Użytkownik:Serscull/Dobro dziecka: Różnice pomiędzy wersjami
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Ostrzyciel (dyskusja • edycje) M (-kat) |
M (Wig`sPoison przeniósł stronę Użytkownik:Serscull/Dobro dziecka do Użytkownik:Serek wiejski/Dobro dziecka: zmiana nazwy użytkownika) |
(Brak różnic)
|
Wersja z 12:54, 8 maj 2020
Co?
- Przeciętny rodzic o dobru dziecka
Co?
- Dziecko o tym pojęciu
Co?
- Sędzia Sądu Rodzinnego również o tym
Dobro dziecka – pojęcie formalnoprawne z dziedziny science-fiction, uchwalone przez Kneset Kondominium niemiecko-rosyjskiego z kontrasygnatą Loży Masońskiej i błogosławieństwem Międzygalaktycznej Rady Reptylskiej. O jego niebagatelnej roli świadczy fakt, że wypracowana latami ciężkiej pracy przez prawników oficjalna definicja brzmi:
... |
Co można zrobić dla dobra dziecka
- można go zamknąć w czterech ścianach, bez możliwości kontaktu (nawet telefonem puszkowym i łoki-toki) z kolegami – w ten sposób nauczy się samodzielności
- można odebrać mu wszelkie dobra materialne, stosując najsilniejszy argument jaki zna ludzkość – dzięki temu nauczy się że dobra materialne nie są najważniejsze.
- można wsadzić go razem z kichającym Chińczykiem z Wuhan, szczurem-podróżnikiem w czasie zarażonym dżumą oraz prostytutką z HIVem, syfem i wszą łonową – bo każdy odpowiedzialny rodzic wie, że naturalna odporność jest lepsza od szczepionek wywołujących autyzm.
- można trenować z dzieckiem[1] podczas obowiązkowych, bezpłatnych lekcji karate, boksu i innych sztuk walki – to wzmacnia odporność na ból, zmacnia umysł i ciało - siniaki są oznaką dobrego ukrwienia skóry.
- można (a nawet trzeba!) spełniać poprzez ich życie swoje najbardziej pokręcone marzenia jakie miałaś w życiu – w końcu to co dobre dla ciebie będzie dobre dla niego, co nie?
- można obarczyć najbardziej ciężkimi i bezsensownymi pracami, niezależnie od płci – przecież oddzielanie każdego ziarnka w mieszaninie kaszy, ryżu i pieprzu jest niezwykle pożyteczne, bo uczy pracowitości i ciepliwości oraz uświadamia, że nie zawsze robi się to co lubi. Także nakazanie siedmioletniej córce pomocy w naprawie samochodu, czy wnoszenie worków z węglem, gdzie każdy waży przynajmiej 50 kg nie jest niczym dziwnym w dobie równouprawnienia. Rzecz jasna syn, jeśli uznasz będzie tak lepiej dla jego dobra może w tym czasie opiedalać się na całego.
- można zrobić mu najgorszą siarę przy wszystkich jego kolegach – zawsze może sobie znaleźć nowych...[2]
- można (a nawet trzeba!) mieć absolutnie wybane na wszystko co myśli i mówi – w końcu ty najlepiej wiesz co dla niego dobre, co nie?
- można dawać mu niestrawialne potrawy jak jeżyk, przesolona zupa, odgrzewany w frytownicy frytkebab – domowe jedzenie to samo zdrowie, powinno się cieszyć że cokolwiek dostaje, lepszy rydz niż nic. Rozwolnienie, wymioty czy biegunka to oznacza się z
zaordynowanych mu teraztoksyn. - można nie dać nic do jedzenia – ma dwie rączki i dwie nóżki to samo sobie zrobi. Nie zrobi bo lodówka pusta? Niech samo kupi żarcie, a co służącą jesteś? Jak nie ma pieniędzy w kieszeni to trudno – kto nie pracuje ten nie je[3].
Czego nie można zrobić dla dobra dziecka?
Dobro dziecka w praktyce, czyli kilka porad made by Ciotka Dobra Rada
- Dobrą poradą w kwestiach wychowawczych będą służyły nastoletnie matki, kobiety udzielające nieodpłatnych lekcji latania metodą dr.Kocyka, staruszki które wychowanie dzieci i wnuków mają dawno ze sobą, zwolennicy dawnych metod wychowawczych "ogniem i mieczem" i księża, ewentualnie siostra zakonna co w dniu swych narodzin złożyła śluby czystości, nawet nie próbując pocałować faceta.
