A Momentary Lapse of Reason

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Szablon:Tprogresywny album pozostałości i szczątek zespołu Pink Floyd. Panom Gilmourowi i Masonowi znudziło się pewnego dnia odcinanie kuponów od Ściany[1] i postanowili zarobić jeszcze trochę siana. Ponadto chcieli udowodnić, że nieprawdą jest, iż , a tym samym zaprzeczyć, że Floydzi skończyli się na Ostatnim Cięciu Kill 'Em All. Rodżer oczywiście nie pozostał dłużny swoim byłym kumplom i odpłacił im się piękną reklamą ich najnowszych wypocin. Natomiast Rick Wright, choć brał udział w nagraniu, nie został oznaczony jako członek zespołu, bo jego wkład w nagranie był niewystarczający[2]. Jakby tego było mało, tytuł albumu zmieniał się kilkukrotnie, aż w końcu postawiono na "Chwilową Utratę Świadomości", co według złośliwych, jest aluzją do kilku utworów na krążku.

Lista utworów

  • Szablon:Tpluskanie się w wodzie, wiosłowanie, etc. Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak rozpoczyna, tylko po tym jak kończy, co najwyraźniej Dave Gilmour wziął sobie głęboko do serca, wrzucając tę piosenkę na krążek.
  • Szablon:Tbiorąc pod uwagę dosyć radosny nastrój tej piosenki, samo jej nagranie, zdaniem prawdziwych fanów Floydów, podchodzi pod komerchę. Jeżeli do tego dodać, że nakręcono do niej teledysk i (o zgrozo!) ma on sporo wyświetleń na YouTube, nie jest to kompozycja godna wiernych słuchaczy Różowego Heńka, którzy w tym momencie przerzucają się na Ummagummę.
  • Szablon:Tpo cudownej piosence o lataniu, mniej cudowna piosenka o psach, choć dużo mniej udanych niż te psy z Animals. W sumie ta piosenka pasuje do reszty albumu zupełnie niczym Money do Ciemnej Strony Księżyca, choć fani generalnie za nią nie przepadają... ciekawe dlaczego...
  • Szablon:Tpodobno o wpadce Dejwa Gilmoura z jego partnerką, czemu on sam zaprzecza, choć wszyscy i tak wiedzą swoje.
  • Szablon:Twszystko cudownie, piękny głos, ładne solo i wzruszający tekst, co oczywiście tylko potwierdza, że oni to nagrali dla kasy!
  • Szablon:Tno i tu wracamy do ukochanych klimatów każdego Pinkowca - smutno, ponuro i żałośnie. Co prawda nawet Floydzi nie potrafią wytłumaczyć, skąd wytrzasnęli tytuł tej piosenki, co nie zmienia faktu, że jako jedna z niewielu, ratuje ona honor albumu.
  • Szablon:Tdla równowagi tutaj tytuł jest adekwatny do treści - na około i w kółko, masło maślane...
  • Szablon:TFloydom przypomniało się dzielenie piosenek i podzielili to - jakby to nazwać - coś... W sumie to nikt nie wie, o czym to jest, ale każdy wie, że to nie Kolejna Cegła ani nic o Szalonym Diamencie.
  • Szablon:Ttak, dłuższa kompozycja instrumentalna też się przyda, szczególnie po to, aby rozdzielić Nową Maszynę, ale także dumnie zapełnić kilka minut wolnej przestrzeni. Skoro Ołowiane Sterowce mogły zapełnić "czwórkę" samymi fillerami, tylko po to, aby wydać Schody Do Nieba, to Floydzi nie mogą zrobić podobnie, aby wydać Sorrow?
  • Szablon:TDejw i NIK postanowili rozpieścić swoich wiernych fanów i dać im niewiele ponad pół minuty na poprawienie słuchawek, aby przygotowali się do...
  • Szablon:Ttak, a więc jednak prawdziwego faceta poznaje się po tym, jak kończy, a oni pozostawili, to co najlepsze, na sam koniec. Jest baaardzo floydowsko, czytaj: potężne, acz ponure brzmienie, smutny[3] tekst, trochę solówek Gilmoura, no i jego boski głos powodujący rozluźnienie zwieraczy u każdego prawdziwego fana rocka progresywnego. Respect, Dave!

Przypisy

  1. Bo przecież nie od The Final Cut - sorry Roger...
  2. Czytaj: nie dał kasy na procesowanie się z Watersem
  3. tzn. żałosny