Citroën

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Citroën jest to francuska marka samochodów maści wszëlakiëj. Od osobowych każdëgo sëgmëntu, przëz dostawczaki, do... no dobra, właściwië to tylë. Od jakiëgoś czasu współpracujë z Pëugëotëm dzięki czëmu ich samochody są podwójnië francuskië.

Marka nalëży do grupy „samochodów na f”, których nië nalëży kupować. Czyli Fiat, Ford i francuski.

Historia firmy

Plik:441px-Gears large.jpg
A gdzie on tu widział jakieś daszki to ja nie wiem...

Początki

Firmę założył André Gustave Citroën. Znaczek Citroëna przedstawia eee... „zazębienie koła zębatego daszkowego”. Jakkolwiek to wygląda. Ogólnie wybrał to sobie dlatego, że kiedyś przyjechał do Polski, dokładniej to do Łodzi, gdzie napatrzył się na kółka zębate w tamtejszych fabrykach. Zadziwiły go niezmiernie, wykupił patent za flaszkę i zbijał miliony na zachodzie. Bo tak naprawdę to nie od początku produkował samochody, najpierw robił kółka zębate.

W okolicach 1905 roku Andre rozbudował firmę i zwiększył wpływy. Produkował duuużo różnych kół zębatych, przekładni itp. rzeczy, klientów też miał wielu gdyż jego produkty cieszyły się opinią niezawodnych. Nawet w sterze Titanica były części Citroëna, chociaż nie wiem czy jest to dobry przykład niezawodności.

W końcu od 1908 zajął się produkcją samochodów. ALe jeszcze nie swoich, pomagał w jakieś innej firmie. Skumplował się też z Henrym Fordem gdzie zapatrzył się w jego linię produkcyjną i pomyślał, że on też tak chce.

Później była I wojna światowa i pan Andre poszedł zabijać.

W końcu swoje samochody

2 CV i jego niezwykle trwałe nadwozie

Na początku 1917 roku zaczął zbierać ludzi do biznesu. Posiedzieli trochę i stworzyli pierwszy wóz. Kosztował on 8 tysięcy franków, niestety nie wiem jak wtedy stały franki więc nie jestem pewien czy za tyle można było kupić dom czy pudełko kredek. Ale podobno to tanio było a w standardzie dostawało się to co w innych samochodach w opcji. I tak w 1918 roku Citroën Typ A zjechał z linii produkcjyjnej. Sukces osiągnęli niesamowity, w ciągu 2 pierwszych tygodni sprzedano 16 tysięcy sztuk.

Na to miał też wpływ kampania reklamowa Citroëna, który dał sobie spokój z ulotkami i po prostu zawiesił na wieży Eiffla 250 tysięcy ciężarówek układających się w napis Citroën. Miał facet rozmach. Po jakimś czasie oytworzył też fabrykę zabawek gdzie sprzedawał Citroënowe resoraki.

Ogólnie firma słynęła z dość nietypowych rozwiązań. Np. o ile inni robiąc samochody w trudny teren wsadzali najwyżej większe koła, to Citroën zamontował po prostu gąsiennice. Hit w wojsku po prostu to był.

Następnie zaczęły się inwestycje poza granicami Francji. Jako, że już raz naciągnął Polaków postanowił zrobić to jeszcze raz i pojechał wynegocjować tam linię montażową. Można się domyślić, że mu wyszło.

Jeżeli kiedykolwiek narzekałeś na podsterowność przedniego napędu w swoim samochodzie, smiało bluzgaj Citroëna bo to on wymyślił. Zresztą jak kupę innych rzeczy.
Około lat 30 zaczął się lekki kryzys bo sprzedaż spadała. W ogóle źle się działo, ale uratował firmę Ludzik Michelina wykupując właściwie wszystkie udziały. Aż w końcu zaczęła się II wojna światowa. Tutaj niewiadomo wiele o firmie, jedynie szwaby zbombardowały fabrykę we Francji.

