Nonźródła:Dowcipy o Janie i hrabim: Różnice pomiędzy wersjami
M (revert, bez sensu linki) |
Znaczniki: mobilna mobilna www |
||
(Nie pokazano 46 wersji utworzonych przez 31 użytkowników) | |||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{Dowcipy}} |
|||
Dowcipy o hrabim i jego kamerdynerze. |
|||
{{DowcipNPA}} |
|||
<poem> |
|||
Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia: |
|||
''– O rany, sir, co się panu stało?'' – pyta Jan. |
|||
''– Dostałem w twarz od barona Stefana. |
|||
''– Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku. |
|||
''– Miał. Łopatę. |
|||
''– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku? |
|||
''– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje. |
|||
</poem> |
|||
---- |
---- |
||
<poem> |
|||
Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamerdyner: |
|||
Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:<br> |
|||
''– Janie, czy moja żona jest w domu? |
|||
–''No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą...''<br> |
|||
''– Tak, proszę pana. |
|||
–''Zgadza się Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.'' |
|||
''– Czy jest ze swoim kochankiem? |
|||
''– Tak, proszę pana. |
|||
''– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu? |
|||
''– Tak, proszę pana. |
|||
''– To zabij tego chama. |
|||
Po chwili: |
|||
''– Zrobione, proszę pana. |
|||
''– Hmm… Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać. |
|||
Chwilę później: |
|||
''– Zrobione, proszę pana. |
|||
''– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony. |
|||
''– Przecież pańska żona nie miała psa. |
|||
''– Zaraz… Czy to na pewno numer 666 767 766? |
|||
</poem> |
|||
---- |
---- |
||
<poem> |
|||
Hrabia |
Hrabia mówi do Jana: |
||
''– Janie, jajka! |
|||
''– Przynieść, czy podrapać? |
|||
–''Raczej nie, proszę pana.''<br> |
|||
</poem> |
|||
–''Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty.'' |
|||
---- |
---- |
||
<poem> |
|||
Hrabia pyta kamerdynera: |
|||
''– Janie, czy cytryna ma nogi? |
|||
–''Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry?''<br> |
|||
''– Raczej nie, proszę pana. |
|||
''– Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty. |
|||
–''A niech ich... Znowu mnie przywieźli w bagażniku.'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
---- |
||
<poem> |
|||
Hrabia |
Hrabia wraca do dworu, gdy w wejściu łapie go Jan. |
||
''– Jaśnie panie, pańska małżonka właśnie przyjmuje w alkowie barona Stefana! |
|||
–''Janie, czy moja żona jest w domu?''<br> |
|||
''– Janie, szablę! |
|||
–''Tak, proszę pana.''<br> |
|||
Jan podał szablę, jego pan wpadł do sypialni. Dał się słyszeć świst szabli i przerażone krzyki, po czym hrabia podszedł do Jana, ścierając krew z ostrza. |
|||
–''Czy jest ze swoim kochankiem?''<br> |
|||
''– Janie, dla barona Stefana wacik, a dla jaśnie pani korkociąg. |
|||
–''Tak, proszę pana.''<br> |
|||
</poem> |
|||
–''Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?''<br> |
|||
–''Tak, proszę pana.''<br> |
|||
–''To zabij tego chama.''<br> |
|||
:Po chwili:<br> |
|||
–''Zrobione proszę pana.''<br> |
|||
–''Hmm...Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.''<br> |
|||
:Mija kolejna chwila:<br> |
|||
–''Zrobione proszę pana.''<br> |
|||
–''I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.''<br> |
|||
–''Przecież pańska żona nie miała psa.''<br> |
|||
–''Zaraz...Czy to na pewno numer 666 767 766?'' |
|||
---- |
---- |
||
<poem> |
|||
Hrabia wrócił po długiej nieobecności w domu. Na dworcu czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan. Hrabia pyta się Jana: |
|||
''– No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności? |
|||
''– A nic panie hrabio… tylko… Azorek zdechł. |
|||
''– Azorek? Mój ukochany piesek? Jak? |
|||
''– Nażarł się końskiej padliny, to zdechł. |
|||
''– A skąd na dworze końska padlina? |
|||
''– Konie się poparzyły, to zdechły. |
|||
''– Jak to konie się poparzyły? |
|||
''– Podczas pożaru stajni. |
|||
''– A kto podpalił stajnię? |
|||
''– Od płonącego dworu się zajęło. |
|||
''– A dwór jak spłonął?! |
|||
''– Bo świeczka na trumnie pana teścia się wywaliła i firanki się zajęły. |
|||
''– A dlaczego mój teść umarł? |
|||
''– Bo jaśnie panienka uciekła z tym żołnierzem, co pana z nim przez trzy lata zdradzała. |
|||
''– Przez trzy lata mnie zdradzała! Przecież to nic nowego. |
|||
''– No właśnie mówię, że nic nowego się nie wydarzyło.'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Hrabina mówi do hrabiego: |
|||
