Edytujesz „Nonźródła:Koniec gry, panowie”

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Uwaga: Nie jesteś zalogowany. Jeśli wykonasz jakąkolwiek zmianę, Twój adres IP będzie widoczny publicznie. Jeśli zalogujesz się lub utworzysz konto, Twoje zmiany zostaną przypisane do konta, wraz z innymi korzyściami.

Ta edycja może zostać anulowana. Porównaj ukazane poniżej różnice między wersjami, a następnie zapisz zmiany.

Aktualna wersja Twój tekst
Linia 1: Linia 1:
{{Pan X}}

20 maja, 2007 rok.
20 maja, 2007 rok.


Linia 50: Linia 52:
Spojrzał na człowieka w łóżku. Geist. Ghost. Albinos.
Spojrzał na człowieka w łóżku. Geist. Ghost. Albinos.
:– Sy... Sy... Sylas! – wykrzyknął X i wybiegł z pokoju.
:– Sy... Sy... Sylas! – wykrzyknął X i wybiegł z pokoju.
Znalazł drzwi wyjściowe i ruszył biegiem przez podwórze. Teraz zauważył, że była to ulica Silmarillowa, a nie Aragorna czyli ta na której mieszkał. Swój dom odnalazł dość szybko. Te same krzaki róży i fontanna z rzeźbą Lorda [[Lord Voldemort|Voldemorta]]. Wówczas przed drzwiami zobaczył coś co było najbardziej traumatycznym doświadczeniem w dotychczasowym życiu. Stał tam wysoki, ponury mężczyzna z dwoma innymi ponurymi mężczyznami. Spojrzał w stronę X i wymamrotał coś, natomiast bohater padł na kolana i wymamrotał;
Znalazł drzwi wyjściowe i ruszył biegiem przez podwórze. Teraz zauważył, że była to ulica Silmarillowa, a nie Aragorna czyli ta na której mieszkał. Swój dom odnalazł dość szybko. Te same krzaki róży i fontanna z rzeźbą Lorda [[Voldemort]]a. Wówczas przed drzwiami zobaczył coś co było najbardziej traumatycznym doświadczeniem w dotychczasowym życiu. Stał tam wysoki, ponury mężczyzna z dwoma innymi ponurymi mężczyznami. Spojrzał w stronę X i wymamrotał coś, natomiast bohater padł na kolana i wymamrotał;
:– Minister edukacji... przed moim domem...
:– Minister edukacji... przed moim domem...
Doszedł do siebie i wstał, otrzepując kolana z ziemi. Minister zwrócił się do niego, wpatrując się spod brwi.
Doszedł do siebie i wstał, otrzepując kolana z ziemi. Minister zwrócił się do niego, wpatrując się spod brwi.
Linia 56: Linia 58:
:– Yyh... Tak. Znam pana... z telewizji – wymamrotał ściskając wyciągniętą rękę ministra.
:– Yyh... Tak. Znam pana... z telewizji – wymamrotał ściskając wyciągniętą rękę ministra.
:– Wejdźmy do środka i porozmawiajmy – zaproponował wiceminister.
:– Wejdźmy do środka i porozmawiajmy – zaproponował wiceminister.
X nie odpowiedział, ale otworzył drzwi i gestem zaprosił Giertycha do środka. Miał szczęście, że sprzątał dom, bo nie wiadomo, jak przewodniczący tak konserwatywnej partii zareagowałby na ''Necronomicon Wersja 4.0'', podręcznik do [[Warhammer 40000]], płyty ''[[Carpathian Forest]]'' i fiolki z krwią [[Włodzimierz Ilicz Lenin|Lenina]]. X usiadł na fotelu, a minister na przeciwko na lazurowej kanapie, po czym przemówił swoim pogrzebowym głosem;
X nie odpowiedział, ale otworzył drzwi i gestem zaprosił Giertycha do środka. Miał szczęście, że sprzątał dom, bo nie wiadomo, jak przewodniczący tak konserwatywnej partii zareagowałby na ''Necronomicon Wersja 4.0'', podręcznik do [[Warhammer]]a, płyty ''[[Carpathian Forest]]'' i fiolki z krwią [[Lenin]]a. X usiadł na fotelu, a minister na przeciwko na lazurowej kanapie, po czym przemówił swoim pogrzebowym głosem;
:– Słyszeliśmy, że jest pan najlepszy w zagadkach i tajemnicach.
:– Słyszeliśmy, że jest pan najlepszy w zagadkach i tajemnicach.
:– Ależ skąd! – zaśmiał się sztucznie X. – Jestem zwykłym recenzentem w piśmie anime.
:– Ależ skąd! – zaśmiał się sztucznie X. – Jestem zwykłym recenzentem w piśmie anime.
Linia 64: Linia 66:
:– Przejdę do rzeczy – minister splótł ręce na stole. – Pięciu moich ludzi zostało porwanych i grozi im śmierć. Zrób co w twojej mocy, aby ich uratować.
:– Przejdę do rzeczy – minister splótł ręce na stole. – Pięciu moich ludzi zostało porwanych i grozi im śmierć. Zrób co w twojej mocy, aby ich uratować.
:– Tak, ale muszę wiedzieć, gdzie oni są – powiedział X.
:– Tak, ale muszę wiedzieć, gdzie oni są – powiedział X.
W tym momencie zadzwonił telefon komórkowy ministra; ''Tak? Słucham? Dzień dobry Belfegoru, jak dzień? Dobrze? To dobrze. Chcesz pożyczki? Znów w ludziach! Ale wiesz, że nasza [[Młodzież Wszechpolska]], już nie jest z [[Liga Polskich Rodzin|LPR]]... Ale jest ich za mało. Tak, tak, już dobrze wiem, co robisz z Bosakiem, ty perwersyjny zboczeńcu. [[Roman Dmowski|Dmowskim]]? Sam się poszczuj Dmowskim, pomiocie [[Szatan]]a!'' Wyłączył telefon i znów ze spokojnym tonem zwrócił się do bohatera.
W tym momencie zadzwonił telefon komórkowy ministra; ''Tak? Słucham? Dzień dobry Belfegoru, jak dzień? Dobrze? To dobrze. Chcesz pożyczki? Znów w ludziach! Ale wiesz, że nasza [[Młodzież Wszechpolska]], już nie jest z [[LPR]]... Ale jest ich za mało. Tak, tak, już dobrze wiem, co robisz z Bosakiem, ty perwersyjny zboczeńcu. [[Roman Dmowski|Dmowskim]]? Sam się poszczuj Dmowskim, pomiocie [[Szatan]]a!'' Wyłączył telefon i znów ze spokojnym tonem zwrócił się do bohatera.
:– Dobrze, słuchaj...
:– Dobrze, słuchaj...


