Mariusz Jop
Ten artykuł dotyczy polskiego piłkarza. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
Jop to wielkie chłopisko, jego nogi są niczym dębowe kłody w gęstym dębowym lesie…
- Tomasz Zimoch rozpoetyzowany na punkcie Jopa
Mam nadzieje że tą bramką zapewniłem sobie miejsce w kadrze narodowej
- Mariusz Jop wypowiedź po 181 Derbach Krakowa
Jop twoju mać!
- Przeciętny Rusek o Mariuszu
Mariusz Jop aeaooooooo!!!
- Kibice Lecha podczas świętowania Mistrzostwa Polski
Mariusz Jop (ur. 3 sierpnia 1978 w Ostrowcu Świętokrzyskim) – łysy filar reprezentacji i podobno też FK Moskwa. Twardy jak skała, silny niczym tur. Niektórym przypomina jednego z najlepszych polskich obrońców w historii – Jerzego Gorgonia, a innym Howarda Webba (chodzi do tego samego fryzjera co on). Pierwszy Polak, który odważył się przekupić rosyjskich sędziów, by ci dali mu strzelić gola. Na EURO 2008 popisał się błyskotliwymi rajdami za piłką, za co w nagrodę został w przerwie zdjęty z boiska. Do dziś nie do końca pogodził się z tą decyzją. Znany ze strzelenia pięknego samobója, nie do obrony, w samo okienko w ostatniej sekundzie, w meczu z przyjacielem zza miedzy, odbierając Wiśle tytuł mistrzowski. Odszedł z klubu z zupełnie niewiadomych przyczyn. Ulubieniec kibiców Wisły.
Ciekawostki[edytuj • edytuj kod]
- Biegać uczyły go błotne żółwie ninja.
- Po meczu z Austrią stał się ulubieńcem austriackich kibiców.
- Podczas jego obecności na boisku w tym meczu nie straciliśmy gola.
- Był najszybszym polskim piłkarzem na EURO 2008.
- Prędkość tę osiągnął schodząc do szatni.
- Lingwista. Ulubieniec kibiców rosyjskich. W jednym z pierwszych wywiadów (po transferze z Krakowa do FK Moskwa) na pytanie: „Jaki pseudonim miał pan w Wiśle?” nasz as odpowiedział: „Żopik”, co w języku naszych sąsiadów znaczy mniej więcej „dupek”.
- Po strzelonym samobóju w ostatniej minucie w derbowym spotkaniu z Cracovią dostał honorowe obywatelstwo Poznania oraz własne miejsce na stadionie Lecha, w planach jest także postawienie mu pomnika w centrum miasta, zaś po śmierci ma mieć zapewniony przez kibiców Kolejorza pochówek na Wawelu.
- Franciszek Smuda, ówczesny selekcjoner kadry Polski, po wyżej wspomnianej bramce zakrzyknął „mój ci on”, po czym uczynił Mariusza dożywotnim kapitanem drużyny.