''– Hrabio, może podam obiad? |
|||
''– Bez sensu. |
|||
''– No to może, hrabio, pójdziemy na spacer? |
|||
''– Bez sensu. |
|||
''– No to może opowiem zagadkę? |
|||
''– Dobra, niech będzie. |
|||
''– Co to jest: ciepłe, owłosione i wchodzi do dziury? |
|||
''– Chuj. |
|||
''– A nie, bo myszka! |
|||
''– Mysz w piździe? Bez sensu.'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Hrabia mówi do Jana: |
|||
''– Janie, zasłałem łóżko." |
|||
''– O! To świetnie!" |
|||
''– No nie bałdzo." |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
''– Janie, dzisiejszej nocy miałem przypadkowy wytrysk. |
|||
''– Tak, już pędzę zmienić prześcieradło. |
|||
''– Baldachim, idioto!'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
''– Janie, przynieś szklankę wody… Janie, przynieś jeszcze jedną szklankę wody. |
|||
''– Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro? |
|||
''– Janie, nie dyskutuj ze mną, kiedy biblioteka płonie.'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Markiz de Téléchargement powiada do kamerdynera: |
|||
''– Jean, jestem zmuszony zwolnić cię ze służby. |
|||
''– A to dlaczego, jaśnie panie? |
|||
''– Bo się upijasz w te same dni co ja. |
|||
''– To chyba nie moja wina, że jaśnie pan upija się codziennie?'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem: |
|||
''– No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą… |
|||
''– Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Po hulaszczej nocy hrabia pyta kamerdynera: |
|||
''– Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry? |
|||
''– Nie, proszę pana. |
|||
''– A niech ich… Znowu mnie przywieźli w bagażniku.'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Rozmawia dwóch hrabiów: |
|||
''– Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem… |
|||
''– Smutne. |
|||
''– E, tam, i tak miałem go zwolnić.'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Świeżo upieczony hrabia był ciekaw, jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu. |
|||
''– Masz najnowszego Mercedesa? |
|||
''– No… nie. |
|||
''– Masz dwupiętrową willę? |
|||
''– No… nie. |
|||
''– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami? |
|||
''– No… nie. |
|||
''– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.'' |
|||
Dzwoni więc do swojego służącego: |
|||
''– Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą. |
|||
''– Dobrze, panie… |
|||
''– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi. |
|||
''– Dobrze, panie… Coś jeszcze? |
|||
''– Ta… zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź.'' |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Wchodzi hrabia do pokoju. Na środku – wielka kupa: |
|||
''– Janie!'' – woła. |
|||
''– Ja też nie!'' – odpowiada Jan. |
|||
</poem> |
|||
---- |
|||
<poem> |
|||
Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa: |
|||
''– No i co, Janie, kupiłeś? |
|||
''– Tak, jaśnie panie, kupiłem. |
|||
''– A dużo to kosztowało? |
|||
''– Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem…'' |
|||
</poem> |
|||
[[Kategoria:Nonźródła – dowcipy|Janie i hrabim]] |
|||
Rozmawia dwóch hrabich:<br> |
|||
–''Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem...''<br> |
|||
–''Smutne.''<br> |
|||
–''E tam, i tak miałem go zwolnić...'' |
|||
[[Kategoria:Serie dowcipów]] |
Aktualna wersja na dzień 16:19, 13 lip 2020
UWAGA! To jest artykuł z dowcipami. Prosimy nie kopiować tu kawałów z internetu – to naruszenie praw autorskich. Możesz natomiast zmyślać lub wpisywać żarty zasłyszane. |
Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia:
– O rany, sir, co się panu stało? – pyta Jan.
– Dostałem w twarz od barona Stefana.
– Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku.
– Miał. Łopatę.
– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje.
Hrabia dzwoni do domu. Odbiera kamerdyner:
– Janie, czy moja żona jest w domu?
– Tak, proszę pana.
– Czy jest ze swoim kochankiem?
– Tak, proszę pana.
– Czy znowu robią te świństwa w naszym małżeńskim łożu?
– Tak, proszę pana.
– To zabij tego chama.
Po chwili:
– Zrobione, proszę pana.
– Hmm… Zabij jeszcze moją żonę, nie będzie mnie zdradzać.
Chwilę później:
– Zrobione, proszę pana.
– I zabij jeszcze tego paskudnego psa mojej żony.
– Przecież pańska żona nie miała psa.
– Zaraz… Czy to na pewno numer 666 767 766?
Hrabia mówi do Jana:
– Janie, jajka!
– Przynieść, czy podrapać?
Hrabia pyta kamerdynera:
– Janie, czy cytryna ma nogi?
– Raczej nie, proszę pana.
– Niech to szlag, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty.
