i po lewej

Wygląda tak samo jak ruch prawostronny tylko jeździ się po lewej. Od czasu do czasu przypominają o tym stosowne tabliczki lub napisy na jezdni. Jeśli po prawej stronie widzimy tylko rów i drzewa to niekoniecznie od razu znaczy, że coś nie tak, bo drogi w Anglii potrafią być bardzo wąskie. Zjawisko występuje na wiejskich drogach i jest do opanowania przy porcji faków.

Jedzenie i zakupy

Wchodząc po raz pierwszy do dowolnego supermarketu lądujemy od razu w oku cyklonu. Angielska „sausage”, choć we wszystkich słownikach tłumaczona właśnie jako kiełbasa, niewiele ma do czynienia z tą szlachetną potrawą i rozumie to każdy pies. Nie dla psa sausage. Krąży mnie do końca nieprawdziwa opinia, że Bitwa o Anglię była zemstą Niemiec za to, co Anglicy zrobili z ich narodową potrawą. Uważać należy kupując takie wynalazki jak „mincemeat”, które nie ma nic wspólnego z mielonym mięsem oraz „black pudding”, który nie jest budyniem czekoladowym, a kaszanką. Przez pierwszy miesiąc warto przy sobie mieć duży, dwutomowy słownik aby uniknąć nieporozumień. Ale i tak nasze pierwsze zakupy będą w 50 procentach niejadalne.

W pubach zostaniemy uraczeni najpewniej angielskim śniadaniem, które po rocznym treningu jest jadalne, a po dwuletnim – smaczne. Angielski lunch, o nazwie „fish and chips”, wymaga jeszcze dłuższych przygotowań.

Tubylcy

O jedną literę za dużo

Najtrudniejszy fragment adaptacji na egzotycznej wyspie. Pierwsze tygodnie miną nam na odróżnianiu kobiet od tuczników. Przeciętna Angielka waży ok. 120 kilogramów (20 kamieni) i najczęściej się do nas uśmiecha, czego tuczniki raczej nie robią. O dziwo, mężczyźni wyglądają jak mężczyźni i są nawet eleganccy, co wpłynęło na to, że w Anglii raczej nie ma konfliktu płci. Dżentelmeńscy panowie po prostu ustępują, a żon szukają gdzie indziej, choćby we Francji czy wśród polskich emigrantek.

Należy się przyzwyczaić do tego, że Anglicy są najczęściej prawdomówni i nie składają obietnic bez pokrycia, choć ich realizacja może zająć wiele czasu. Trzeba przy tym uważać co mówią, bo ich odpowiedzi są dość nieoczekiwane.

  • Tak – znaczy w większości wypadków „tak”.
  • Nie – w zasadzie nie występuje w słowniku Anglika.
  • Obawiam się – oznacza, że Anglik nie tyle się obawia, co grzecznie odmawia.
  • Nie uważam tak – to kolejna forma odmowy. Polemizować można, lecz najczęściej nieskutecznie.

Anglia to kraj grzeczny i nie nie jest tu znane załatwianie spraw metodą wykłócania się i awantur. Tym bardziej jest to metoda godna polecenia, zwłaszcza że zaatakowany w ten sposób Anglik głupieje, boi się nas i chce się nas jak najszybciej pozbyć. Działa stuprocentowo. Należy jednak wykłócać się z umiarem i omijać popularne argumenty, takie jak „shit”, „fuck”, bo są tak mało zrozumiałe, że Anglik od razu woła policję, aby mu pomogła.

Policja

Jeśli nie spotkałeś się jeszcze z krajami zachodnimi, angielska policja będzie ogromnym zaskoczeniem. Na co dzień bobbies zachowują się bardziej jak dobrzy wujkowie niż gliniarze z FBI. Można podejść do policjanta na ulicy i zapytać o ulicę - nie spałuje, bo nie ma pałki. Nie zastrzeli, bo brytyjska policja nie ma przy sobie broni. Nie odmówi nawet pamiątkowej fotografii, i to niekoniecznie takiej, co od razu idzie do kartoteki. Może zaczepić na ulicy i zaprosić na pogadankę o bezpieczeństwie. Może robić różne rzeczy ale na pewno nie użyje siły kiedy nie musi, bo może następnego dnia stracić pracę. Nie, to nie kosmos, to Anglia.

Zwierzęta

Aby funkcjonować w Anglii, konieczne jest nauczenie się, jak postępować ze zwierzętami. I tak, slalom między królikami wykonujemy najpierw na wrotkach, później na rowerze, motocyklu, kończąc na czterdziestoczterotonowej ciężarówce. Wyniki na 100 m:

  • 0 przejechanych królików – na wszelki wypadek upewnij się czy rzeczywiście jesteś w Anglii
  • 1-3 przejechanych królików – jesteś mistrzem, Jeremy Clarkson trafił 4.
  • 4-5 królików – możesz śmiało jeździć po drogach.
  • 6 i więcej królików – musisz jeszcze potrenować.

Po tym etapie przystępujemy do omijania borsuków. Jeden zabity borsuk na 100 km jazdy to wynik przyzwoity. Podobny wynik dotyczy owiec.

Nawiązywanie kontaktu

Nawiązując pierwszy kontakt z mężczyzną-Anglikiem, należy koniecznie dowiedzieć się jakiej drużynie kibicuje, co zapobiegnie konfliktom w przyszłości. Nie wolno przy tym zgadywać i przyjmować za pewnik, że mieszkaniec Londynu będzie kibicował Arsenalowi albo Tottenhamowi. Nie powinno więc dziwić, jeśli ukochanym klubem okaże się na przykład czwartoligowy klub z Luton. Wypada również zapytać o partię polityczną, tyle że nie bezpośrednio. Najlepszą metodą jest użycie w neutralnym kontekście nazwiska Margaret Thatcher. Naturalną reakcją Anglika na to nazwisko będzie stwierdzenie że to stara Blad.png (i wtedy najpewniej mamy do czynienia z labourzystą) albo wybitna przywódczyni (i już wiemy, że trafiliśmy na konserwatystę). I jeszcze trzeci szczegół do rozszyfrowania – czego słucha nasz rozmówca. Z reguły wybór jest między The Beatles, The Rolling Stones i Pink Floyd.

Fakty i mity o znajomości z Anglikami

  • Polskie szkoły uczą, że odzywka how do you do jest niestosowana, a jeśli już, to przy pierwszym spotkaniu. Nic z tych rzeczy. O wiele częściej.
  • Mówi się, że Anglik rzadko zaprasza do domu. Prawda. Najczęściej dlatego, że panuje tam bałagan albo nie ma gdzie porozmawiać, bo dom jest zbyt ciasny. Do tego celu Anglikowi służy pub. Pełna nazwa to „public house”, czyli dom publiczny.