Polski elektryk
Polski elektryk – mityczna postać z zakątków PRL-u. Typowy polski elektryk, wbrew temu, na co wskazuje nazwa, jest wszechstronnie uzdolniony w fachu budowlanym. Typowy elektryk może z powodzeniem położyć wodociąg, postawić ścianę w mieszkaniu, otynkować ją, podłączyć kuchenkę gazową, założyć całą instalację elektryczną, przepchać rury i zrobić całą masę innych rzeczy.
Za taką wielozadaniowość, niestety, trzeba płacić i być przygotowanym na prowizorkę – tajemniczą technikę każdego z polskich elektryków. Typowy elektryk parający się w danej chwili inną rzeczą niż instalacja elektryczna (chociaż i tutaj prowizorka jest często widywana) kieruje się hasłem czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Jego zdolności do wykonywania prowizorki są wręcz niewyobrażalne. No ale zresztą mają rację: po co wkuwać kabel w ścianę, skoro i tak będzie zasłonięty przez kredens. Zaoszczędzi się dużo czasu, który można spożytkować na inne ważne czynności, takie jak picie browara na ten przykład.
Należy nadmienić, że przy wykonywaniu pracy wykazuje zmysł kombinatorski, godny MacGyvera.
Typowy polski elektryk to łysiejący bądź całkiem wyłysiany mężczyzna w wieku zaawansowanym, czyli 40 lat w górę (młodszych nikt nie widział, chociaż krążą plotki że takowi również istnieją), najczęściej z dobrze wykształconym mięśniem piwnym.
Obecnie polscy elektrycy migrują do Niemiec bądź na Wyspy Brytyjskie (a w dawnych czasach również do rusków i innych państw radzieckich), gdzie jako jednoosobowe firmy budowlane służą fachową pomocą w każdej sprawie.