Cyfry: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Usunięcie linku do strony ujednoznaczniającej Polska przy pomocy Popups)
Linia 10: Linia 10:




*2 - [[bliźniactwo]]. Może doprowadzić do kradziejstwa księżyca albo przejęcia [[Polska|Polski]]. Kiedyś najgorsza ocena w szkole. Niby symetria. Każdy ma czegoś dwie sztuki. [[Kij]] ma dwa końce, ale dwa razy do tej samej rzeki się nie da wejść. Chyba że do Kłodnicy bo taki syf że stoi w miejscu.
*2 - [[bliźniactwo]]. Może doprowadzić do kradziejstwa księżyca albo przejęcia Polski. Kiedyś najgorsza ocena w szkole. Niby symetria. Każdy ma czegoś dwie sztuki. [[Kij]] ma dwa końce, ale dwa razy do tej samej rzeki się nie da wejść. Chyba że do Kłodnicy bo taki syf że stoi w miejscu.




Linia 19: Linia 19:




*5 - ni w [[5|pięć]] ni w [[9|dziewięć]]. Były kiedyś plany pięcioletnie. Pięciolatek już może nieźle nabluzgać. Pięć lat studiów i jesteś wrak. Największa moneta. "[[Five o'clock]]" debilny zwyczaj leniwych [[Anglia|Angoli]], w czasie gdy pół [[Polska|Polski]] zapierdziela u nich na Wyspach w barach i na budowach.
*5 - ni w [[5|pięć]] ni w [[9|dziewięć]]. Były kiedyś plany pięcioletnie. Pięciolatek już może nieźle nabluzgać. Pięć lat studiów i jesteś wrak. Największa moneta. "[[Five o'clock]]" debilny zwyczaj leniwych [[Anglia|Angoli]], w czasie gdy pół Polski zapierdziela u nich na Wyspach w barach i na budowach.





Wersja z 02:17, 28 mar 2007


Cyfry niby są od 0 (zero) do 9 (dziewięć), ale po jakiego bata je wymyślono i co one właściwie dają ?


  • 0 - he, he nie dajmy z siebie robić łosia, nikt nie mógł wymyśleć czegoś, co nie istnieje. Zero to jakaś podpucha. Trza by sprawdzić w IPN-ie czy nie ma agenta o pseudo "zero". Zero to takie jakieś bezalkoholowe dla cioty jakiejś. Lepiej nie używać. Leszek Miller użył w stosunku do Ziobry i go wydymało.


  • 1 - niewiele lepiej niż zero. No, bo np. jedna flaszka na dwóch - szkoda siadać. Jeden grosz - nikt się po to nie schyli. Jedna partia - i w dupę z demokracją.


  • 2 - bliźniactwo. Może doprowadzić do kradziejstwa księżyca albo przejęcia Polski. Kiedyś najgorsza ocena w szkole. Niby symetria. Każdy ma czegoś dwie sztuki. Kij ma dwa końce, ale dwa razy do tej samej rzeki się nie da wejść. Chyba że do Kłodnicy bo taki syf że stoi w miejscu.


  • 3 - święta cyfra. Jak bum cyk cyk. Trójca Święta, no na ten przyklad. Trzej Królowie też blisko. Trzy-nastka do wypłaty - miodzio... no i świat trójkątów. Gnoju tylko narobili Ich Troje, apage...


  • 4 - cztery takie jakieś nijakie bezpciowe. Kwadrat ma cztery boki i co? beznadzieja, zimny matematyczny stwór. A co do stworów to dopóki na czterech łaziły też tylko na samice właziły i nawet nie kumały, że becikowe za to się należy.


  • 5 - ni w pięć ni w dziewięć. Były kiedyś plany pięcioletnie. Pięciolatek już może nieźle nabluzgać. Pięć lat studiów i jesteś wrak. Największa moneta. "Five o'clock" debilny zwyczaj leniwych Angoli, w czasie gdy pół Polski zapierdziela u nich na Wyspach w barach i na budowach.


  • 6-o w dupę! szóstkę można uznać za najlepszą liczbę. prawie. chociaż prawie robi wielką różnicę, ale co tam... no dobra: 6 to najlepsza ocena w szkole, 6 grudnia to mikołajki. No to niby święto na cześć tego grubego bęcwała, który ubiera się na czerwono i rozdaje dzieciom prezenty. No i 6-latek to już może wszędzie wleść i narobić bałaganu. tylko zabić takiego gnoja...