Republika (zespół muzyczny)
Republika – zespół powstały w 1981 r. w Toruniu. Jego liderem, wokalistą, flecistą, klawiszowcem, mentorem, kompozytorem, tekściarzem i w ogóle naj był Grzesiek Ciechowski charakteryzujący się epicką grzywką „na popersa”, z której nalewali się ludzie spoza wianuszka miłośników zespołu. Poza miszczem formację tworzyli nędzni, szarzy grajkowie o przeciętnych grzywkach.
Historia
Zgodnie z powyższym, zespół powstał w mieście Szatana w klubie studenckim Od Nowa po przekształceniu formacji Res Publica. Jego liderem został Grzegorz Ciechowski, student polonistyki, który wymyślił superorygynalnie bajerancki imidż swojego nowego zespołu polegający na tym, że wszystko w promieniu 10 kilometrów od zespołu będzie emanowało czarno-białą poświatą w paski. Na początku Republika miała mnóstwo fanów[1], które przez pierwszy rok istnienia grupy zaludniali sklepy pogrzebowe w całej Polsce, bo jedynie tam można było dostać czarne ubrania.
Po tym jakże obfitym roku część fanek postanowiła zostać fankami Lady Pank, bo mieli prostsze teksty, kolorowe ubrania były bardziej dostępne, Kapiszon miał fajnią fryzurę (a Paweł nie) [2], Panasewicz bardzo dynamicznie skakał po scenie (a Grzesiu nie), Mundek miał ostry makijaż (a Zbyszek nie), Szlagowski występował czasami bez koszulki (a Sławek nie), a Borysewicz nawiązywał kontakt z publicznością (a Republika nie). Pozbawiony ⅓ fanów zespół odważył się jednak wydać pierwszą płytę, nazwaną odkrywczo Nowe sytuacje. Sprzedała się ona w nakładzie 260 egzemplarzy, mimo że większość nabywców nie rozumiała sensu słów, stworzonych prawdopodobnie po skorzystaniu z usług dealera kokainy. W następnym roku zespół uczynił rzecz niezwykle odważną i godną odnotowania – wydał, kolejną płytę, której okładka była efektem zabawy muzyków zapałkami w stanie mocno wskazującym. Wpół spalona flaga zespołu kryje takie przeboje jak Nieustanne tango – postrach dzieci w wieku przedszkolnym oraz kilka innych utworów o trudno słyszalnym, acz niestosownym tekście dla osób 18+. Należy nadmienić, że w tym samym roku 1984 grupa wydała album po angielsku o oryginalnym i kreatywnym tytule 1984.
Rok kolejny przyniósł kolejny wspaniały plan – wydanie następnej płyty. Niestety, muzycy weszli do studia i zobaczyli ogromną butelkę Johnniego Walkera. Każdy zapragnął stać się jej posiadaczem. Wynikł z tego konflikt, który zmusił grupę do rozwiązania i przemyślenia, kto tak naprawdę powinien stać się posiadaczem królewskiego trunku. Wtedy Grzesiu postanowił wydać solową płytę. Wydał ich nawet kilka, ale w tworzeniu następnej przeszkodziła mu reaktywacja zespołu w 1990, już bez Pawła, którego w dudnieniu na basie zastąpił Leszek Biolik.
Zespół postanowił pójść na łatwiznę i stworzyć płytę z remiksami największych przebojów. Tak powstał album 1991. W 1994 muzykom trochę się nudziło, więc weszli sobie do studia w celu nagrania płyty z premierowym materiałem. Efektem ich piłowania, dudnienia, buczenia, stukania i stękania była płyta Siódma pieczęć, zawierająca przede wszystkim fantazje seksualne Ciechowskiego, co spotkało się z uznaniem jednej części fanek, zdegustowaniem drugiej części i zgorszeniem rodziców obu grup. Kolejna płyta, o podobnej tematyce, pod tytułem Republika marzeń została wydana w 1995 r. Okładka przedstawiała wyraźna fascynację życiem w dżungli, choć według znawców Ameryki Południowej ich czarne stroje nie nadają się na wycieczki w busz. Następny album został wydany po sporej przerwie, w 1998 r., nosił tytuł Masakra i był bardzo elektryczny. Ba, był prawie tak elektryczny jak rower twojego sąsiada, który rano chodzi o kulach, a po południu pędzi na rowerku na działkę! Jego okładka przedstawiała krowę zmodyfikowaną genetycznie przez dociekliwego Grześka – naukowca, mianowicie jest cała w paski. Istnieją też podejrzenia, że zwierze jest owocem romansu Ciechowskiego i Krasuli jego kumpla ze studiów. Po wydaniu owej pamiętnej płyty muzycy zwolnili z koncertami i w ogóle.
Na 2002 r. planowali kolejny album, ale plan nie wypalił, a wszystko przez Grześka. Postanowił on zachować oryginalność, jak to robił przez całe życie, i umrzeć w jakiś nietypowy sposób. Jako, że prawie połowa zmarłych przedwcześnie muzyków przedawkowała, chciał tego uniknąć. Powieszenie się też byłoby mało spektakularne, poza tym tak robią tylko zdesperowani wieśniacy i dłużnicy Wonga.com. Ciechowski doznał nagle olśnienia i postanowił zjawiskowo zejść na tętniaka serca, co miało jeszcze bardziej podkreślić jego artyzm i wrażliwość. Zakończył swój żywot 22 grudnia 2001 r., chcąc ustrzec się przed spędzeniem kolacji wigilijnej w towarzystwie teściowej. Tym samym rozwiązała się Republika, skłaniając resztę muzyków, którzy pozostali wśród żywych do podjęcia innej pracy lub życia z tantiem.
Utwory
- Biała flaga – piosenka o przyjaciołach, którzy zazdrościli Grzesiowi dorodnej grzywki i postanowili go opuścić
- Nieustanne tango – postrach czterolatków, wszystkie dzieci w tym wieku chowały się pod poduszkę na dźwięk pierwszych taktów utworu
- Moja krew – sugeruje, co można zrobić ze zdobytą krwią Ciechowskiego, doprawdy pouczające
- Poranna wiadomość – słowa wypowiedziane przez autora na kacu, po prostu spisane przez dziewczynę, która akurat znalazła się obok niego
- Mamona – ta piosenka jest pisana dla pieniędzy – no ta chyba akurat nie była, z dedykacją dla wykonawców poprzednich piosenek na zakończenie każdego dnia w EREMEFEFEM i Radio Zet
- Kombinat – ściąga na biologię – Kombinat to tkanka, ja jestem komórką.
- Halucynacje – reklama środków halucynogennych. Polecam – Grzegorz Ciechowski.
- Prąd – Umiejętne wykrzyczane AU! i Ajajajaj! Osiągnięto poprzez ciągłe szczypanie Grzesia podczas nagrywania utworu
- Odchodząc – jeśli pragniesz usłyszeć tę piosenkę w radiu, włącz je 29 sierpnia i czekaj. Nie skutkuje? Czekaj! Mówisz, że Beata Pawlikowska zaczęła swój półgodzinny wywód a ty musisz siusiu? Nic z tego, CZEKAJ!
- Nasza pornografia – chyba nie trzeba nic dodawać? No właśnie.
- Mantra ma – powtarzanie dwóch pytań i dwóch odpowiedzi przez prawie 4 minuty? Nie ma sprawy!
- Telefony – wszyscy myślą, że chodzi tu o wprowadzenie stanu wojennego. Tak naprawdę Grzegorz dostał pod choinkę zabawkowy telefon i bawił się nim z siostrą, co wpłynęło na jego psychikę tak mocno, że napisał piosenkę o tym zdarzeniu. Nie, naprawdę, 13 grudnia nie ma tu nic do rzeczy, może pan już zostawić do popiersie Jaruzelskiego.