NonNews:Eugeniusz P. wrzucił gówno w wentylator

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 14:06, 19 sie 2010 autorstwa Vae (dyskusja • edycje) (Drobne)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

18 sierpnia 2010

Tym razem rozlewu krwi nie było, ale kupa lała się strumieniami.

POLSKA, Warszawa, Dom Bronka -- „wczoraj miało miejsce pewne wydarzenie. Otóż jeden z Obrońców Krzyża i Wiary Katolickiej, Eugeniusz P., mieszkaniec Lublina, postanowił zniszczyć tablicę hańbiącą imię jedynego słusznego prezydenta. Postanowił zamazać poniżający napis na tablicy za pomocą organicznych odpadków różnych stworzeń Bożych. I udało się. Po akcji pana Eugeniusza, cała tablica była zamazana na brązowo oprócz... krzyża, który jest wyryty nad napisem.” Taką oto relację podało Radio Maryja. My postanowiliśmy nieco zgłębić tę sprawę.

Tablica jest hańbiąca – mówił pan Eugeniusz. – Wypadałoby ją zniszczyć, ale na tablicy jest krzyż! A krzyża nie można niszczyć! Postanowiłem więc, że użyję kupy, bo kupy nikt nie ruszy!

Niestety, pan Eugeniusz nie zdążył nam wyjaśnić skąd wziął ową kupę, gdyż policjanci zamknęli drzwi od radiowozu i odjechali w kierunku komisariatu.

Niemniej jednak tablica przyczepiona jest obok jednego z okien w Pałacu. I pech chciał, iż to okno było otwarte. W efekcie zabrudzony został posiłek jednego z robotników remontujących Pałac. Jakby tego było mało, pod tablicą jest kratka wentylacyjna. Chcąc nie chcąc pan Eugeniusz wrzucił gówno w wentylator i teraz wokół całej tej sprawy śmierdzi. Szczególnie rozżaleni są robotnicy.

Kur... Ja przepraszam pana redaktora, ale, to jest zwyczajne chamstwo! Stary dziad wpie... Przepraszam, wrzuca gówno do wentylatora, a potem my musimy to wdychać, bo MPO nie wyczyści już kratki, tylko tę całą jebaa... przepraszam, pierdoloną tablicę. O, tyle panu powiem. A teraz przepraszam, bo majster idzie, muszę się gdzieś schować. – całą sytuację opisał Mieczysław, czterdziestoletni bezrobotny z Wągrowca, pracujący na czarno przy remoncie Pałacu.

O zajście chcieliśmy spytać wielce szanownego pana Prezydenta, ale ten niestety był w sanatorium. Za to udało nam się skontaktować z jego żoną. Oto co nam powiedziała: Nie, Bronka nie ma. W sanatorium jest. Pod opieką Borowików, co by go żadna lafirynda nie zdybała. A o co chodzi? O gówno? Niech pan nie żartuje... Aaaa... Na tablicy... Wpadło w wentylator? No to musi być nieciekawy zapaszek... Och, głupstwo. Postawię Brise Mini-Spray i nie będzie problemu. Jak ja bym weszła po Bronku do łazienki, gdyby nie ten cudowny wynalazek!?

Tak więc gówno w wentylatorze zostało, ale pani Prezydentowa sobie poradzi. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby Pan Marszałek Aż Do Końca, Prezydent Komorowski wraz z małżonką nie mogli się wprowadzić do Pałacu. Co by się nie wydarzyło, możemy być pewni, że obrońcy krzyża zgotują im iście sąsiedzkie powitanie. Takie w stylu buraków z Arkansas.

Źródło