Nonźródła:Awaria kontenera cz.IV – Cukierki Chvostka

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Cotojest2.jpg

W poczekalni ostatnio umieszczono telewizor. Prawdopodobnie lekarze chcieli sprawdzić wpływ mediów na konkretnych pacjentów. W praktyce mało kto z niego korzystał. Tylko jedna osoba wpatrywała się w ekran przez cały czas...

Godziny wieczorne. Astronom Katarakta wychodzi z gabinetu z pustym kubkiem w dłoni. W poczekalni siedzi Ian Stuart i jedząc chipsy ogląda amerykański talk-show.

Astronom Katarakta

Hmm, bardzo się martwię o ciebie, Ian. Siedzisz cały czas przed tymi odmóżdżającymi programami dla ćwierć-debili. Co prawda jako neonazista poniekąd już jednym jesteś, ale zawsze z pogardą odnosiłeś się do syjonistycznych mediów.

Ian Stuart

Aha.

Astronom Katarakta

To wszystko, co masz do powiedzenia na ten temat? Zawiodłem się na tobie. Nie wolno ci oglądać tyle telewizji, bo to powoduje krzywicę i zespół Cotarda.

Ian Stuart

To kłamstwa.

Astronom Katarakta

No i magnez. Jedz magnez! Jedz dużo magnezu, abyś wyrósł na zdrowego i silnego naziolka.

Głaszcząc Stuarta po głowie

Jesteś dobrym chłopcem, tylko trochę zapuszczonym. Myślę, że jak się za ciebie weźmiemy razem z Wielebnym, to wyjdziesz na ludzi. Wiesz, Wielebny ma taki młoteczek i ja też mam młoteczek. Za kilka dni sobie wspólnie postukamy.

Ian Stuart

Spieprzaj, fagasie.

Astronom Katarakta

Nie powinieneś tak mówić. Dobrze, że dopiero co wypiłem swoją dawkę magnezu, bo musiałbym ci powybijać te sztuczne zęby, które masz. Swoją drogą, to czy zrobiłeś zadanie, o które cię prosiłem?

Ian Stuart

Tak.

Wyciąga spod nóg kolorowankę i podaje ją Astronomowi.

Starałem się wychodzić poza schemat.

Astronom Katarakta

Przeglądając kolorowankę

Hmm... no co ja mogę powiedzieć. Bardzo podoba mi się, jak pokolorowałeś tę dziewczynkę z kwiatami. Pomarańcz i fiolet komponują się w niesamowity sposób, tworząc w obrazku zupełnie inną atmosferę, niż zapewne planowali twórcy. Macki wyszły niezwykle realistycznie, podobnie jak cienie rzucane przez płonącą bazylikę. Aczkolwiek mogłeś podarować sobie ten wierszyk; Ala ma kota, kot też ma AIDS. Uważam, że jest to suchar, niegodny twojego naziolskiego umysłu.

Ian Stuart

Wiersze, to moja pięta Achillesowa.

Astronom Katarakta

Wszyscy mamy swoje pięty. Ja idę na kawkę, a ty poczytaj sobie jakąś książkę.

Przenosimy się do gabinetu Wielebnego T., gdzie aktualnie siedzi Pacjent.

Wielebny T.

Wprowadzę pana teraz w stan głębokiej hipnozy.

Pacjent

Czy to ma jakiś związek z zupą, którą przed chwilą wypiłem?

Wielebny T.

He he, no może troszeczkę. To była ayahuasca. Być może słyszał pan o tym. To takie ziółka uspokajające. Ludy Ameryki Południowej używają tego jak my melisy.

Pacjent

Dziwnie się czuję... strasznie tu gorąco.

Wielebny T.

Zaraz otworzę okno. Tymczasem proszę się zrelaksować i maksymalnie rozluźnić członki. Niech pan spojrzy mi prosto w oczy.

Wpatruje się w oczy Pacjenta.