––––
––––


Wampiropodobny mężczyzna obudził się na zimnej, kamiennej podłodze. Zauważył, że jego prawa ręka jest przykuta do rury. Przed nim leżała tarka, nóż do obierania owoców, awokado i walkman. Wziął urządzenie i spojrzał do środka. Była tam kaseta, którą bez wahania włączył i wsłuchał się w głos; ''Witaj Mikołaju... <HUK!> No szkurwa, Amanda! Bo przestanę ci pomagać! Ekhem. Witaj Mikołaju. Znalazłeś się tu z wiadomego powodu. Dotychczas żyłeś z zakazów i nakazów. Ja natomiast mam dla ciebie wolny wybór, mianowicie śmierć lub życie. O godzinie szóstej, zwierzak przed tobą rzuci ci się do szyi. Aby tego uniknąć, musisz się uwolnić i wyjść. To chyba proste.'' Puścił nagranie raz jeszcze, wsłuchując się dokładnie w odgłosy i usłyszał szept; ''Masz przesrane!''. Spojrzał przed siebie i zobaczył parę świecących ślepi. Wstał i wymacał włącznik światła. O mały włos nie oślepł od jasności lamp jarzeniowych i natychmiast spojrzał na zegar. Wskazywał godzinę za pięć szóstą, a więc teoretycznie miał jeszcze pięć minut życia. Zwierzę okazało się być wielkości królika, ale wyglądało jeszcze straszniej. Miał gęstą, brązową sierść i ślepia z czerwonymi źrenicami. Gładził łapką swoje ostre zęby i wpatrywał się niewinnie w Mikołaja. Sięgnął po awokado i cisnął go na drugi koniec piwnicy, mając nadzieję, że zwierze pobiegnie za nim. Mylił się. Została jeszcze tarka i nóż do obierania owoców, a tymczasem godzina szósta zbliżała się nieubłaganie. Sięgnął po nożyk i zaczął ciąć nim łańcuch, jednak równie dobrze mógł sobie ów nożyk wsadzić w ucho. Nagle zwierzę skoczyło i wgryzło się w ciało wampiropodobnego człowieka. Krzyknął i spojrzał na zwierzę, które gryzło kawałek jego uda z niewinnym wzrokiem.
Wampiropodobny mężczyzna obudził się na zimnej, kamiennej podłodze. Zauważył, że jego prawa ręka jest przykuta do rury. Przed nim leżała tarka, nóż do obierania owoców, awokado i walkman. Wziął urządzenie i spojrzał do środka. Była tam kaseta, którą bez wahania włączył i wsłuchał się w głos; ''Witaj Mikołaju... <HUK!> No szkurwa, Amanda! Bo przestanę ci pomagać! Ekhem. Witaj Mikołaju. Znalazłeś się tu z wiadomego powodu. Dotychczas żyłeś z zakazów i nakazów. Ja natomiast mam dla ciebie wolny wybór, a mianowicie śmierć lub życie. O godzinie szóstej, zwierzak przed tobą rzuci ci się do szyi. Aby tego uniknąć, musisz się uwolnić i wyjść. To chyba proste.'' Puścił nagranie raz jeszcze, wsłuchując się dokładnie w odgłosy i usłyszał szept; ''Masz przesrane!''. Spojrzał przed siebie i zobaczył parę świecących ślepi. Wstał i wymacał włącznik światła. O mały włos nie oślepł od jasności lamp jarzeniowych i natychmiast spojrzał na zegar. Wskazywał godzinę za pięć szóstą, a więc teoretycznie miał jeszcze pięć minut życia. Zwierzę okazało się być wielkości królika, ale wyglądało jeszcze straszniej. Miał gęstą, brązową sierść i ślepia z czerwonymi źrenicami. Gładził łapką swoje ostre zęby i wpatrywał się niewinnie w Mikołaja. Sięgnął po awokado i cisnął go na drugi koniec piwnicy, mając nadzieję, że zwierze pobiegnie za nim. Mylił się. Została jeszcze tarka i nóż do obierania owoców, a tymczasem godzina szósta zbliżała się nieubłaganie. Sięgnął po nożyk i zaczął ciąć nim łańcuch, jednak równie dobrze mógł sobie ów nożyk wsadzić w ucho. Nagle zwierzę skoczyło i wgryzło się w ciało wampiropodobnego człowieka. Krzyknął i spojrzał na zwierzę, które gryzło kawałek jego uda z niewinnym wzrokiem.
:– Ty mały skurczybyku! – Jęknął, gdy zobaczył co stało się z jego prawą nogą.
:– Ty mały skurczybyku! – Jęknął, gdy zobaczył co stało się z jego prawą nogą.
Na szczęście zemdlał, kiedy zwierzak skoczył do szyi.
Na szczęście zemdlał, kiedy zwierzak skoczył do szyi.
