Forum:Rozmawiałem sobie z Vae, czyli o przyszłości Nonsy: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M
M
Linia 176: Linia 176:
To tyle jeśli chodzi o suche fakty. Mój komentarz (a coś jeszcze mam do powiedzenia w tym temacie) dorzucę później (i wtedy też przeczytam długaśny komentarz Dela nad moim), bo właśnie idę załatwić ostatnią formalność przed feriami. :) [[Użytkownik:Vae|Vae]] ([[Dyskusja użytkownika:Vae|dyskusja]]) 10:50, lut 8, 2012 (UTC)
To tyle jeśli chodzi o suche fakty. Mój komentarz (a coś jeszcze mam do powiedzenia w tym temacie) dorzucę później (i wtedy też przeczytam długaśny komentarz Dela nad moim), bo właśnie idę załatwić ostatnią formalność przed feriami. :) [[Użytkownik:Vae|Vae]] ([[Dyskusja użytkownika:Vae|dyskusja]]) 10:50, lut 8, 2012 (UTC)
: Te dane są jednak takie, jakie się spodziewałem – nie „przysysamy” na dłużej. Dlatego widać wyraźny odpływ zwykłych userów, czy bałwanków, którzy są w miarę aktywni. Popatrzcie na rzuty. Nawiasem, to jest nowe światło, które też mój długi komentarz postawią w innym świetle, za co przepraszam – ale zapewne to nie moja ostatnia opinia. {{Del Pacino}} 10:59, lut 8, 2012 (UTC)
: Te dane są jednak takie, jakie się spodziewałem – nie „przysysamy” na dłużej. Dlatego widać wyraźny odpływ zwykłych userów, czy bałwanków, którzy są w miarę aktywni. Popatrzcie na rzuty. Nawiasem, to jest nowe światło, które też mój długi komentarz postawią w innym świetle, za co przepraszam – ale zapewne to nie moja ostatnia opinia. {{Del Pacino}} 10:59, lut 8, 2012 (UTC)

:Długo się nie wypowiadałem, ale wpadło mi parę pomysłów. Pierwsza rzecz: ludzie teraz szukają humoru krótkiego i prostego, z tego co wyczytałem. To mi przypomniało o istnieniu słownika, zapełnionego krótkimi hasłami. Też są popularne tak jak to określił andi: „listy przebojów.” Np: Arty typu: [[Słownik:Masturbacja]], [[Dupa]], [[Ksiądz]]. Są popularne też i na kwejku i innych kwejkopodobnych wytworach (Są żywcem skopiowane w całości). Wiem to z autopsji, koledzy z klasy gdy czasem wejdą na nonsę wybierają tego typu rzeczy, ew gdy trafią na taki rodzynek na kwejku, zwykle dają share, czy jak to się nazywa.<br>
Myślę, że faktycznie, część artykułów trzeba zacząć kroić. Innymi słowy, rozluźnić zasadę brzytwy ockhama. No wybaczcie, ale kto będzie miał siłę by np: przeczytać [[Tibia|tibię]]? Czy też [[Kot]]? Nawet takiego masochistę jak ja mnie zmęczyło.
Jeszcze dopiszę, bo czas mnie goni. {{ZentroXenon}} 11:12, lut 8, 2012 (UTC)

Wersja z 13:12, 8 lut 2012

Ten wątek nie był edytowany od 4478 dni. Nie baw się w archeologa i nie odkopuj go. Zamiast tego możesz wrócić na stronę główną forum i założyć nowy temat.

Jakiś czas temu rozmawialiśmy z Vae o przyszłości naszego projektu i nie widzieliśmy jej nadto obiecująco. Vae niech jednak wypowie się sam, ja zacznę tylko w swoim imieniu, mówiąc o własnych odczuciach, powtarzając co nieco pewnie z rozmowy. Mojego rozmówcę prosiłbym o udostępnienie danych za google analytics, z pewnością będą pomocne.

Generalnie rzecz się miała z naborem nowych użytkowników (choć szkoda, że chyba kwestię czytelników ominęliśmy), ja jednak najpierw zajmę się czytelnictwem, wychodząc z założenie, że w przypadku użytkowników ani administratorów natura nie znosi próżni. Mamy, po pierwsze, spadek rejestracji, jak i czytelnictwa, po drugie nie mamy czegoś, co ma konkurencja – szybkiego przekazu esencji strony. Strony modne ostatnio takie jak demotywatory czy kwejk operują bardzo prostą konstrukcją dowcipu. Obrazem, który można szybko przejrzeć, odebrać, skomentować i w końcu zaakceptować bądź nie. Naszą formułą jest jednak słowo pisane, lekturze artykułu niestety należy poświęcić troszkę czasu, podczas gdy odbiór treści graficznej trwa sekundę. Niestety słowo pisane jest w defensywie, a jeśli tak jest, to znaczy, że w defensywie jesteśmy i my.

