Jakub Wawrzyniak
Dajcie Leo spokój!
- Kubuś o krytyce Leosia
Lubię wąchać koniczynkę...
- On sam na wieść o przejściu do Panathinaikosu
I nie tylko koniczynkę.
- Próbka A w teście antydopingowym o Jakubie
{{cytat|Ciacho!|Dziewczyny o anielskiej twarzy Jakuba]]
Jakub Wawrzyniak (ur. 7 lipca 1983 w Kutnie) – podobno polski kopacz nożny, grający na pozycji środkowego lub lewego rezerwowego.
Kariera w Polsce
Później Kubuś został wypatrzony podczas zbierania poziomek niedaleko Stargardu Szczecińskiego, gdzie działacze Legii Warszawa napuścili na niego wściekłe psy. Jakub zwiał, zdając tym samym test na wydolność celująco i nieopatrznie wylądował w stolicy. Grał przeciętnie, czego nie zmieniły powołania do kadry Leo Beenhakkera, ale mimo to znalazł się naiwny kupiec na niego. Szczęśliwymi frajerami okazał się Panathinaikos Ateny, który wydał za Jakuba „Metroszczęka” Wawrzyniaka za grubą bańkę. Złośliwi sądzą, że bardziej opłacałoby się wystrugać z najszlachetniejszego drewna drugiego Pinokia, niż kupować kalekę znaną w polskiej lidze głównie z krycia na radar.
Liga miszczów 2008/2009
Kubuś jest bardzo utalentowany, dzięki czemu w debiucie w Champions League w barwach Panathinaikosu Ateny sprokurował karniaka. Znany też z krycia „na radar”, czym sprezentował przeciwnikowi „Koniczynek” w 1/8 Champions League kolejnego gola. Suma Sumarum Kubuś zawalił w dwumeczu dwie bramki i szybko zapoznał się z komfortowymi siedzeniami ławki rezerwowej Panathinaikosu.
Doping
W sezonie 2008/2009 Jakub stał się ofiarą pozytywnego testu na doping, przypadkowo po pamiętnym meczu z Walią. Po internecie przetoczyła się fala teorii spiskowych. Według Wojciecha Kowalczyka Wawrzyniakowi dosypywano białe proszki do herbaty, aby kulturalnie wywalić go na zbity pysk z klubu (bo jest zbyt dobry by tam grać). To jest o tyle niedorzeczne, ponieważ sam zawodnik nie pija kawy, a lubi tylko mleko. Anonimowe wypowiedzi piłkarzy wskazują na to, że polscy lekarze klubowi nie wiedzą, że sterydy i anaboliki są na liście zakazanych przez MKOl substancji.
Menadżer Reprezentacji Polskich Nieudaczników Kopiących Gałę – Jan de Zeeuw – uważa, że Kuba zjadł zbyt dużo czekolady i wobec tego podwyższyło się mu stężenie THC we krwi. Wskazywał na przypadek Euzebiusza „Hash Bombera” Smolarka, którego miał osobiście poczęstować tzw. „space-makowcem”, zawierającym dawkę najczystszego THC. Sam makowiec odmówił składania zeznań, a popularny Ebi na pół roku musiał zawiesić korki na kołku.
Sprawa wydaje się mocno skomplikowana. Nie ułatwia ją fakt, że Kubuś mógł sam wciągnąć kreseczkę fajnego dopalacza po prostu, by poczuć się rajsko jak rastaman po spaleniu bambusa fajką wodną.