Absurd: Różnice pomiędzy wersjami
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(2. przykłąd absurdu) |
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to Sir Damiinho. Autor wycofanej wersji to 83.8.77.231.) |
||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<code>''TO JEST APSURT!''</code> |
<code>''TO JEST APSURT!''</code> |
||
:<code>'''[[Jasiu Śmietana]]''' o '''tym artykule'''</code> |
:<code>'''[[Jasiu Śmietana]]''' o '''tym artykule'''</code> |
||
<code>''POLSKA!''</code> |
|||
:<code>'''ja''' o '''tym artykule'''</code> |
|||
'''Absurd''' – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia, zawierająca [[bezsens]], nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem [[motłoch|motłochu]]. |
'''Absurd''' – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia, zawierająca [[bezsens]], nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem [[motłoch|motłochu]]. |
||
Linia 12: | Linia 9: | ||
:''– Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na [[wojna|wojnę]] i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na [[tapczan]]ie i bawi się [[bocian]]em. Drugi pojechał do [[port]]u, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na [[bezludna wyspa|bezludną wyspę]] szukać białych [[Murzyn|Murzynów]]. Piąty poszedł do [[sad]]u, wlazł na [[grusza|gruszkę]], trząsł [[pietruszka|pietruszkę]], [[cebula]] leciała. Przyszedł właściciel tego [[bananowiec|banana]] i mówi: złaź pan z tego [[kasztanowiec|kasztana]], to ten wziął [[ziemniak]]i i poszedł nad [[jezioro]] na [[rak]]i.'' |
:''– Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na [[wojna|wojnę]] i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na [[tapczan]]ie i bawi się [[bocian]]em. Drugi pojechał do [[port]]u, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na [[bezludna wyspa|bezludną wyspę]] szukać białych [[Murzyn|Murzynów]]. Piąty poszedł do [[sad]]u, wlazł na [[grusza|gruszkę]], trząsł [[pietruszka|pietruszkę]], [[cebula]] leciała. Przyszedł właściciel tego [[bananowiec|banana]] i mówi: złaź pan z tego [[kasztanowiec|kasztana]], to ten wziął [[ziemniak]]i i poszedł nad [[jezioro]] na [[rak]]i.'' |
||
'' i poszła zbierać czarne jagody, które były czerwone, ponieważ były jeszcze zielone.'' |
'' i poszła zbierać czarne jagody, które były czerwone, ponieważ były jeszcze zielone.'' |
||
===Inny przykład absurdu=== |
|||
''Dawno, dawno temu wczoraj pięcioletnia staruszka, która miała wysokiego syna o niskim wzroście siedząc na drewnianym kamieniu nic nie mówiąc rzekła: "Ale dziś upalny mróz". Tymczasem, dwie godziny później dwóch policjantów prowadziło pijanego nieboszczyka. Zaprowadzili go do szopy, nakarmili wodą, napoili sianem i położyli spać. Chwilę później po trzech dniach nieboszczyk się ocknął. Pobiegł na brzeg jeziora, gdzie stały trzy łódki. Jedna cała, drugiej pół, trzeciej wcale nie było. Nieboszczyk wskoczył do trzeciej łódki i popłynął na bezludną wyspę zamieszkiwaną przez białych murzynów. Nieboszczyk wszedł na gruszę, strząsnął jabłka. Wtedy przyszedł właściciel tego banana i krzyknął "Panie, złaś z tej śliwki! To mój daktylowiec!". Wtedy nieboszczyk zeskoczył, pozbierał kokosy i poszedł na targ sprzedawać te ogórki. Historia ta została napisana na drewnianym kamieniu przez dziewczynkę która dzień przed swoimi narodzinami zmarłą na katar. |
|||
[[Kategoria:Filozofia]] |
[[Kategoria:Filozofia]] |
Wersja z 20:09, 3 paź 2009
TO JEST APSURT!
Jasiu Śmietana o tym artykule
Absurd – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia, zawierająca bezsens, nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem motłochu.
Przykład absurdu
Jak co dzień w piątek, we wczesnych godzinach rannych około 16, w słonecznym cieniu, na miękkim kamieniu siedziała pięcioletnia staruszka i nic nie mówiąc rzekła:
- – Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na wojnę i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na tapczanie i bawi się bocianem. Drugi pojechał do portu, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na bezludną wyspę szukać białych Murzynów. Piąty poszedł do sadu, wlazł na gruszkę, trząsł pietruszkę, cebula leciała. Przyszedł właściciel tego banana i mówi: złaź pan z tego kasztana, to ten wziął ziemniaki i poszedł nad jezioro na raki.
i poszła zbierać czarne jagody, które były czerwone, ponieważ były jeszcze zielone.