Facebook (z ang. face – twarz, book – książka; polska nazwa – mordoksiąg) – portal społecznościowy w stylu Naszej-klasy pochodzący zza wielkiej wody. Gromadzi użytkowników, którzy mogą poszukać sobie znajomych i uwaga: nowych znajomych.
Pierwowzorem Facebooka była tajemnicza baza danych dostępna policjantom i tajnym agentom w większości amerykańskich filmów i seriali kryminalnych, w której bohater zawsze odnajduje potrzebne informacje o dowolnej osobie na ziemi po instrukcji przełożonego „sprawdź go”.
Ułatwienia w znalezieniu twoich znajomych, ZUS-u oraz twojego komornika
Facebook dysponuje pod tym względem szeroką paletą możliwości. Twój login do skrzynki pocztowej wykrywa w mig, a w niej wszystkie adresy. Toteż w sytuacji, gdy napisał do ciebie ZUS lub chirurg plastyczny niechybnie będziesz miał sugestię, by zostali twoimi znajomymi. Uwaga: w środowisku użytkowników FB zadawanie się z ZUS-em uchodzi za wstyd. Strzeż się. Jeżeli uważasz, że tak nie jest, oznacza to, że twój lekarz oszukuje cię. Strzeż się. Bądź skonsultuj się z lekarzem farmaceutą.
Innym przypadkiem są adresy twoich faktycznych przyjaciół, którzy mając jakże niepospolite nazwiska w stylu Kowalski, Nowak itd. wspaniałomyślnie dają je do swego adresu pocztowego, gdyż odczuwają presję grupy rówieśniczej i wybicia się w szarym społeczeństwie. Możesz mieć np. znajomego o nazwisku „Jan Kowalski”, który jednakowoż jeszcze nie dojrzał do życiowej decyzji o rejestracji na portal, acz są już tam jego personalne ekwiwalenty. W tej sytuacji masz przechlapane, gdyż wszyscy o tym nazwisku, nawet jeśli pochodzą z Grenlandii zafloodują twoje konto i będziesz miał kolorowy wysyp Janków K. jako kamratów-sugerowańców. Jan Kowalski malujący Mieczysława Moczara w czasie jego najsłynniejszej bitwy pod Gruszką (kielecczyzna), Jan Kowalski z zapałem podglądający intymne życie susła w miejskim ZOO, Jan Kowalski i jego ukochana drezyna dziewczyna i tak dalej.
Założenia serwisu
Głównym założeniem serwisu Facebook jest pomoc w kontaktowaniu się i dzieleniu z ubogimi innymi ludźmi. Pierwotnie miało być tak samo na Naszej klasie, która miała służyć jako pomoc w odnajdywaniu kumpli spod celi, jednak w wyniku ataku hordy neodzieci, zamieniła się w skupisko wielkiego spamu. Obecnie Nasza-klasa odchodzi od ideałów Facebooka i stara się upodobnić do Fotki.pl.
Facebook ma 500 milionów użytkowników na całym świecie. Charakteryzuje się niskim stężeniem NEPS (noobów, emo, pokemonów, spamu). Wynosi ono na Facebooku ok. 5,32%. Dla porównania stężenie NEPS na NK wynosi nawet 61,13% (i wzrasta).
Wzór na prawdopodobieństwo zaśmiecenia Facebooka przez przeciętnego człowieka to: , gdzie:
- FbP – prawdopodobieństwo zarejestrowania się na Facebooku danej osoby, liczba podana w procentach
- N – level noobility danej osoby
- p – łączna liczba pokemoniastych słów opublikowana w sieci danej osoby, podzielona przez 100 (w przypadku liczby mniejszej niż 100, nadaje się jej wartość 1)
- s – łączna liczba wysłanych w sieci wiadomości typu łańcuszek lub spam danej osoby, podzielona przez 100 (w przypadku liczby mniejszej niż 100, nadaje się jej wartość 1)
- IQ – iloraz inteligencji danej osoby.
Profile
- Nietypowa wersja profilu użytkownika zawiera się lapidarnie ujętych informacjach o miejscu pracy, zainteresowaniach, ulubionych cytatach, wśród mężczyzn występuje także rok urodzenia.
- Typowe wersja profilu użytkownika wygląda mniej więcej tak: Przeczytałem wszystkie dzieła Dickensa i Heideggera jeszcze przed ukończeniem piątego roku życia, by zaraz potem zmierzyć się z XX-wieczną powieścią eksperymentalną. Następnie wziąłem się za bary z Szekspirem, Keatsem, Kantem i Herbertem Spencerem. Potem, wiecie, musiała być jakaś odmiana - przyszła kolej na starożytnych Greków i astrofizykę. Marksizm zgłębiłem, zanim jeszcze zaczęły mi się chwiać mleczne zęby. Orwell, Camus, Sartre, Mann i Eliot wpędzili mnie w lekką depresję, ale miałem, wiecie, sześć lat, więc się z niej otrząsnąłem. Z wyższą matematyką poczekałem to dziesiątych urodzin. W szkole średniej śmiałem się z Freuda, chichotałem nad Jungiem, wybrzydzałem na Virginię Woolf i dałem nieźle popalić Albertowi Einsteinowi. Hm... wiecie?
Do tego obowiązkowe, świeżutkie info z witryny last.fm (czy można w obliczu zgnilizny współczesnej cywilizacji dopuścić do tego, aby widziany ostatnio 20 lat temu kolega z podstawówki miał przegapić fakt, że tego popołudnia słuchałeś Radiohead?!), koniecznie link do Human Rights Watch (niech wiedzą, że ktoś jesteś wrażliwy z perspektywy kilku stref czasowych w przód/w tył), no i opowieść jak fantastycznie dana osoba poprowadziła ostatnio randkę z dziewczyną, gdy ta do rozpuku śmiała się z jej anegdot nt. problemu izoperymetrycznego w rachunku wariacyjnym, a potem napoleońskie posunięcie w postaci zmiany tematu na równania całkowe o jądrach zdegenerowanych przynoszące efekt absolutnego, graniczącego z perwersją, oczarowania.
Użytkownicy z godnym podziwu pietyzmem dbają o swój wizerunek. Jeżeli zdjęcie, to tylko z telefonu komórkowego w absolutnie naturalnej pozie szpagatu, dziarskiego wychylania się przez szyberdach mercedesa typu beka „beczka” lub autorska komórkowa sesja autofotomodellingu, podczas której user wybiera jedno z 378 zrobionych zdjęć i daje jako profilowe to, na którym profile pozostają do siebie w stosunku proporcjonalności wynoszącym co najmniej 60:40.
Użytkownicy charakteryzują się również wyznawaniem poglądu, który "broni" ich od całego plebsu internetowego, mianowicie tłumaczą się, że posiadają konto na fejsie tylko dlatego, żeby utrzymywać kontakty z rodziną, znajomymi i wcale nie są uzależnieni od tego portalu, a dodawane zdjęcia są tylko i wyłącznie o po to, żeby pokazać znajomkom jak się wygląda (no bo przecież Ci, których widzi się na ulicy co dzień nie wiedzą). Jest to alternatywna opcja dla ludzi obawiających się założyć konto na nk.
Profile znanych użytkowników
- Johnny Depp – ten rzecz jasna nie ma prywatnego konta pod swoim nazwiskiem, gdyż zmasowane kohorty psychofanek Edwarda Nożycorękiego zablokowałyby je w kwadrans z setnymi sekundami. Nie, w takim wypadku celebryta ma swoją stronę oficjalną na portalu, o której powiedział mu ktoś w przerwie między podpijaniem piersiówki kolegów z planu filmowego a konwersacjami o fizyce atomowej ze swą partnerką Vanessą Paradis, którą woził Joe Le Taxi El Cziacziaczi. Managment artysty wstawia wtedy jakieś sentencjonalne popłuczyny i gra gitara. Niestety efekty są najczęściej (p)opłakane. Gdy na stronie Johnny'ego ukazało się hasło „Miłość to grzech...”, 50% jego fanek założyło habit, zaś drugie 50% wyszło na drogi.
- Ilona Felicjańska – któż z nas nie zna przesympatycznej Ilony? Pani Ilona dba pieczołowicie o to, by mieć jak największy zasób znajomych, za co ci odwdzięczają się sowicie wpisami „likes it” za to, iż na przykład gwiazda napisała, iż dziś znów nawracała na wegetarianizm, a potem planuje wstąpić do jakiegoś sklepu z konfekcją po futro z norek. Rekordową liczbę „likes it” Ilona uzyskała po rozwałce dwóch aut na warszawskim Ursynowie. Przypuszcza się, że obydwa należały do prezesa ZUS-u, a jak wiadomo... Ano właśnie. Strzeż się.
Aplikacje
Facebook proponuje ci niesamowitą wręcz ilość atrakcji w postaci aplikacji, których jest niezliczona ilość. Mają różne zadania, zależnie od grupy, w której się znajdują. Ze względu na to dzielimy je na:
- Aplikacjkowe – aplikacje typu kalendarz, notatnik, statystyki itp. Zupełnie niepraktyczne i często niedziałające, czasem i bezcelowe (np. Family Tree).
- Rozrywka – zanudzające na śmierć minizabawki, typu losowy obrazek.Pokemony potrafią zawalać całymi dniami w Ice Tower i chwalić sie wynikami na swojej tablicy.Inny rodzaj gracza wysyła cały czas zaproszenia z Farm Ville itp.
- Dla zabawy – nie trzeba komentować, ta grupa mówi sama za siebie.
- Biznes – legendy mówią że coś takiego istnieje, ale praktycznie nikt w to nie wnika.
- Edukacja – quizy, zagadki, zadania. Coś w stylu baw się i ucz.
- Sport – wyniki sportowych spotkań w różnych ligach. Idzie się łatwo pogubić.
Zyski na projekcie
Od 2004 roku Facebook przynosił straty, lecz we wrześniu 2009 zaczął przynosić jakieś dochody. Teraz Mark Zuckerberg jest happy, ponieważ ma forsy jak lodu, więc ma gdzieś inne lipne serwisy społecznościowe. Sam Facebook wart jest jakieś 5000 miliardów dolców, a akcje portalu kupił nawet Macrohard.
Przyszłość
Futurolodzy zapowiadają inwazję pokemonów na serwis w roku 2012 (może to być jedną z przyczyn końca świata). Będzie to rodzaj migracji z Naszej-klasy na Facebooka. Podobna migracja zdarzyła się już w przeszłości, zalewając NK masą trolli z serwisu Fotka.pl. Na podstawie dedukcji przyczynowo-skutkowej eksperci przewidzieli też ogromną falę demotywatorów na ten temat zalewających poczekalnię. Przynajmniej portale społecznościowe będą „na fali”...