Linia 115: Linia 117:
X nie odpowiedział, gdyż dwie osobowości wałczyły o to, czy aby go tu nie zostawić.
X nie odpowiedział, gdyż dwie osobowości wałczyły o to, czy aby go tu nie zostawić.
:– Tam chyba nie masz co iść, bo Mikołaja już coś zabiło – powiedział wskazując korytarz po prawej stronie.
:– Tam chyba nie masz co iść, bo Mikołaja już coś zabiło – powiedział wskazując korytarz po prawej stronie.
X dał mu ziarenko teleportacyjne, wyjaśnił szybko użycie i pośpiesznie pobiegł do pomieszczenia po lewej. Było tam kilkanaście klonów [[Józef Stalin|Stalina]], które właśnie zbliżały się milczące do skulonego działacza, wyglądającego jak wokalista ''Emperora''. Ssał własny kciuk. Bohater był przygotowany na to i wyciągnął marionetkę [[Lew Trocki|Lwa Trockiego]], którą nosił ze sobą na takie wypadki. Z tyłu miała sznureczek do pociągania, który X właśnie wykorzystał;
X dał mu ziarenko teleportacyjne, wyjaśnił szybko użycie i pośpiesznie pobiegł do pomieszczenia po lewej. Było tam kilkanaście klonów [[Józef Stalin|Stalina]], które właśnie zbliżały się milczące do skulonego działacza, wyglądającego jak wokalista ''Emperora''. Ssał własny kciuk. Bohater był przygotowany na to i wyciągnął marionetkę [Lew Trocki|Lwa Trockiego]], którą nosił ze sobą na takie wypadki. Z tyłu miała sznureczek do pociągania, który X właśnie wykorzystał;
:– Jesteście bankrutami. Odegraliście już swoją rolę. Odejdźcie tam, gdzie jest wasze miejsce – na śmietnik historii – powiedział bardzo gruby głos marionetki, który potoczył się echem po budynku.
:– Jesteście bankrutami. Odegraliście już swoją rolę. Odejdźcie tam, gdzie jest wasze miejsce – na śmietnik historii – powiedział bardzo gruby głos marionetki, który potoczył się echem po budynku.
Klony Stalina odwróciły się z przerażonymi minami.
Klony Stalina odwróciły się z przerażonymi minami.
:– Internacjonalizm nie jest abstrakcyjną zasadą, ale teoretycznym i politycznym odbiciem charakteru światowej gospodarki, światowego rozwoju sił wytwórczych i toczącej się w skali światowej walki klas – odezwała się znów marionetka.
:– Internacjonalizm nie jest abstrakcyjną zasadą, ale teoretycznym i politycznym odbiciem charakteru światowej gospodarki, światowego rozwoju sił wytwórczych i toczącej się w skali światowej walki klas – odezwała się znów marionetka.
Stalinom eksplodowały głowy z głośnym trzaskiem, rozrzucając wszędzie kupki włosów. Działacz był obśliniony i X nie chciał się do niego zbliżać. Jedynie podrzucił mu ziarenko i wyjaśnił zasadę obsługiwania.
Stalinom eksplodowały głowy z głośnym trzaskiem, rozrzucając wszędzie kupki włosów. Działacz był obśliniony i X nie chciał się do niego zbliżać. Jedynie podrzucił mu ziarenko i wyjaśnił zasadę obsługiwania.
W następnym pomieszczeniu znalazł szczątki czegoś, co mogło być człowiekiem i jego celem. Natomiast dalej odnalazł ostatniego więźnia. Wisiał za kostki i śpiewał hymn [[Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich|ZSRR]]. X zrozumiał, że gdyby przestał, spadłby do wody pełnej czegoś, co wyglądało jak [[pokémon]]y.
W następnym pomieszczeniu znalazł szczątki czegoś, co mogło być człowiekiem i jego celem. Natomiast dalej odnalazł ostatniego więźnia. Wisiał za kostki i śpiewał hymn [[ZSRR]]. X zrozumiał, że gdyby przestał, spadłby do wody pełnej czegoś, co wyglądało jak [[pokémon]]y.
:– Jednak przyszedłeś! – powiedziała kobieta, wyłaniając się nagle z ciemności.
:– Jednak przyszedłeś! – powiedziała kobieta, wyłaniając się nagle z ciemności.
:– Poproszę najpierw grzecznie Amando. Wypuść go. – zaproponował X.
:– Poproszę najpierw grzecznie Amando. Wypuść go. – zaproponował X.
Linia 141: Linia 143:


X siedział wygodnie na kanapie i liczył pieniądze, które przywiózł dziś rano jeden z agentów Giertycha. Rozpoczęły się wiadomości i po chwili spojrzał na twarz Wojciecha Wierzejskiego, który mówił; ''Dziś wycofaliśmy projekt ustawy zakazującej rozprowadzanie brutalnych gier. Uznaliśmy to za bezsensowne...''. X uśmiechnął się w duchu i wyciągnął sierp i młot.
X siedział wygodnie na kanapie i liczył pieniądze, które przywiózł dziś rano jeden z agentów Giertycha. Rozpoczęły się wiadomości i po chwili spojrzał na twarz Wojciecha Wierzejskiego, który mówił; ''Dziś wycofaliśmy projekt ustawy zakazującej rozprowadzanie brutalnych gier. Uznaliśmy to za bezsensowne...''. X uśmiechnął się w duchu i wyciągnął sierp i młot.

== Zobacz też ==
* Pierwsze opowiadanie: [[Nonźródła:Pan X jedzie na wakacje|Pan X jedzie na wakacje]]
* Drugie opowiadanie: [[Nonźródła:Pan X kontra pan Cogito|Pan X kontra pan Cogito]]
* Trzecie opowiadanie: [[Nonźródła:Pan X i antyutopia|Pan X i antyutopia]]
* Piąte opowiadanie: [[Nonźródła:Blast Jeżozwierz|Blast Jeżozwierz]]
* Szóste opowiadanie: [[Nonźródła:Śmierć Pana X|Śmierć Pana X]]
* Siódme opowiadanie: [[Nonźródła:Pan X i Evangeliony|Pan X i Evangeliony]]


{{book}}
{{book}}
Cc-white.svg Wszystko, co napiszesz na Nonsensopedii, zgadzasz się udostępnić na licencji cc-by-sa-3.0 i poddać moderacji.
NIE UŻYWAJ BEZ POZWOLENIA MATERIAŁÓW OBJĘTYCH PRAWEM AUTORSKIM!
Anuluj Pomoc w edycji (otwiera się w nowym oknie)

Szablony użyte w tym artykule: