Rob Halford: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 7: | Linia 7: | ||
Po wyrzuceniu z zespołu Ala Atkinsa, który był strasznym bucem, i przyjęciu wyjca, kariera Judasów nabrała natychmiastowego rozpędu. Natychmiast podłapali kontrakt płytowy, zaczęli chlać i ćpać, dziewczyny same pchały się im do łóżek<ref>Biedny Rob, co on musiał wtedy przeżywać!</ref>. Chwila otrzeźwienia przyszła jednak, gdy Rob zaczął się zalecać do managera zespołu. Ten nie był widocznie zbyt nowoczesny, gdyż zdarzenie zakończyło się rozwiązaniem umowy. W 1976, po wydaniu zaledwie dwóch płyt, zespół znalazł się na lodzie. Robowi bardzo nie podobała się taka rozpusta i natychmiast znalazł nowego managera. Wtedy zdawało się, że nic już nie zagrozi przyszłości kasy muzyków. |
Po wyrzuceniu z zespołu Ala Atkinsa, który był strasznym bucem, i przyjęciu wyjca, kariera Judasów nabrała natychmiastowego rozpędu. Natychmiast podłapali kontrakt płytowy, zaczęli chlać i ćpać, dziewczyny same pchały się im do łóżek<ref>Biedny Rob, co on musiał wtedy przeżywać!</ref>. Chwila otrzeźwienia przyszła jednak, gdy Rob zaczął się zalecać do managera zespołu. Ten nie był widocznie zbyt nowoczesny, gdyż zdarzenie zakończyło się rozwiązaniem umowy. W 1976, po wydaniu zaledwie dwóch płyt, zespół znalazł się na lodzie. Robowi bardzo nie podobała się taka rozpusta i natychmiast znalazł nowego managera. Wtedy zdawało się, że nic już nie zagrozi przyszłości kasy muzyków. |
||
W 1990 jednak stało się. Rob zaczął łysieć. To było okropne. Postanowił całkowicie ogolić się na łyso, co nie spodobało się fanom. Rob strzelił focha i postanowił zakończyć działalność i ([[prawie]]) mu się to udało. Marazm nie trwał jednak długo. Rob zakładał coraz to nowe zespoły i nieuchronnie poszerzał krąg swoich odbiorców w [[dresiarz|coraz]] [[żeluś|to]] [[depeszowcy|dziwniejszych]] [[Cybergoci|kierunkach]], a wtedy na horyzoncie pojawił się on – [[Tim „Ripper” Owens]]. Skurczybyk śpiewał w reaktywowanym Judas Priest i to jeszcze lepiej od Halforda, a ponadto nie był łysy! |
W 1990 jednak stało się. Rob zaczął łysieć. To było okropne. Postanowił całkowicie ogolić się na łyso, co nie spodobało się fanom. Rob strzelił focha i postanowił zakończyć działalność i ([[prawie]]) mu się to udało. Marazm nie trwał jednak długo. Rob zakładał coraz to nowe zespoły i nieuchronnie poszerzał krąg swoich odbiorców w [[dresiarz|coraz]] [[żeluś|to]] [[depeszowcy|dziwniejszych]] [[Cybergoci|kierunkach]], a wtedy na horyzoncie pojawił się on – [[Tim Owens|Tim „Ripper” Owens]]. Skurczybyk śpiewał w reaktywowanym Judas Priest i to jeszcze lepiej od Halforda, a ponadto nie był łysy! |
||
Widząc to, Rob postanowił zniszczyć swój macierzysty zespół. W 1998 ogłosił wszem i wobec, że jest gejem i Judasi nie zasługują na miano prawdziwych [[metalowcy|metalowców]]. Ku jego zaskoczeniu nikt się tym nie przejął i zespół odzyskał szybko dawną popularność. W końcu, w 2005 Rob postanowił zabawić się w [[Ozzy Osbourne|Ozzy'iego]] i wyrzucił Tima z zespołu, po czym umieścił się na jego miejscu. Do dzisiaj zresztą się z niego nie ruszył. |
Widząc to, Rob postanowił zniszczyć swój macierzysty zespół. W 1998 ogłosił wszem i wobec, że jest gejem i Judasi nie zasługują na miano prawdziwych [[metalowcy|metalowców]]. Ku jego zaskoczeniu nikt się tym nie przejął i zespół odzyskał szybko dawną popularność. W końcu, w 2005 Rob postanowił zabawić się w [[Ozzy Osbourne|Ozzy'iego]] i wyrzucił Tima z zespołu, po czym umieścił się na jego miejscu. Do dzisiaj zresztą się z niego nie ruszył. |
Wersja z 21:30, 23 gru 2012
Szablon:T wokalista Judas Priest, gej i zapalony miłośnik motoryzacji[1]. W ramach równouprawnienia i walki z homofobią został umieszczony na drugim miejscu najlepszych wokalistów heavymetalowych po Robercie Sadzonce.