Pacjent

Ja gore!

W końcu Pacjent przymyka powieki, zwiesza głowę, a z ust spływa mu piana.

Wielebny T.

No tak... nie wiedziałem jak przekazać mu, że nie znam się na hipnozie.

Rozwalając się na krześle

Czy w ogóle ja znam się na psychiatrii? Chyba nie ukończyłem tych studiów... O ile zacząłem je... Nieważne, czas brać się do roboty!

Chwytając za słuchawkę telefonu. Mówi półgębkiem

Jegorze! Przyprowadź... niedźwiedzia!

Odkłada słuchawkę, zaciera dłonie i chichocze rubasznie.

Niedźwiedzica załatwi sprawę. Zdecydowanie.

Drzwi otwierają się i do gabinetu wchodzi niedźwiedzica na dwóch łapach.

Niedźwiedzica

Grraaugh!

Wielebny T.

Ściąga fartuch. Pod nim ma elegancki frak. W starym radiu puszcza rosyjski walc "Na wzgórzach Mandżurii", następnie łapie niedźwiedzicę za łapy i razem tańczą walca wokół naćpanego Pacjenta.

Ach! Anno Iwanowno! Jesteś dzisiaj niezwykle gibka w talii.

Anna Iwanowna

Grrr! Waurghh.

Wielebny T.

Spójrz za okno, na noc jaką szykuję nam natura. Już zaraz księżyc oświetli potęgę naszej wspólnej miłości. Ta noc... Ta noc przejdzie do legend w historii współpracy naszych dwóch, bratnich narodów, a przyszli psychiatrzy będą uczyć się na naszym przykładzie.

Anna Iwanowna

Przestaje tańczyć

Wrrugghhh... Arughh!

Wielebny T.

Śmiejąc się maniakalnie i obracając trzykrotnie wokół własnej osi

Tak! Dobrze o tym wiedziałem, Anno Iwanowno! Zdradziłaś mnie!

Pada na fotel przy biurku, po czym chowa twarz w ramionach

Myślałem, że mnie kochasz. Myślałem, że naszym uczuciem będziemy likwidować całe rzesze negatywistów. A komuniści? Te pieprzone, małe knypki? Co teraz?

Anna Iwanowna

Drrr-ghhhu...

Wielebny T.

Wstaje rozwścieczony

Wyjdź! Nie zdzierżę dalszych kpin z mej inteligencji!

Wychodzi Anna Iwanowna. Wchodzi Astronom Katarakta z kubkiem kawy, którą rozlewa na wszystkie kierunki.

Astronom Katarakta

Jesteś już wolny?

Wielebny T.

Yup. Można tak powiedzieć.

Astronom Katarakta

A ten tutaj?

Wskazuje na Pacjenta

Wielebny T.

Jemu nic nie będzie. Do rana dewastacja mózgu będzie tak duża, że o wszystkim zapomni – włącznie z trapiącymi go problemami.

Astronom Katarakta

I nie tylko o tym.

Wielebny T.

Och, nieistotne szczegóły.

Astronom Katarakta

No to wpadnij do mojego gabinetu, gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać o nadchodzących projektach. Tylko uważaj na przejście, bo Ian Stuart znowu pokłócił się z Norwidem. Tym razem poszło o słuszność kolonizacji Afryki. Dziwne czasy.

Gabinet Astronoma Katarakty. We dwójkę siadają przy stole.

Cotojest.jpg

Astronom Katarakta

Zapewne zasmuci cię fakt, że anulowali nasz projekt programu telewizyjnego.

Wielebny T.

Niemożliwe! Przecież to był murowany hit!

Astronom Katarakta

Niestety razem stwierdzili, że jest zbyt nieetyczne. Cóż, nie mam pojęcia co takiego nieetycznego jest w szachach schizofreników.

Wielebny T.