Hrabia wraca do dworu, gdy w wejściu łapie go Jan.
– Jaśnie panie, pańska małżonka właśnie przyjmuje w alkowie barona Stefana!
– Janie, szablę!
Jan podał szablę, jego pan wpadł do sypialni. Dał się słyszeć świst szabli i przerażone krzyki, po czym hrabia podszedł do Jana, ścierając krew z ostrza.
– Janie, dla barona Stefana wacik, a dla jaśnie pani korkociąg.
Hrabia wrócił po długiej nieobecności w domu. Na dworcu czekał na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan. Hrabia pyta się Jana:
– No i co się zmieniło podczas mojej nieobecności?
– A nic panie hrabio… tylko… Azorek zdechł.
– Azorek? Mój ukochany piesek? Jak?
– Nażarł się końskiej padliny, to zdechł.
– A skąd na dworze końska padlina?
– Konie się poparzyły, to zdechły.
– Jak to konie się poparzyły?
– Podczas pożaru stajni.
– A kto podpalił stajnię?
– Od płonącego dworu się zajęło.
– A dwór jak spłonął?!
– Bo świeczka na trumnie pana teścia się wywaliła i firanki się zajęły.
– A dlaczego mój teść umarł?
– Bo jaśnie panienka uciekła z tym żołnierzem, co pana z nim przez trzy lata zdradzała.
– Przez trzy lata mnie zdradzała! Przecież to nic nowego.
– No właśnie mówię, że nic nowego się nie wydarzyło.
Hrabina mówi do hrabiego:
– Hrabio, może podam obiad?
– Bez sensu.
– No to może, hrabio, pójdziemy na spacer?
– Bez sensu.
– No to może opowiem zagadkę?
– Dobra, niech będzie.
– Co to jest: ciepłe, owłosione i wchodzi do dziury?
– Chuj.
– A nie, bo myszka!
– Mysz w piździe? Bez sensu.
Hrabia mówi do Jana:
– Janie, zasłałem łóżko."
– O! To świetnie!"
– No nie bałdzo."
– Janie, dzisiejszej nocy miałem przypadkowy wytrysk.
– Tak, już pędzę zmienić prześcieradło.
– Baldachim, idioto!
– Janie, przynieś szklankę wody… Janie, przynieś jeszcze jedną szklankę wody.
– Panie hrabio, może przyniosę od razu całe wiadro?
– Janie, nie dyskutuj ze mną, kiedy biblioteka płonie.
Markiz de Téléchargement powiada do kamerdynera:
– Jean, jestem zmuszony zwolnić cię ze służby.
– A to dlaczego, jaśnie panie?
– Bo się upijasz w te same dni co ja.
– To chyba nie moja wina, że jaśnie pan upija się codziennie?
Niedosłyszący hrabia wraca ze spaceru po mieście. Kamerdyner otwiera mu drzwi i mruczy pod nosem:
– No, ty stary capie, pewnie znów byłeś na mieście i szastałeś forsą…
– Zgadza się, Janie, byłem na mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy.
Po hulaszczej nocy hrabia pyta kamerdynera:
– Czy w moim samochodzie drzwi otwierają się do góry?
– Nie, proszę pana.
– A niech ich… Znowu mnie przywieźli w bagażniku.
Rozmawia dwóch hrabiów:
– Wiesz, ostatnio moja żona uciekła z kamerdynerem…
– Smutne.
– E, tam, i tak miałem go zwolnić.
Świeżo upieczony hrabia był ciekaw, jak powinno się poprawnie kreować image. Zapisał się więc do klubu.
– Masz najnowszego Mercedesa?
– No… nie.
– Masz dwupiętrową willę?
– No… nie.
– A masz chociaż taki łańcuch wysadzany brylantami i innymi drogimi kamieniami?
– No… nie.
– No to jak już to wszystko będziesz miał, to wtedy pogadamy.
Dzwoni więc do swojego służącego:
– Janie, sprzedaj nasze Cadillaki i kup takie tanie, niemieckie gówno jakim teraz wszyscy jeżdżą.
– Dobrze, panie…
– I każ zburzyć dwa górne piętra naszej willi.
– Dobrze, panie… Coś jeszcze?
– Ta… zabierz Burkowi obrożę i mi ją przywieź.
Wchodzi hrabia do pokoju. Na środku – wielka kupa:
– Janie! – woła.
– Ja też nie! – odpowiada Jan.
Właściciel ziemski wysłał lokaja do Rzymu po tytuł hrabiowski, zaopatrując go w pieniądze na zakup. Gdy lokaj wrócił, wywiązała się taka rozmowa:
– No i co, Janie, kupiłeś?
– Tak, jaśnie panie, kupiłem.
– A dużo to kosztowało?
– Niedużo, jaśnie panie. Tak niedużo, że jeszcze i sobie też kupiłem…