Po II wojnie

Czasami rozwiązania Citroëna były aż nazbyt ekscentryczne.

Citroën jednak żyje i dalej produkuje swoje wozy. Firma postawiła sobie teraz nowy cel, stworzyć po rpostu hitowy samochód, że to mała bania. Co z tego, że każdy takie pomysły ma i chce je zrealizować. Trochę wybili się z kasiorą bo po wojnie trzeba było wielu samochodów dostawczych do wywozu gruzów, trupów i takich tam; i tak wstrzelili się w dobrym momencie i natrzepali kasiory.

A teraz wracamy do hitowego wozu. Miał to być kurduplasty samochód miejski, taki też był. Zresztą miał małe wszystko co mogło być: silnik, koła, nadwozie. A jak czegoś nie można było zmniejszyć to po rpostu wywalano to co niepotrzebne i tak zamiast dwóch świateł było jedno. Mowa tu o Citroenie 2 CV. Zaczęto go produkować w 1945 i robiono do... 1988. No nieźle. W tym modelu znowu mieliśmy nowinkę techniczną w postaci zawieszenia opartego na wachaczach. Znowu wiesz kogo bluzgać za to, że musisz je wymieniać co X kilometrów. Został też ochrzczony pieszczotliwą nazwą „kaczucha”, która jest niezwykle politycznie niepoprawna.

1955 roku zaprezentowano Citroena DS. Ten to dopiero namieszał. Był tak napakowany nowościami technicznymi i w ogóle dziwnymi rozwiązaniami, że właściwie wyprzedzało swoje czasy o 20 lat. Ludzie wsiadając do tego samochodu czuli się tak jakbyś dzisiaj miał odpalać samochód guzikiem znajdującym się pod siedzeniem, drążkiem skrzyni biegów miałbyś skręcać a zamiast pedałów miałbyś trzy śledzie. Taki to był szok.

W następnych latach nie było już tak wielkich ekstrawagancji. W 1974 znowu się zadłużyli, tym razem weszli w spółę z Peugeotem. PSA to nazwali, jest to skrót od jakiśtam francuskich słów ale nikogo to nie obchodzi.

Z kolejnych dziwnych samochodów to co najwyżej Citroën XM z 1989 się wyróżniał. Tylne zawieszenie miał pneumatyczne co owocowało tym, że gdy samochód stał to tyłek mu charakterystycznie siadał, a po odpaleniu sru, i się podnosił. Taki lowrider dla emerytów. To był raczej ostatni naprawdę dziwny Citroën, teraz wchodzimy w końcówkę XX wieku.

Po prostu samochody

No, Citroën zerwał ze swoimi tradycjami, przestał udziwniać samochody i te stały się dośc miałkimi wozidełkami. Np. taki C5 został mianowany najlepszym samochodem do popełniania przestępstw. Jeżeli policja spytałaby się jak wyglądał samochód, każdy odpowiadałby po prostu, że... no, tak samochodowo. Jego sylwetka była sylwetką jakiegoś samochodu, osiągi miał jakieś, z każdej strony wyglądał jak jakiś samochód, po prostu był jakiś. A raczej samo był. Nudniejszego wozu trudno szukać. Przynajmniej w standardzie, bo w WRC się trochę postarali i albo samochód był naprawdę dobry, albo mieli zarąbistego kierowcę bo wygrywali masowo.

No i jeszcze w 1999 roku kupili podpis Picassa i szprejowali go na ich minivanie. Niestety panowie z zarządu mocno się zdziwili gdy jednak ich samochód nie zamienił się przez to w dzieło sztuki.

Ostatnimi czasy trochę podciągnęli się jednak w sprawie designu i nareszcie zaczęły się wyróżniać z tłumu. Nie robią już tak kosmicznych rzeczy jak kiedyś ale jednak całkiem fajnie wyglądają.