Życiorys
Rob urodził się na zadupiuw Sutton Coldfield, gdzieś w Wielkiej Brytanii, ale gdy ujawniły się jego homoseksualne skłonności, rodzina musiała uciekać w bardziej tolerancyjne okolice w rodzaju Birmingham. Młody Robuś bardzo lubił chłopców dlatego szybko postanowił, że zostanie muzykiem rockowym, w której to dziedzinie trudniej trafić na kobiety niż na wydziale informatycznym dowolnej uczelni. Co ciekawe jego rodzice mieli inne plany – chcieli zrobić z Robusia księdza[2]. Na szczęście w tym samym czasie poznał chłopaka swojej siostry, Iana Hilla, który przyjął go do Judas Priest, gdy tylko usłyszał jego piski. Ian i Rob odjechali razem na Harleyu i tak zaczęła się nowa era w historii hard rocka oraz wątpliwej obfitości budżetu rodziny Halfordów.
Po wyrzuceniu z zespołu Ala Atkinsa, który był strasznym bucem, i przyjęciu wyjca, kariera Judasów nabrała natychmiastowego rozpędu. Natychmiast podłapali kontrakt płytowy, zaczęli chlać i ćpać, dziewczyny same pchały się im do łóżek[3]. Chwila otrzeźwienia przyszła jednak, gdy Rob zaczął się zalecać do managera zespołu. Ten nie był widocznie zbyt nowoczesny, gdyż zdarzenie zakończyło się rozwiązaniem umowy. W 1976, po wydaniu zaledwie dwóch płyt, zespół znalazł się na lodzie. Robowi bardzo nie podobała się taka rozpusta i natychmiast znalazł nowego managera. Wtedy zdawało się, że nic już nie zagrozi przyszłości kasy muzyków.
W 1990 jednak stało się. Rob zaczął łysieć. To było okropne. Postanowił całkowicie ogolić się na łyso, co nie spodobało się fanom. Rob strzelił focha i postanowił zakończyć działalność i (prawie) mu się to udało. Marazm nie trwał jednak długo. Rob zakładał coraz to nowe zespoły i nieuchronnie poszerzał krąg swoich odbiorców w coraz to dziwniejszych kierunkach, a wtedy na horyzoncie pojawił się on – Tim „Ripper” Owens. Skurczybyk śpiewał w reaktywowanym Judas Priest i to jeszcze lepiej od Halforda, a ponadto nie był łysy!
Widząc to, Rob postanowił zniszczyć swój macierzysty zespół. W 1998 ogłosił wszem i wobec, że jest gejem i Judasi nie zasługują na miano prawdziwych metalowców. Ku jego zaskoczeniu nikt się tym nie przejął i zespół odzyskał szybko dawną popularność. W końcu, w 2005 Rob postanowił zabawić się w Ozzy'iego i wyrzucił Tima z zespołu, po czym umieścił się na jego miejscu. Do dzisiaj zresztą się z niego nie ruszył.
Dyskografia
- Główny artykuł: Dyskografia Judas Priest
Solo
jako Fight
- War of Words (1993) – takie to było nijakie. Jednostajny łomot gitar, przekombinowany, niby to industrialny wokal i beznadziejny mastering sprawiły, że płyta się nie przyjęła.
- A Small Deadly Space (1995) – w zasadzie to samo co wyżej, ale nieco poprawiono mastering. Przynajmniej dało się usłyszeć zawodzenie Halforda.
jako 2wo
- Voyeurs – tu dla odmiany mamy elektropop. Ja się pytam, jak metalowiec ma dobrze śpiewać elektropo? Tego nawet Ronnie James Dio by nie potrafił. Jednym słowem dno.
jako Halford
- Resurrection (2000) – wielki powrót mistrza. Piosenki z tej płyty mogłyby być klasykami, gdyby były wydane kilkanaście lat wcześniej. Oprócz tego w jednej z nich Halfordowi sekundował dzielnie Bruce Dickinson. Jedynym minusem jest fakt, że teksty dotyczą głównie tego jak to gejom źle się żyje.
- Crucible (2002) – tutaj Halfordowi coś znowu się pomieszało. Chyba słońce zbyt mocno przygrzało w łysinę, gdyż Robowi wydaje się, że jest Jezusem i wiodą go na ukrzyżowanie.
- Halford III: Winter Songs (2009) – tu ani trochę mu nie przeszło. Tym razem w obróbkę poszły kolędy, gdyż Rob postanowił spełnić choć połowicznie marzenie swoich rodziców, którzy chcieli zobaczyć go w sutannie.
- Halford IV: Made of Metal (2010) – to z kolei całkiem przyjemna płytka, gdyby nie powrót do tematyki homoseksualnej. W sumie już lepszy byłby Jezus...
Ciekawostki
- Rob spał kiedyś z Brucem Dickinsonem[4].
- Halford cierpi na kompleks niższości wobec Black Sabbath. Zaśpiewał nawet trzy koncerty z tym zespołem, zastępując w 1992 Dio, a w 2004 Ozzy'iego. Koncert z 2004 Rob określił jako najlepszy prezent urodzinowy jaki dostał w życiu. Było to dokładnie w jego 53. urodziny.