Właśnie! Niezwykle pasjonujący program. Widzowie do końca nie byliby pewni tego, co wydarzy się dalej! No i przypadek tego młodego inżyniera, który grał z tym politologiem. Im obu wydawało się, że są Bogami. Haha, pamiętasz jak wpatrywali się w siebie, próbując powalić siłą woli?

Astronom Katarakta

Faktycznie, ten program mógł zostać uznany za nieetyczny.

Wielebny T.

No to zostaje nam plan B i C.

Astronom Katarakta

Tak, plan B. Chociaż i tak nie mam pojęcia, czy to aby przyjmą. Walki gladiatorskie DDA, czyli Dorosłe Dzieci Alkoholików uzbrojone w broń, jaką zdołają podnieść z areny. No i dalej walka na śmierć i życie.

Wielebny T.

Ach, aż poczułem ten zapach krwi na piasku.

Astronom Katarakta

Ale wciąż nie wiemy, czy to też nam przyjmą.

Wielebny T.

Więc plan C. Trzeba iść po Żuławskiego.

Astronom Katarakta

Gdzie on jest? W piwnicach? Widziałeś go gdzieś ostatnio?

Wielebny T.

Jak każdy psychotyk pewnie siedzi w kotłowni. Kłębią się tam jak szczury. Sprzątaczki mocno na nich narzekają, szczególnie jeśli tymi psychotykami są intelektualiści. Codziennie wymiatają stamtąd kilogramy butelek po drogiej whiskey oraz dosłownie tony porozdzieranych kart do gry. No i ten zapach potu...

Astronom Katarakta

Dobrze, przypominam sobie teraz, że ma mnie odwiedzić w ramach psychoterapii. Kiedy przyjdzie, to wypytamy się go o wszystko. Swoją drogą, mam świetne cukierki.

Wyciąga z szafki talerzyk z cukierkami truskawkowymi

Spróbuj sam.

Wielebny T.

Zjada jedno, a potem dostaje skurczy twarzy

Ciekawe, to chyba Chvostek.

Astronom Katarakta

Dokładnie. To Chvostek bez młoteczka.

Wielebny T.

Czy to prawda, że Chvostek jest Hefajstosem psychiatrów?

Astronom Katarakta

To prawda. On lubi młotki równie bardzo, co lanie po szczęce.

Do stołu przysiada się Anna Iwanowna

Och, Anno Iwanowno, nie jesteś tu zbyt mile widziana.

Po drugiej stronie przysiada się panda

Wielebny T.

Witaj Pun Li, ciebie zawsze miło widzieć.

Astronom Katarakta

Dobra, ale Żuławski powinien już być.

Wielebny T.

Ale skąd weźmiemy fundusze na film?

Astronom Katarakta

Jak to skąd? Oczywiście z Towarzystwa Psychiatrycznego. Oni mają jakieś pokrętne, ciemne kontakty. Pewnie handlują czymś nielegalnym.

Drzwi do gabinetu otwierają się. Wchodzi Andrzej Żuławski w starych łachmanach. Twarz ma brudną o zaschniętej krwi.

Andrzej Żuławski

Przepraszam wszystkich za spóźnienie.

Dosiada się do stołu

Anna Iwanowna

Podając tacę z cukierkami

Aawrggh!

Andrzej Żuławski

Dziękuję, nie mam ochoty na Chvostka. Przejdźmy do filmu. On miał się nazywać...

Astronom Katarakta

Magiczni Wojownicy Hebefrenii.

Andrzej Żuławski

Brzmi trochę jak nazwa jakiegoś japońskiego anime. To pewnie będzie utrzymane w komiksowej stylistyce.

Wielebny T.

I tak... i nie.

Astronom Katarakta

Chodzi nam głównie o ukazanie choroby jaką jest schizofrenia hebefreniczna, w sposób jak najbardziej odrealniony. Będą magiczne moce, wielkie pojedynki na dachach budynków i dużo takiego holiłudzkiego stuffu.