- Dobrą poradą z pewnością nie będą służyły osoby z wykształceniem wyższym niż podstawowe, psycholog, pediatra, PCPR, MOPS i osoby powszechnie uznawane za autorytety. Zauważ że znaczna część z nich pobiera za to pieniądze, nawet jeśli nie bezpośrednio, co wyklucza ich wiarygodność.
- Ty najlepiej wiesz co dla dziecka dobre – dziecko nigdy.
- Dziecko to tylko nieco bardziej zaawansowana forma zwierzęcia – głaszcz co jakiś czas, nakładź w miskę byle czego i rób swoje. Jak wyje wywal za drzwi lub zamknij je w czterech ścianach, weź nasenne i mniej spokój.
- Koledzy nie są najważniejsi. Ważniejsze są oceny z tak potrzebnych ścisłemu umysłowi przedmiotów jak wiedza o kulturze, plastyka czy religia. Nie zapominajmy również o lekcjach gry na trąbce i śpiewie – nawet jeśli grać i śpiewać nie chce, ani nie umie. Przecież ty najlepiej wiesz co dla niego dobre!
- Kieliszek dobrego wina nikomu nie zaszkodził – zarówno w przypadku małoletniego jak i nienarodzonego dziecka.
- Domowe obiady są najlepsze – jak będzie wybrzydzał to zmuś go do jedzenia, choćbyś musiała zrobić mu lewatywę. Nie ważne że po jego zjedzeniu dostanie śmiertelnej sraczki/zarazi się tasiemcem, syfem, rzęsistkiem pochwowym i salmonellą/będzie tak gruby, że wytworzy grawitację na tyle silną by Ziemia krążyła wokół niego zamiast okrążać Słońce – ty najlepiej wiesz, co dla niego dobre.
- Mądrość życiowa jest lepsza niż uniwersytety - rzecz jasna nie dotyczy to twojego dziecka, ono ma się uczyć do upadłego.
- Sukcesy twojego dziecka - sukces twojego Sprawdzonego[4] Planu Wychowawczego©. Wszelkie porażki to tylko jego wina.
- Nikt nie ma prawa pouczać ciebie w kwestiach wychowawczych – ksiądz zjechał cię z ambony albo chociaż krzywo spojrzał? To zmień parafie, co z głupim bachorem możesz zrobić…
- Ale jak ty pozwolisz – żadnego picia z kolegami, ledwo się obejrzysz a będzie chlał jak ojciec. Najlepiej zakaż wszystkiego co może doprowadzić do uzależnienia, czyli wszelki alkohol, papierosy, kawa, hazard, gry komputerowe, jedzenie... Najlepiej zamknij w czterech ścianach, choć w sumie od patrzenia w ściany też można się uzależnić… - zakaż i tego.
- Dziecko ma temperaturę 50°C? Spokojnie, to normalne organizm podwyższając temperaturę walczy z infekcją, dla dobra dziecka nawet nie próbuj iść do apteki bo pracują tam agenci Big Pharmy. Dziecko nie oddycha? Poczekaj 5 minut może minie, ale jakby przyszli niebiescy to się nie znamy, ok?
Paradoks dobra dziecka
- Dla dobra dziecka najlepiej byłoby gdyby osoby chcące jego dobra nie istniały.
- Nikt jeszcze nie wpadł na to, że dziecko samo wie co dla niego dobre.
- Rodzic, który pomimo braku wykształcenia osiągnął w życiu niemałe sukcesy i tak dla dobra dziecka będzie przymuszał je do nauki.
- Osoby, które chcą jego dobra bywają gorsze od tych co chcą im zaszkodzić.
Przypisy
- ↑ Choć w tym przypadku byłoby lepsze określenie na dziecku
- ↑ A jak znajdzie nowych znowu zrobić mu wstyd i powiedzieć że zawsze może sobie znaleźć nowych… A jak znajdzie nowych...
- ↑ „Kto nie chce pracować, niech też nie je!", Drugi list świętego Pawła do Tesaloniczan, późniejsza parafraza - Włodzimierz Ilicz Lenin
- ↑ Przez Jednoosobowy Instytut Matki Jolki na próbie n dzieci, gdzie n=0