Spam
Spam – e-mail lub rzut na taśmę na forum albo na inne ogólnodostępne medium, zawierający codzienną aktualizację reklamy, wirusów bądź trojanów. Spam, w przeciwieństwie do ważnej poczty w jeszcze ważniejsze sprawie, idzie błyskawicznie; gdyby Poczta Polska dostarczała spam, byłby on w grupie nielicznych przypadków, w których Poczta z Trąbką działa punktualnie. Zresztą Poczta Polska dostarcza czasami spam, ale są to tylko marne ulotki, najczęściej reklamujące Fundusze Ubezpieczeniowe, pizzę albo inne badziewie.
Popularna to odmiana e-maila. Spam jest bardzo lubiany ze względu na wysokie wygrane, dochodzące do wielu milionów dolarów. Wiele osób korzysta również z promocji na zakup Viagry lub Photoshopa. W większości przypadków, usuwanie wiadomości spamowych, może pochłonąć nawet do 90% czasu życia danego użytkownika.
Prototypem spamu były przekupki, zarzucające przechodniów reklamami cudowności, które odstępowały krakowskim targiem. Pozwalały spróbować z gruntu zepsutych jabłek, aby przechodzień mógł zakabacić koszyk zgniłków do domu.
Według osób dotkniętych emailowstrętem, z pomocą spamu można otrzymać też spyware, który otwiera nasz komputer na cały świat i dopisuje do nieformalnej listy wolnych zasobów internetowych (tzw. botnet) albo przestawia układ klawiatury QWERTY na dowolny inny; posiada też możliwość dynamicznej zmiany układu klawiatury, kiedy już – pogodzeni z tym nieszczęściem – za pomocą markera opiszemy klawiaturę od nowa.
Spam nie działa niestety na Linuksie i możemy tylko pomarzyć o całodobowej aktualizacji wirusów. Z dobrodziejstw spamu korzystają głównie lamerzy, którzy szukają otwartych portów w komputerach czytelników spamu.
Przykłady Spamu:
SPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAMSPAM