NonNews:EURO 2012: Mecz otwarcia!: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Linia 30: Linia 30:
Gdzie ten cały Tytoń? Do rzeczy: w 70. minucie Szczęsny się rzucił ku lecącej piłce, jednakże stojącego tam Salpingidisa zauważył odrobinę za późno i próbując hamować wrył się w niego i podłożył mu nogę. ''Nie''Szczęsny musiał zejść, a karnego obronił nierozgrzany Tytoń.
Gdzie ten cały Tytoń? Do rzeczy: w 70. minucie Szczęsny się rzucił ku lecącej piłce, jednakże stojącego tam Salpingidisa zauważył odrobinę za późno i próbując hamować wrył się w niego i podłożył mu nogę. ''Nie''Szczęsny musiał zejść, a karnego obronił nierozgrzany Tytoń.


Mecz do końca wyglądał już jednostajnie: polski bramkarz opędzał się od Samarasa, a grecki od Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Przy każdej przerwie oglądaliśmy powtórkę z karnego. Mieliśmy okazję patrzeć na zgrabne przewroty i pady w wykonaniu zawodników obydwu drużyn. Sędzia mógł mieć więc dylemat ze stwierdzeniem, gdzie jest faul, a gdzie go nie ma, ale o niezłej wtopie też można co nieco powiedzieć.
Mecz do końca wyglądał już jednostajnie: polski bramkarz opędzał się od Samarasa, a grecki od Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Przy każdej przerwie oglądaliśmy powtórkę z karnego oraz zastanawialiśmy się, czy Smuda ''zaryzykuje zmianę przed końcem''. Mieliśmy okazję patrzeć na zgrabne przewroty i pady w wykonaniu zawodników obydwu drużyn. Sędzia mógł mieć więc dylemat ze stwierdzeniem, gdzie jest faul, a gdzie go nie ma, ale o niezłej wtopie też można co nieco powiedzieć.


Broniąc jednej z napaści ciągle fruwającego Błaszczykowskiego Karagounis wywalił piłkę ''hen wysoko'', dzięki czemu mieliśmy rożnego. Piłka znów wyleciała za linię, ale bramkarz ją tknął. Carballo natomiast uznał błąd Polaków.
Broniąc jednej z napaści ciągle fruwającego Błaszczykowskiego Karagounis wywalił piłkę ''hen wysoko'', dzięki czemu mieliśmy rożnego. Piłka znów wyleciała za linię, ale bramkarz ją tknął. Carballo natomiast uznał błąd Polaków.

Wersja z 10:13, 9 cze 2012

8 czerwca 2012

Obecność flag Polski na budynkach i samochodach musi świadczyć o tym, że ktoś się przejmuje jakimś świętem narodowym, a ich ilość wskazuje na wagę tegoż. Mimo początkowego (czyt. ostatnie cztery lata) sceptycyzmu, meczem Polska-Grecja rozpoczęliśmy ŁEFA JURO 2012!

Meczowi patronowała słonica Citta, obstawiła zwycięstwo drużyny polskiej. Przez pierwszą połowę się sprawdzało, natomiast w drugiej połowie, pod tytułem Tytoń obronił karnego już nie bardzo, więc zwierzę odejdzie w zapomnienie.


Skład Polski: niezbytSzczęsny (71. Tytoń),
Piszczek, Wasilewski, Perquis, Boenisch,
Murawski, Polański,
Błaszczykowski, Obraniak, Rybus
oraz Lewandowski

Skład Grecji: Chalkias Torosidis, Papastathapoulos, Papadopoulos (37. Papadopoulos), Holebas,
Mariatis, Katsouranis, Karagounis,
Ninis, Gekas (69. Fortounis), Samaras,
oraz dług zwiększony przez bilety lotnicze dla tejże ekipy.

Sędziował Hiszpan, Carlos Velasci Carballo. Kieszeń z kartkami go uwierała.

Pierwsza połowa

Pierwsze 45 minut było nasze. Polacy ochoczo przypomnieli nam najazdy husarii i w 17. minucie Lewandowski, po podaniu Błaszczykowskiego, z dyńki zarobił bramkę. Poza kilkoma nieudanymi akcjami Greków trudno coś generalnie powiedzieć.

Druga połowa

Tym razem to Grecy dali czadu i po sześciu minutach wyciągnęli Szczęsnego z bramki, a następnie na pustą padła siata. Zaliczyli jeszcze jedną dobrą akcję, ale na szczęście padł spalony.

Gdzie ten cały Tytoń? Do rzeczy: w 70. minucie Szczęsny się rzucił ku lecącej piłce, jednakże stojącego tam Salpingidisa zauważył odrobinę za późno i próbując hamować wrył się w niego i podłożył mu nogę. NieSzczęsny musiał zejść, a karnego obronił nierozgrzany Tytoń.

Mecz do końca wyglądał już jednostajnie: polski bramkarz opędzał się od Samarasa, a grecki od Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Przy każdej przerwie oglądaliśmy powtórkę z karnego oraz zastanawialiśmy się, czy Smuda zaryzykuje zmianę przed końcem. Mieliśmy okazję patrzeć na zgrabne przewroty i pady w wykonaniu zawodników obydwu drużyn. Sędzia mógł mieć więc dylemat ze stwierdzeniem, gdzie jest faul, a gdzie go nie ma, ale o niezłej wtopie też można co nieco powiedzieć.

Broniąc jednej z napaści ciągle fruwającego Błaszczykowskiego Karagounis wywalił piłkę hen wysoko, dzięki czemu mieliśmy rożnego. Piłka znów wyleciała za linię, ale bramkarz ją tknął. Carballo natomiast uznał błąd Polaków.

Źródło

  • TVP, 8 czerwca 2012.