Pozwoliłem sobie jesienią – mogę to teraz ujawnić – na eksperyment, który potwierdził moje obawy. Otóż zacząłem jako administrator Nonsensopedii na FB dawać dowcipy, opatrując je formą sucharów. Jeśli nie mogłem powalczyć grafikami, postanowiłem, że zrobię to szybkim w odbiorze i krótszym słowem pisanym. Ku mojej rozpaczy, idea rozwinęła się bardzo dobrze. Czytelnicy lajkowali, komentowali, nastąpił widoczny przyrost członków grupy i... wyraźny spadek czytelnictwa artykułów, które oczywiście musiałem dawać razem z dowcipami, inaczej nie miałbym się jak przekonać o tym, jak jedno konkuruje z drugim. Co gorsza, czytelnicy domagali się dalej sucharów, a jeśli jakiś (wcale niedługi) artykuł polubiło 15 osób, było to dużo... Symptomatyczną była sytuacja, kiedy odstąpiłem od konkurencji, rozdzielając dowcipy/obrazki oraz artykuły na kolejne wejścia. Dałem zaledwie jeden artykuł, tj. ten, którego żaden z nas chyba nie uznałby za klasyka (mimo że moim zdaniem jest fajny). Artykuł został bardzo ładnie oceniony w warunkach, kiedy odizolowałem czytelników od łatwiejszej drogi. Potem cóż, dowcip i, niestety, przebitka.

Zachęcając Was do dyskusji, chciałbym zadać pytania.

  1. Czy faktycznie teza o defensywie słowa pisanego ma zakotwiczenie w faktach, czy mamy do czynienia raczej z sezonowym wybrykiem rynku i sympatii humorystycznych?
  2. Czy eksperyment na FB i jego rezultaty wydają się Wam miarodajne?
  3. Jak możemy przeciwstawić się rynkowi – podtrzymując nasze tradycje, troszkę tylko je unowocześniając, czy też może za pomocą nowych narzędzi lub tych, z których nie korzystamy, spróbować nieco popłynąć z falą trendów, nieco przekształcając naszą tożsamość?
  4. Opcjonalnie - pomysły?

Do kwestii naboru userów na pewno powrócę, Wy także możecie o tym pisać, ponieważ te procesy ściśle się zazębiają i napędzają. Na razie nie mam jednak w tej sprawie niczego chyba odkrywczego do powiedzenia, a śpiewać w chórze niespecjalnie lubię. Otwieram dyskusję, wpisujcie się śmiało. Uwaga: bez wycieczek osobistych proszę i grzecznie, temat jest otwarty dla osób piszących spod IP, tu jednak także proszę o grzeczne wyrażanie swoich opinii. Z góry dzięki. Emdeggergadajka 11:45, lut 7, 2012 (UTC)

Powiem tak: nie od dziś wiadomo, że społeczeństwo rośnie nam głupie i choć cwane, to dość nieodpowiedzialne i bez wartości. Ale odbiegamy od rzeczy. Eksperyment tylko potwierdził to, co wie każdy, kto regularnie siedzi w sieci i to nie tylko na jednej-dwóch stronach. Wywiad pomiędzy znajomymi każdego z nas potwierdzi, że te i te strony zna, Nonsensopedię może kiedyś czytał. W tym sensie tak, eksperyment facebookowy jest miarodajny.
Więcej, fakt, że nie każdy załapie żart, to wiadoma rzecz i prościej zarówno napisać i przeczytać suchara, niż napisać i przeczytać artykuł długi, śmieszny i bogaty w treść. Dlatego normą jest, że artykuły na tematy niszowe bądź konceptualnie zrobione nie będą cieszyć się popularnością. Ja się tam założę, że do dziś niejeden zrobiony tak ANM (dajmy na to Kafka ma mniej odwiedzin niż Howard Webb, norwescy sędziowie czy jakikolwiek artykuł o prostej konstrukcji/na popularny temat. (No z tymi sędzimi dowaliłem, bo to POV i agitka, ale zrobiona w miarę – przyp. Del Penguin) Bo tacy są odbiorcy humoru internetowego – humor prosty, sytuacyjny okazuje się dla nich najlepszy. A w Centrum Badań czarny humor jest popularny, bo na takich odbiorców się nastawiamy. Oczywistość przecież, kultura masowa nie na darmo nazywa się masowa, a odbiorców Lady Gagi zawsze będzie więcej niż Last Days of Humanity czy to się komuś podoba, czy nie. To nie jest sezonowy wybryk rynku – taki jest po prostu rynek.
Co zmienić z nami? Jeszcze nie wiem :P Ale się wypowiem. Wiem, że totalnej zmiany na Uncyclopedyczne klimaty nie przewiduję w przyszłości. DelPacinoSzablon.gif ♥♦ 12:25, lut 7, 2012 (UTC)

No tak, temat, który Em tu poruszył w końcu musiał paść na światło dzienne. Wiele razy Ci mówiłem, że musimy jako Nonsensopedia zaplanować sobie swój rozwój krok po kroku, szczególnie, że robimy zawsze rozliczenie za poprzedni rok. Może powinniśmy szczegółowo planować następny?

W ubiegłym roku mieliśmy kryzys użytkowników, potem administratorów, teraz – czytelników. Czytelnicy są bardzo podatni na prostotę, banalność, łatwiznę, taką zresztą, jaką reprezentuje Kwejk czy Demotywatory. Nonsensopedia tym lepiej się prowadzi, że wymaga od piszącego artykuł stworzenia formy i tekstu, a łącząc te dwa elementy otrzymujemy całkiem dobre hasło. Ale szkoda, że coraz więcej czytelników wybiera humor prostszy, nieskomplikowany, w dawce mniejszej. Nie będziemy przecież każdego hasła skracać i ANMy przyznawać od kilobajtu. Myślę, że powinniśmy zachować nasze stare i sprawdzone sposoby (czy tam tradycje, jak kto woli, bo ja tę tradycję lubię w Nonsensopedii i przywykłem do niej), ale unowocześnić je i dostosować do nowych standardów. Dlatego cała teraz kwestia należy do nas. Z mojej chciałbym, żeby wypowiedzieli się zwykli użytkownicy ws. pomysłów, bo to oni często milczą, gdy admini decydują, a powinni – są częścią społeczności.

Na marginesie: Facebook był takim unowocześnieniem Nonsensopedii, także z tym się nam udało. Artur21 12:51, lut 7, 2012 (UTC)

To fakt, że dzisiejsze pokolenie z intenetów woli lolcaty i komiksy ułożone z memów, i mała szansa jest na to, że oni polubią Nonsę, a nawet jeśli – to tylko te proste artykuły. Moim zdaniem Nonsę trzeba odpowiednio rozpromować, ale nie wśród fanów komixxów i demotów, a wśród ludzi bardziej inteligentnych; wiem że w internecie są tacy ludzie, którzy po prostu nie znają Nonsy, ale po przeczytaniu paru artykułów, na paskach ich przeglądarek nie mieszczą się karty z naszymi stronami. Nie wykluczam większości internetu jako potencjalnych czytelników, lub nawet edytorów, jednak z nich ciężej będzie coś wyłowić.
Co do formy Nonsy, i jej formy, rzeczą której nam bardzo brakuje to grafiki. GNMów mamy bardzo mało, niektóre dość wątpliwej jakości, a w artykułach wiszą paintowe wypociny, i pierwsze rezultaty wyszukiwania w google. Brakuje nam po prostu grafik i grafików, myślałem o konkursie, np na fejsie, myślę, że spośród naszych fanów znajdzie się co najmniej kilku grafików którzy przygotują nam dobre autorskie grafiki.
Promocja, ja nie mam jeszcze na to pomysłów, ale niektórzy pewnie już mają. Pojawiły się propozycje m.in. współpracy z innymi stronami, wywiadów ze znanymi ludźmi.
I najważniejsze, nie upraszczajmy formy, nie dopasowujmy się do standardów prostych ludzi. Jesteśmy takim jakby undergroundem, a nie maszynką kultury masowej, i nie myślmy w kategoriach jak przyciągnąć fanów kwejka na Nonse. Dyrektorzy oper nie sprzedają biletów na koncercie Rihanny. Faller 13:15, lut 7, 2012 (UTC)
Dlaczego zawsze mnie ktoś wyprzedzi? Miałam zwrócić uwagę na fakt, że coś nas mało. Zjawisko trwa już trochę i chyba warto było to poruszyć znacznie wcześniej. Oczywiście, sinusoida, raz lepiej raz gorzej, jednak to może już teraz martwić. Niepokojące, nie?. Ale przynajmniej userów da się policzyć. Przejrzałam tę listę, nie żeby coś. Liczyłam użytkowników powyżej 30 edycji - bo od tej liczby można mówić o aktywności. Nie jest ich więcej niż 40... Początkowo można uznać, że to dużo. Teraz zauważcie, ilu z nich to administratorzy, ilu z nich odeszło, ilu z nich jedyne te edycje ma w głosowaniach i na forum. Zostaje mało "taniej siły roboczej". Ale to jeszcze nic, bo ta czterdziestka może wystarczyć. Tylko cholera jasna, przecież nie zawsze tak było, prawda?
Przyczyn może być wiele. Kwejk, besty - coraz mniej demoty w sumie - trochę komixxy, ale te też już dogasają. Internauci durnieją, a jak długo można być undergroundem? Jak długo można cofać własne edycje? Jak długo można pisać tylko dla siebie? Dobra, przesadzam. Jasne. Ale w jakimś stopniu mam rację i tu nie zaprzeczycie, bo mamy coraz mniej czytelników i spada liczba zarejestrowań.
Facebook, o, tu się robi problem. Bo wstawianie sucharków, niby OK, też opowiadam potem wśród znajomych Mordka.png, ale koniec końców, kto z nich zajrzy na N? Metall ma rację - jakieś konkursy na fejsie to dobra myśl. Zyskamy na tym podwójnie. Z jednej strony dostaniemy dobrą grafikę, z drugiej użytkownika. Zróbcie to jak najszybciej.
Teraz druga rzecz, współpraca z innymi portalami. Nie mówimy o stronach pokroju kwejka, właśnie tego wolałabym uniknąć. Jeszcze nie wiem, z kim moglibyśmy nawiązać kontakt, ale na pewno chodziłoby o underground, jeśli już tak chce się nazywać podupadającą encyklopedię. Tylko trzeba dać coś w zamian. Wyślecie dyplomatów, coś się zrobi, bo w sumie na ten upadek się patrzeć nie da. Wywiady chyba są niestety nieosiągalne.
I podbijam, że mamy się nie zniżać do internetowców. Jasnowidzka 15:50, lut 7, 2012 (UTC)
Ok, teraz ja. Dawno, dawno temu, kiedy internet dopiero się tworzył, a moot jeszcze grał w Wormsy, kultura internetowa była znacznie bardziej wymagająca. Dominowała treść, osób korzystających z tej nowinki technologicznej było niewiele, więc i łatwiej było ludziom inteligentniejszym (teoretycznie, bo głupotę wtedy częściej się chyba piętnowało) wypracować coś, co mogło być naprawdę cenne. Dzisiaj to pokolenie powoli odeszło, w większej ilości przypadków traktując internet jako narzędzie do pracy praktycznie odrzucając jego rozrywkową część. Nowi zaczęli dostawać większy dostęp do współczesnej technologii i stało się to głównie zabawką. Ta powierzchowna mimo wszystko głupota często zniechęca tych inteligentniejszych do głębszego przejrzenia treści oraz przebicia przez warstwę śmieci (demotywatory, kwejk). Ilość śmiesznych obrazków, informacji, szokujących newsów, filmików z kotami i związkami znajomych na fejsbuku zabiera czas i zapycha zdolność pojmowania przeciętnego użytkownika internetu (przepraszam, ale wszystkich tworzących treści na Nonsie uznaję w tej chwili za fanatyków). Nie zawsze mają czas czy chęci złapać świetną w naszym mniemaniu aluzję do sytuacji geopolitycznej Danii i Szekspira. To wszystko odbija się na ilości użytkowników. Ci, którzy jeszcze pamiętaj czym była netykieta, często nie mają czasu albo traktują nas jako miernej kultury rozrywkę. Ci z nowego pokolenia - to nad tym trzeba się głowić w tej chwili.
Internet jest dosłownym przekrojem naszego społeczeństwa (głównie bardzo młodego), a Wy, jako ludzie w dużej mierze inteligentni, nie możecie tego do siebie dopuścić. Ale. Jest jeszcze jeden problem. Nonsensopedia na początku była również medium o niskiej wartości intelektualnej i jako takie wciąż funkcjonuje w świadomości użytkowników. W końcu społeczność łatwiej pojmie żart z Webba niż z losowego chemika-Noblisty, ponieważ żarty takie są uniwersalne. Nie ma w tej chwili nic co moglibyśmy zrobić, oprócz całkowitego wstrząsu. Mieliśmy się reklamować, ale i tak przebiją się powyższe tematy. Pozostaje więc pokazanie naszej innej strony, ale już w miejscach o nie tak masowym dostępie. Nad tym też się pogłówcie.
Fejsbuk nie jest miarodajny. To tuba dla ekstrawertyków, a część użytkowników pewnie nie ma albo ochoty klikać, albo boi się podpisać imieniem i nazwiskiem pod opinią. Nie możemy pozwolić na to, aby taka garstka odpowiadała za naszą stronę.
Z wyrazami szacunku i bez polemiki: [[Terrapodian]] Ni! 16:59, lut 7, 2012 (UTC)
Ja powiem tak: ludzi ciągnie do syfu i komercji, czyli odciąga od Nonsy. wowJurekedycji tak dużo 17:00, lut 7, 2012 (UTC)
Tylko, że Nonsa to też syf... Flaga serbii.gifSerbuśGovoriti 18:57, lut 7, 2012 (UTC)
Właściwie większość zostało już napisane, a nie zamierzam się powtarzać. Ale skoro już mowa o silnych serwisach, to o ile się dobrze orientuję, Wykop jest wyraźnie podzielony, a nie cierpi na tym tak bardzo, jakby mógł. Bywam tam jednak raz na pół roku, więc to chyba niezbyt wartościowa wypowiedź z mojej strony.
Temat grafik to niestety sprawa dosyć bolesna, bo nie każdemu chce się/może ściągnąć GIMP-a nie mówiąc już o nauce obsługi tegoż. A talentu rysowniczego to od nikogo nie możemy oczekiwać. Zdjęcia natomiast już robią się powtarzalne. Argh! (dyskusja) 17:56, lut 7, 2012 (UTC)

Dziwicie się, że czytelnictwo spada, jeśli strona główna (nie licząc krótkiego wybryku z kucykami) wygląda ciągle tak samo. ANM jest raz na tydzień, nie ma właściwie żadnych nowych newsów (w tym miesiącu tylko ja 2 napisałem), Artykuły w Czy wieszu czy promowanych prawie się nie zmieniają. Wchodząc na Nonsę nawet co parę dni można odnieść wrażenie, że ta strona jest jakaś pół-martwa. Niby są jakieś oznaki aktywności, ale przypominają bardziej dogorywanie. A główną rzeczą, którą się tu zajmujecie to wewnętrzne kłótnie i rozkminy czy potrzeba wam 10 czy może 12 adminów, czy odchodzący admin powinien się ładnie pożegnać, czy może odejść bez słowa no i ile edycji robi z użytkownika doświadczonego użytkownika... Inna kwestia, odnośnie ANMów, jest zasada, że musi być długi. Krótki artykuł też może być śmieszny. Także na medal. Ale z założenia nawet nie dopuszczacie ich pod głosowanie. Owszem, owszem, nie przeczę, że użytkownicy internetu głupieją, że idą na prostotę etc., ale nie zrzucajcie wszystkiego na innych. Zachowujecie się jak zgraja socjologów, która wie co i dlaczego w społeczeństwie i że to nie ich wina. Poza tym jesteście niekonsekwetni - chcecie mieć wysokie czytelnictwo czy być niszową stroną? Jedno wyklucza drugie. No i boicie się jakichkolwiek zmian, bo tradycja. Nad taką postawą już nawet się znęcać nie będę.

Problemem Nonsensopedii jest to, że nie robicie nic ciekawego, działacie na ogół w ramach jakichś ściśle wyznaczonych, nudnych schematów. Macie uraz do każdej, najmniejszej zmiany. Pokazała to choćby akcja z kucykami. Chyba nie na tym powinien polegać duch tego typu strony?

Ale w każdej sytuacji trzeba widzieć pozytywy. Pozytywne jest to, że gorzej ta strona zarządzana już być nie może. Zasadniczo każda zmiana będzie pozytywna. Flaga serbii.gifSerbuśGovoriti 18:57, lut 7, 2012 (UTC)

Nie wspominałem już gdzieś kiedyś, że najbardziej denerwują mnie ludzie, którzy umieją wyłącznie krytykować nie proponując przy tym nic, co mogłoby polepszyć daną sytuację? Nie zaprzeczę, w artykułach od jakiegoś czasu jest marazm w ogóle. Nie znaczy to jednak, że gorzej ta strona zarządzana już być nie może, jest tu koniec świata i w ogóle dno i wodorosty (chociaż wybrednemu to się nigdy nie dogodzi Cwaniak.gif). Zamiast więc biadolenia, chętnie nad moimi paroma zdaniami zobaczyłbym propozycje zmian i inne ewentualne wskazówki. Grzesiekdasys ryśtyś. 21:03, lut 7, 2012 (UTC)
Ja nic nie proponuję? Więcej luzu, mniej zajmowania się biurokracją, mniej wymyślania idiotycznych zasad i przepisów - tego wam potrzeba. No i czy może być coś gorszego niż nudne artykuły i brak artykułów na stronie, gdzie ma być dużo (nowych) śmiesznych artykułów? A poza tym czemu krytykujesz mnie, jeśli jedyne co ty proponujesz to pokazywanie nowym strony o redakcji i kanciapy. na litość, to przypomina gospodarza przyjęcia pokazującego gościom slajdy ze zdjęciami rodzinnymi... Człowiek ma ochotę uciec. Flaga serbii.gifSerbuśGovoriti 21:15, lut 7, 2012 (UTC)
Serbuś, nie zaprzeczysz, że nowi użytkownicy powinni przeczytać strony o redakcji. Inaczej wiele rewertów minie, nim czegokolwiek się nauczą. Budyń 21:25, lut 7, 2012 (UTC)

Nonsensopedia przeżywa kryzys czytelnictwa. Artykułów tworzy się niewiele, a nowych grafik praktycznie nie ma. Niestety tutaj się zgadzam. Nonsa jako strona niszowa nie będzie się przeistaczać w kolejnego Kwejka. Tutaj jestem jak najbardziej za. Według mnie należy nieco unowocześnić Nonsę, przystosować ją bardziej dla nowych czytelników (uwierzcie mi, znalezienie N:K czy N:R na stronie głównej dla nowej osoby jest trudne). Później można bardziej promować młodych zdolnych, którzy zawsze się znajdują, jeśli daje się im możliwości. Nie twierdzę, że mamy się stać skrajnymi inkluzjonistami (tego bym nie przeżył :P), ale autorom pierwszego, właśnie skasowanego artykułu możemy pomóc w pisaniu haseł, szczególnie jeśli nie łamią poważnie zasad, zamiast dawać pół godzinki dla rodzinki. Grzesiekdasys ryśtyś. 21:03, lut 7, 2012 (UTC)

Ja niedawno zaczynałam i nie miałam problemu ze znalezieniem N:K i N:R Budyń 21:10, lut 7, 2012 (UTC)
Taaak, bo to jest zasada, że dla chcącego nic trudnego. Nie można na siłę kazać człowiekowi się rozwijać. To znaczy można, ale efekt nie będzie bliski zamierzonemu. DelPacinoSzablon.gif ♥♦ 21:14, lut 7, 2012 (UTC)

Dobra, do kupy: na razie z tego tematu, z którego wyniknąć może naprawdę poważna dyskusja, najdłuższa na Forum wynika... co? Pobawiliśmy się w Kapitana Oczywistego i stwierdziliśmy, że czytelnictwo takie sobie, bo społeczeństwo nastawione jest na inne rodzaje humoru, a my jesteśmy bardziej niszowi. Każdy z Was ma (niestety bądź stety) dużo racji i zbiorę w całość Wasze wypowiedzi, a jutro przed południem powiem coś dłuższego i niezbyt zapewne czarującego. Poczekam jeszcze na Google Analytics, bo się przydadzą, ale jeśli nie – ruszam bez niego. Punkt widzenia może się komu trzeba nakieruje. Jasnowidzka: nie tylko Ty masz tak, że Twoje zamysły ktoś wprowadza w życie krok przed Tobą. ;> DelPacinoSzablon.gif ♥♦ 20:23, lut 7, 2012 (UTC)

Również jutro zrobię podsumowanie, z wypunktowaniem pomysłów i komentarzem do nich. Niech dyskusja się rozwija. Emdeggergadajka 20:32, lut 7, 2012 (UTC)


Nonsensopedyści, zacznę może na dobry początek od słów z najsłynniejszego utworu pewnej grupy Vavamuffin, Sekty: „za dużo krytyki daje kiepskie wyniki”. Choć sam nie będę zapewne słodzić, to jednak warto się zastanowić nad tymi słowami. Dlaczego? Bowiem coraz częściej główny głos mają typowi krytykanci, którzy na portalu udzielają się mizernie bądź reprezentują kto wie jakie interesy, a - kolokwialnie mówiąc - z gębą pierwsi wyjeżdżają, rozjątrzając byle co jak za przeproszeniem kiepska opozycja.

„Za dużo krytyki daje kiepskie wyniki”. Celowo jest napisane „za dużo”. Krytyka konstruktywna zawsze ma sens, temu nie zaprzeczy nikt. Ja poprzez analogię zawartą dzięki tym słowom pragnę jednak Wam przedstawić, że taką krytyką można nazwać moderację. Za mało - źle. Za dużo - kicha. Niezależnie od tego, jakie są pokolenia Nonsensopedystów, kto się z kim kłóci, najważniejsze pozostają jednak ARTYKUŁY. A skoro to są artykuły, to ich wyznacznikiem jest JAKOŚĆ. Co przez to należy rozumieć? W przypadku jednej gazety będzie to rzetelność, w przypadku innej sprawiedliwe podanie wad i zalet produktu, w naszym - czy się to komuś podoba czy nie - jest to HUMOR. Artykuł na Nonsensopedii powinien powodować pękanie ze śmiechu tych zapluwanych, równanych z szambem IP-ków. Tyle utopii.

Cofnijmy się o parę lat, kiedy przychodziłem na Nonsensopedię. Meh, co to były za czasy. Szoferka kończyła działalność, popularne było Przedszkole Miśka, na IRC-u w Top50 byli ludzie wypowiadający po 15 tysięcy słów, ale też ludzie się kłócili, były spory o to, w jaką stronę prowadzić Nonsensopedię. Coś jednak było innego. Każdy człowiek tutaj (również i ja, wtedy znający Nonsę i chcący pisać) miał przeczucie, że tworzymy coś innego niż wszystko. Coś, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Coś, gdzie tematy nieraz niepopularne były w cwany sposób ośmieszane. Poprzez grę stereotypami, poprzez i prosty humor sytuacyjny, i coś kopiącego w jaja 90% społeczeństwa - ale każdy z werwą dokładał te cegiełki do tej wieży. Coś mi się wydaje, że kiedyś ludzie przychodzili na Nonsensopedię z myślą kiedyś napiszę ANM, będę na głównej, cytowany przez kumpli. Dziś - kiedyś będę adminem i banować. Hm... każda działalność internetowa potrzebuje zarządu, nie zbieram nikogo na siłę, bo chce poadminować, wolę kogoś, kto by jednak chciał pisać. Garnąłem się na Nonsensopedię te kilka lat temu, ponieważ wtedy wręcz chciało się być w tej społeczności, którą tworzyli ludzie inteligentni, z pasją i z charakterem. Wyraziści. Były spory, nie było idealnie, może i grupa była mniej zgrana, prawda.

