Deep Purple

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Plik:Steve morse.JPG
Patrz, jaki alfons. Toż to Steve Morse, obecny wioślarz DP.

Yeah, Yeah, Yeah, Space Truckin'! - wymiękam.

Jan Kochanowski o literackim geniuszu Purpli

Deep Purple - zespół hardrockowy, założony w... Eee... Zaraz... No, powiedzmy, ze 20 kwietnia 1968 roku. Ale tak w ogóle, to oni nie nazywali się od początku Deep Purple. I stworzyli Heavy Metal płytą In Rock, chociaż to pierdoły, bo heavy metal był później. Ich piosenki są znane z głupoty i prostactwa. Najsłynniejszy jest skład MkII, chociaż zespół posiada aż osiem wariantów. Kłótnie i walki między członkami są wręcz legendarne, walki na żarcie za kulisami, czy napieprzanie się instrumentami to normalka. W sumie przewinęło się przez niego 14 artystów, choć to i tak mniej niż kilometrowa lista byłych członków Santany. W każdym razie, po kolei.

Skład Mk I

Grali jakieś pierdoły, było to w sumie bliskie Disco Polo, ale w tamtym okresie zespół bez klawiszy był do dupy. Skład był następujący:

  • Rod Evans - wokalizował sobie, takie pierdololo. Jego niewątpliwym osiągnięciem było zaśpiewanie Hey Joe lepiej od Hendrixa. Po Mk go nie chcieli, więc sobie poszedł. W sumie żadna strata.
  • Ritchie Blackmore - wiosło. Niezły z niego choleryk, chociaż solówki niezłe odwala. Był obecny w Mark I, II, III i V. Nie lubi się z Ianem Gillianem, więc często go napierdalał gitarą.
  • Jon Lord - Casio. Mimo to, że klawisze nie są zbyt hardrockowe, temu gościowi wyszło to nieźle. Podobno jeden z lepszych klawiszowców. Ale to pierdoły. Przez długi czas, do 2002 roku był stałym członkiem zespołu, głównie dlatego, że ciężko jest znaleźć klawiszowca, który by nie odwalał disco polo. Poszedł sobie, gdy zorientował się, że już od pewnego czasu na płytach nie ma już klawiszy, a zespół gra koncerty bez niego.
  • Nick Simper - taa...
  • Ian Paice - niezły napierdalacz. Znaczy się, garkotłuk. Jako że nawala w garnki, to stoi z tyłu i nie rzuca się, więc pozwolili mu grać przez cały czas. No i garnkami się ciężko walczy.

Przepraszam, muszę siku.

Już.

W tym składzie nagrali trzy płyty, takie progresywne, ale w 1969 ci których nie olinkowałem zostali wypieprzeni, a na ich miejsce przyszli Ian Gillan i Roger Glover. Tak powstało Deep Purple Mark II! (O mój boże, to Russel Crowe!)

Mk IIa

Tak, tak, ten skład ma trzy wersje, ten działał od 1969 do 1973, i jest tym najbardziej Kvlt. Gdy w 1970 wydali płytę In Rock, wpisali się w hard rocka, swoimi niepowtarzalnie prostackimi melodiami i deblinymi tekstami. Następnie kontynuowali uwstecznianie się, aż do ostatecznego etapu, Space Truckin. Nagrali wtedy też koncert z orkiestrą - , coby Metallica później po nich zrzynała.

Przykład utworu z repertuaru Mk II (tłumaczenie):

Płonąca czarna noc na dymiącej wodzie
(Ponaddźwiękowe intro na basie)
(Ostry riff)
Czarna noc, nie jest fajna, o moja duszo! Ale my zwiedzamy kosmos ciężarówką, Która płooooooooooooooooooooooonieeeeeeeeeeeeeeeee, I ślepy człowiek strzela do świataaa!
(refren): Chodź, chodź, płonąca noc na dymiącej wodzieee! O moja duuuszooo!
(5-cio minutówa solówka na klawiszach) Próbuję cię zrozumieć, ale cicho, złamałaś mi serce, A więc, pojechaliśmy nagrywać piosenki do Szwajcarii, chociaż mogliśmy przecież w studio w Londynie! O moja duszooo! Kobieto kocham cię!!! AAAaaa! O moja duuuszoooo! AAAaaAAAA!!
(Odgłosy orgazmu) AAaaAAAA!!!
(W tle): NiieNienie, nie, nien...
(Jakieś skrzypce)
(10-cio minutowa solówka na gitarze)
(W tle): NiEiniENIenie... Perfekcyjni obcyy...!

W składzie zmienił się tylko Ian Gillan, jako wokalista, i Roger Glover, jako podnadźwiękowy basista. Gillan to szaleniec, tak nawiasem, nieustannie kłócił się z Blackmorem, i rzucał w niego żarciem, za co ten napierdalał go gitarą. Glover natomiast grał sobie, grał, ale to nic takiego w sumie. No i gra do dziś.

Mk III

W końcu Blackmore wypieprzył Gillana, a ten poszedł sobie do własnego zespołu, którego nikt nie zna. W 1983 nagrał nawet płytę z Black Sabbath, ale jako że nie chciał zjadać zwierzątek to sobie poszedł. Glover też sobie poszedł, bo był skrycie zakochany w Gillanie. Do DP wrócił w Mk IIb, kiedy chwilowo się pogodzili. Mk III nagrało dwie płyty, takie nawet niezłe, ale potem Blackmore sobie poszedł.

Mk IV

Toto nie jest warte wzmianki, nawet nie wiadomo jakim cudem ci goście mieli prawa do nazwy, bo tylko 2 na 5 członków zespołu było założycielami. No cóż, jako że reszta kłóciła się i procesowała, udało się im przemycić jedną płytę, a potem, w 1975 się rozwiązali, bo uznali że to bez sęsu.

Pustka do 1984





















Mk IIb

Stare dziady. Na emeryturę!!!

No, toć się zreaktywowali, grali w miarę zgodnie, nie licząc ustawicznych bójek, i nagrali dwie płyty, w którym wrócili do swojego debilizmu. Dowodem na to jest singiel Perfect Strangers. No i klawiszy nie było słychać, choć Lord jeszcze się nie zorientował.

Mk V, VI i IIc

Wiadomo, że taka maniana długo nie potrwa, toteż po 5 latach Gillan znowu sobie poszedł. Jednak reszta zespołu znęciła go sianem, więc wrócił, tylko żeby wypieprzyć Blackmore'a, a na jego miejsce wcisnąć Satrianiego. Satriani poszedł sobie po roku, bo zespół go krępował.

Mk VII i VIII

Ten skład potrwał trochę dłużej, aż osiem lat, co jest rekordem. Lecz w 2002 John Lord nareszczie zauważył, że nie ma go na płytach, i se poszedł. I tak to już są stare dziadki. Generalnie przez długi czas zawichrowanej histori zespołu artyści wchodzili w przeróżne kombinacje, dołączali do różnych innych zespołów, tak że trzeba mieć łeb na karku żeby to rozróźnić.