Uniwersytet Śląski

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Uniwersytet Śląski - jak sama nazwa wskazuje, swoją siedzibę ma na Mazowszu, konkretniej w Katowicach. Kuźnia młodych żulików, mieszkańców dworca pkp, niedaleko rynku. Częstym przejawem przygotowań do zawodu, są imprezy, zwane potocznie bibami, podczas których alkohol leje się strumieniami. To częste i powszechne zjawisko, któremu poddaje się 99% uczących się. Pozostałe 1% to przyszli posłowie, senatorowie, urzędnicy państwowi, którzy z kolei zamiast pić, uczą się fachu, starają się kopertami przekupić rektorów, że 'nie trza pić, by studentem być' - z czym psorzy się oczywiście pogodzić nie potrafią. Podsumowując- "żule z całego kraju i świata, co tam wiata, tutaj Uniwerek czeka, zrobi z ciebie menelu, menela człowieka!!!"

Ośrodek Działalności Dydaktycznej w Jastrzębiu Zdroju - ośrodek położony w bardzo malowniczym miasteczku Jastrzębiu Zdroju, jak sama nazwa wskazuje miasto jest zatrute przez liczne kopalnie, hałdy, wysypiska śmieci. Jedna z nielicznych placówek na której studentom chce się uczyć i zdobywać tajną wiedze o świecie, ale nie pozwalają na to profesorowie. Głównym zajęciem na wykładach jest patrzenie przez okno jak wiewiórki skaczą z drzewa na drzewo czasami na auto wykładowcy i rysują lakier. Profesorzy przyjeżdżają tu często na wypoczynek, odpocząć od trudów życia miejskiego, wyspać się, zrobić jakąś zaległą prace itp.

Wydział Mat-Fiz-Chem Ośrodek w Jastrzębiu Z.

Wydział jak sama nazwa wskazuje jest bardzo ciężki do zdania, trzeba czasami być na wykładzie i czasami jeszcze przyjść na egzamin, a z tym ostatnim jest coraz ciężej. Znane są przypadki dziwnych osób(np. Marcin K) które pojawiają się na wydziale a które zostały powszechnie uznane za zaginione.

Osoby studiujące na tym wydziale bardzo lubią przyrodę mogli by cały czas siedzieć w parku i pić piwo. Na dowód jedność z przyrodą często właśnie tego typu prace dyplomowe robią.

Osoby kończące wydział są zazwyczaj bezrobotni lub pracują w szkołach ucząc dzieci co mają robić abym wyglądali tak jak oni.

Specjalnymi umiejętnościami po skończeniu niektórych zajęć są :

- gra w CS bez monitora - uczą tego na zajęciach z Grafiki (cz.1) Studenci tą specjalność szlifują do końca studiów.

- znikanie - (bardzo często używane na zajęciach z Mechaniki Kwantowej) na listę wpisuje się 20 osób a na sali jest 10, wśród osób na liście można było znaleźć takie gwiazdy jak : Britney Spears, jak widać zajęcia lubiane głównie ze względu na prowadzącego.


Niestety wydział zanika, pozostaje tylko 3 rok, to ze względu na niskie zapotrzebowanie na bezrobotnych w okolicy.

Wydział Germanistyki w Sosnowcu

Jak już sama nazwa wskazuje budynek znajduje się w Sosnowcu, czyli za granicami naszego państwa (są tacy którzy twierdzą, że należy do śląska, ale ci są coraz intensywniej ścigani i eliminowani przez UOP.), z tegoż tytułu każdy wybierający się na wydział nie zależnie od środka transportu (tramwaj, autobus, pociąg itp.) powinien wyrobić sobie paszport. (jeśli masz czuły węch i słaby żołądek nawet nie myśl o studiowaniu tam, gdyż sam smród i smog miasta sosnowiec Cię wykończą.)

Na samym wydziale nie jest lepiej, samce stanowią nie więcej niż 10% społeczności, jakieś 5% to laski, a reszta? - grube, zezowate koszmary.

Jeśli chcesz sprawdzić czy masz charakter , przebojową osobowość i poczucie humoru, koniecznie się tu zapisz; im szybciej wylecisz tym mocniejsze masz wcześniej wymienione atrybuty.

Ze względu na słabe kontakty polsko-niemieckie w większej części naszego społeczeństwa, studenci tego wydziału muszą liczyć się z nisko latającymi kamieniami, siekierami i tym podobnymi przedmiotami używanymi w celu robienia krzywdy bliźniemu.

Wydział Nauk o Ziemi w Sosnowcu

Siedziba "najwyższych" władz Uniwersytetu Śląskiego, czyli szatana i jego piekielnych pomiotów. Chociaż wiele osób podejrzewa, że jest on niepoczytalny, gdyż zamiast dożyć do głębi ziemii ( jak to na szatana przystało ), pnie się w górę. Dlatego budynek WNoZu jest najwyższym budynkiem w całej okolicznej Sosnowsi. Jego architektura jest oparta na Wieżach Mordoru, dzięki umowie sołtysa z sąsiednią gminą, Mordorem.

Po tej piekielnej siedzibie szatana, grasują czterech jeźdźców Apokalipsy, przebranych za miejscowe koty.Na początku dają się ugłaskać, jak to na koty przystało, lecz po chwili pokazują swoją prawdziwą postać i pożerają nieszczęśnika.

Windy w tej szatańskiej spelunie są legendą wśród demonicznych studentów WNoZu. Są napędzane przez murzyńskie chomiki, które biegają w kółkach i uganiają się za holograficzną marchewką, która tak naprawde nie istnieje. Dlatego windy w tym budynku jeżdżą jak chcą i kiedy chcą. Naciskanie przycisków wzywających windy, tak naprawde nic nie daje.

Krążą też miejscowe legendy, iż budynek ma tak naprawde 22 piętra, z czego 18 pięter jest dostępne dla zwykłych śmiertelników. Co tak naprawde znajduje się na pozostałych 4 piętrach mrocznego Hadesu, możemy tylko przypuszczać. Wg. naukowców, prawdopodobnie znajduje się tam Wielki Basen Lawy oraz sale tortur, dla nieposłusznych studentów i mieszkańców okolicznej wsi.

Wykładowca na tym wydziale jest tylko jeden, lecz przyjmuje różnie imiona, aby zmylić władze UŚ. Różnie imiona i pseudonimy, pod którymi kryje się w/w wykładowca:

  1. Belzebub
  2. Dziadek Merkator
  3. Grzegorz Rasiak
  4. miejscowa legenda Edward O'Gierek
  5. Turek z okolicznego kebabu

Wydział Prawa i Administracji w Katowicach

Cudowny budynek wzniesiony siła tysięcy murzynów za pieniądze z łapówek przyjmowanych od studentów w czasie sesji. Student pierwszego roku może być oszołomiony ogromem i pięknem tej "placówki" jednak iluzja ta znika podczas pierwszej sesji. Jeśli dobrze zauważyć co się tam dzieje , można dostrzec krążące tu i uwdzie zjawy. Są to studenci piątego roku. Wyniszczający wpływ nauki , braku zainteresowań, zerowego życia seksualnego oraz braku jakiejkolwiek rozrywki (poza gryzieniem książek w czasie zakuwania na sesję) dobrowadza do :

1. Wyniszczenia organizmu.

2. Zmniejszenia potensji u mężczyzn.

3. Braku chęci koopulacji u kobiet.

4. ASTYNENCJI (O ZGROZO !)

5. Braku postrzegania czasu (w czasie zakuwania)

6. Zmiany toku myślenia na PARAGRAFOWY oraz wystąpienie dziwnego slangu ( "Witaj , co tam u ciebie ?" zamiast "Co jest kurwa ?".

7. Definitywnej suchoty portfela ( wiele wpływających na to rzeczy : zdawanie w pierwszym terminie, dojazd do tej nory zniszczenia, wydatki na leki psychotropowe )

8. Garbienie się sylwetki (od noszenia TON durnych podręczników)

9. Infrawizja (widzenie w mroku) oraz zerowe odczówanie głodu.

10. Skrajne przejawy zeszmacenia , zdurnienia , zniewieścienia , sfrajerowania.

Każdy kto kierykolwiek pomyślał o przyjęciu tam powinien niezwłocznie wyjebać głową o twardą powierzchnię ( sugeruje się ścianę) a jeśli to nie pomaga oddać się w ręce lekarza psychiatry z przynajmniej 10 letnim doświadczeniem w zawodzie.

WNS w Katowicach

Tak wyglądał pierwszy dzień prac maskujących

Oficjalnie, gdyby telewizja pytała, skrót WNS oznacza Wydział Nauk Społecznych. Tak naprawdę, wydział ów, skupia wyznawców Szatana. Starożytny architekt, który rozrysował plany WNSu był bowiem czcicielem Szatana. Choć oficjalnie ludzie się boją diabła, to architekt wiedział, że kręci on każdego człowieka. Dlatego stojąc z batem nad zniewolonymi zagłębiokami powtarzał w kółko "Wszystkich nęci Szatan... wszystkich nęci Szatan..." Niewolnicy podłapali hasło i powtarzali je w kółko, gdy ciągnęli kamienne bloki. I skoro nazwa już była, trzeba było jakoś ukryć przed psami Ziobry satanistyczne praktyki Wydziału.

Studenci, jeśli można ich tak nazwać, WNSu charakteryzują się spokojnym żywotem, brakiem nadmiernej ilości egzaminów, ogromną ilością wolnego czasu, dużą odpornością na alkohol oraz zdecydowanie weselszym życiem niż nieroby z prawa. Obowiązkiem każdego studenta WNSu jest udanie się do zasiłkowni zaraz po odebraniu dyplomu magistra.

Przed rozpoczęciem rozgrywki, uczestnicy wybierają profesję, pod postacią której wkroczą w świat WNSu. Dostępne są aż 4, zróżnicowane typy postaci:
1. Błazen wiejski filozoficzny zwyczajny. Nie robią nic pożytecznego dla świata, tylko snują się po korytarzach, myśląc o dupie Marynie.
2. Politologiczny chłop. Marnują tlen bo i tak nigdy nic nie osiągną, z wyjątkiem ewentualnego, będącego wątpliwym zaszczytem prawa, do zasiadania w Radzie Starszych swojej wioski.
3. Czeladnik socjologiczny. Skazywani na banicje kupcy zasilają ich szeregi, by nauczyć się legalnego handlu ludzkim nieszczęściem, choćby w MOPSach.
4. Potężni Magowie, Panowie Życia i Śmierci, Szlachetni Adepci Historii. Czy trzeba coś dodawać? Kampią, czitują, mają wallhacki, a i tak zawsze wygrywają.
Każda rasa charakteryzuje się innymi cechami. Filozofowie są słabe, politolodzy głupi, socjologowie zbyt chciwi, a historycy mądrzy i szlachetni. Należy mądrze wybierać klasę. Pamiętajmy słowa 172. mistrza WNSu: "Nigdy nie dawać dupy na starcie."