Andrzej Żuławski

Nie podoba mi się to.

Wielebny T.

Tak też myśleliśmy. Dlatego w scenariuszu uwzględniliśmy dużo pseudofilozoficznego bełkotu, który przyciągnie do kin widownię spragnioną ambitnej kinematografii z duszą oraz krytyków w tych pedalskich szal...

Astronom Katarakta

Szeptem do Wielebnego

Cicho! Nie mów za dużo!

Pun Li

Mrrrr... wwwrrrr khhhruuugh...

Astronom Katarakta

Pun Li poruszyła bardzo ważną kwestię. Główną osią filmu powinien być główny bohater. Z dumą stwierdzam, że razem stworzyliśmy kogoś na miarę Hannibala Lectera! Postać młodego adwokata, który popada w umysłową ciemnię. Jednocześnie otrzymuje magiczne moce.

Wielebny T.

Oprócz hebefreników pojawią się też paranoicy i zwykli schizofrenicy. Głównym złym będzie Wielki Jaszczur chory na nerwicę natręctw. Kompulsje jego są bardzo ciekawe - będzie starał się ustawiać zabitych ludzi w litery, które z kolei ułożą wiersz Antigonish Mearnsa.

Andrzej Żuławski

Przyznam, że panowie bardzo mnie zaciekawili. Już w moim umyśle tworzą się pierwsze obrazy.

Astronom Katarakta

Oczywiście nie chcemy pana w niczym ograniczać. Film nie musi charakteryzować się błyskotkami. To może być egzystencjalna surowość albo estetyka filmu noir. Byleby zgodnie ze scenariuszem.

Andrzej Żuławski

Z chęcią. Już lecę kombinować ekipę.

Wstaje od stołu, podchodzi do okna, otwiera je i wylatuje

Wielebny T.

Prawdziwy geniusz.

Anna Iwanowna

Mwuuurwgh!

Pun Li

Nrrrrf.

Do gabinetu wchodzi Norwid z misiem w ręce i kciukiem w ustach.

Norwid

Boję się.

Astronom Katarakta

Czego się boisz Cyprianku? Znowu ci neurotycy zgrzytają zębami za uchem? Czy Freud znowu opowiada o seksualnych przygodach ze świętymi katolickimi?

Anna Iwanowna

Uśmiecha się zalotnie

Wrruuugggh!

Astronom Katarakta

O, Anna Iwanowna się tobą zajmie! Ona lubi takich niewinnych chłopców.

Anna Iwanowna odprowadza Norwida, trzymając go przy tym łapą za tyłek

Trzeba przyznać, że ta niedźwiedzica ma gest.

Wielebny T.

To ja chyba też już się zmyję. Chodź Pun Li, pogramy w RPGi, albo podroczymy się ze schizofrenikami.

Pun Li i Wielebny T. wychodzą z gabinetu. Astronom Katarakta chwilę siedzi na miejscu, wreszcie podchodzi do szafki i wyciąga tablicę Ouija

Astronom Katarakta

Jak to z tym było...

Istnieją też Ciastka Chvostka

Wchodzi Ian Stuart

Ian Stuart

Już przestałem oglądać programy telewizyjne.

Astronom Katarakta

W porządku! Chodź ze mną pograć. To jest bardzo fajna gra

Ian Stuart

Siada przy tablicy

O co w niej chodzi?

Astronom Katarakta

To proste. Trzymaj ten wskaźnik w kształcie serca, a on zacznie się przesuwać po wybranych literach.

Ian Stuart

Wygląda na ciekawe.

Wskaźnik przesuwa się kilkakrotnie

Wyszło słowo puzdro. Co teraz?

Z szafki wychodzi człowiek w masce Świętego Mikołaja i wbija Stuartowi nóż w krtań. Ian osuwa się zakrwawiony na ziemię

Astronom Katarakta

Che, che, chyba przegrałeś.