Może odniosę się do kilku słów. Twitterowo: @Serbuś - waż słowa. Nazywasz również i mnie niekonsekwentnym, co wzburza, gdyż czego nienawidzę, to właśnie niekonsekwencji. Ja stawiałem sobie w pracy tutaj poszczególne cele (mieć ANM, mieć GNM, trafić do Czywiesza, wygrać konkurs, potem i administrowanie) i każdego dnia do nich dążyłem. Pomimo tego, że się tu paliło, waliło, były dni dobre i zawieruchy takie, że ten temat to tylko przyszczyk - ja jednak pracowałem, robiłem swoje i własnym wysiłkiem osiągnąłem, co mam, a nie wazeliniarstwem i krętactwem. Bliżej do rzeczy: jeśli szukasz niekonsekwencji, to poszukaj, jak niekonsekwentny był np. Ptok, jak jest kto inny ze swoimi odejściami na zawsze, albo z pracą ponad wszystko. Ale zwracasz uwagę na ważny problem. I dodać trzeba, że kto nie widzi w tym racji, to nie widzi tak naprawdę problemu. Koresponduje to z powyższym akapitem, niestety. Trzeba sobie uświadomić, że nowe pokolenie jest niekonsekwentne i nie widząc osobistych korzyści, nie da sięgo zmusić. Może socjologizuję, niestety tak jest. Warto usiąść i pomyśleć, czy potrafimy dążyć do celu. Zwróćmy uwagę, że Nonsensopedię tworzą przede wszystkim ludzie. A ludzie mają lepsze lub gorsze cechy. Zawsze się piętnuje te gorsze, obojętnie od tego, kto to jest. Żeby udowodnić wyższość, czy coś. A tu nie, może warto pomóc komuś niedoświadczonemu. Nie mówię o kimś, kto sadzi na lewo i prawo wandalizmami, jest wulgarny itp., chociaż w sumie na co komuś szacunek kogoś, kogo zna się tylko z nicka, nie? Dużo ludzi jak spięte gacie, którzy nawet nie potrafią żartować z siebie, omija Nonsensopedię, bowiem tu trzeba umieć, bo tu społeczność jest ważna i dobre rozumienie się to podstawa. Lecz do tego też trzeba zimnej głowy i rozsądku.
Jeszcze jedno. Skoro, jak sam twierdzisz, Nonsensopedia to też syf - po co w tym syfie siedzisz? Nazywasz nas zgrają socjologów, poniekąd that's a good point i trafiłeś jak nikt wcześniej. Jednak sam zauważ, że Ty się zachowujesz (ew. można porównać) jak filmowy bezdomny z Central Parku, stojący z kartką o zagładzie na Wall Street i rozpowiadający, że to i to złe. Jeden posłucha i się załamie, drugi opieprzy i przegoni, ale jednak zdecydowana większość Cię oleje. Nie mówię tak, by wywoływać jakiś konflikt, bo nie taka moja rola - chcę tylko przypomnieć to, z czego (zapewne) zdajesz sobie sprawę. Cenię sobie Twoje zdanie, bowiem zawsze potrzebny jest ktoś, kto ma punkt widzenia nieco z zewnątrz i umie wyciągnąć wnioski. Ale nie integrujesz się ze społecznością, bo np. nie wchodzisz na IRC, z każdego posta w Twoim kierunku próbujesz doszukać się agresji (i chyba vice versa też, koledzy). Choć umiesz pisać, bo masz już medal, a artykuł o Quebecu to dzieło z pierwszej półki, większość ludzi kojarzy Cię tylko z wojenek, podsycania złego klimatu, co niestety też mnie się udzieliło. Przez to nie traktują poważnie. Nawet, gdy gadasz z sensem. Miarkuj słowa, nie zawsze spotaksz drugiego, który Twoje zdanie uszanuje. To miłe, że próbujesz ten syf zmienić.
Racja, Serbuś - główna wygląda źle. Promowanie artykułów jest niedostateczne. Co jest innego, na co zwrócę uwagę Społeczności, a co mi Ty podsunąłeś, co koresponduje z Twoją uwagą - te wszystkie komunikaty okołononsensopedyczne są drętwe. Weźmy na przykład system oceniania. Od 1 do 5: Wyjątkowo słabe, Marne, Warto przeczytać, Dobry, Rewelacyjny? Geez, nie lepiej byłoby śmieszniej, niekoniecznie z chamskim humorem, jak Sztywne jak trup na palu, Zalatuje Saharą, Daje radę, Jest gitez, Laczki wirują!? Zalogowałem się. Może zamiast zaloguj się napisać na przycisku wbij na kwadrat? Mały szczegół, a cieszy, a takie są istotne! Najeżdżam myszą na link do strony usera -> Moja osobista strona. Dużo bardziej podobała mi się stara wersja Moja strona użytkownika, tylko moja! Nie wiem, czym były kierowane te zmiany.

@Metallhead: co nie znaczy, że mogę ja - odbiorca - jednego dnia iść do opery, a drugiego na koncert Rihanny. To jak dyskusja o tym, jak uznawać utwór techno za klasyczny, bo ludzie po pół roku słuchania nie znudzili się nim, tymczasem inne grupy uznają za klasyk tylko balladę Zeppelinów sprzed 40 lat. Ludzie nie znają Nonsensopedii i trzeba zastanowić się, czemu. Może niedostateczna promocja? W sumie, mamy tam jakąś sekcję Przyjaciele z lewej strony. Hm, dwóch przyjaciół. Jak tu być popularnym? Współpraca zatem z innymi stronami. Czyli podejść, zagadać, no, ja link do Was zamieszczę, a my Wasze logo. Na innych stronach też pracują ludzie, też można się dogadać. Na dobry początek, może bash.org.pl? Skoro oni potrafią śmiać się z siebie, to chyba za nasz artykuł się nie obrażą, a reklama obustronna pozywtynie wpłynie na popularność obydwu stron. Dalej, niewiarygodne.pl, oni ostatnio poszukują współpracowników, a strona mocno ryjąca banię skupi ludzi zarówno lubiących tępy humor, jak i lubiących pośmiać się z głupoty. To propozycje, to początek - ale zawsze coś. My, jako non-profit, musimy sami dokładać do tego wolontariatu. Co, będziemy koszulki sprzedawać? Powiedziałem to? Świetny pomysł! Ustalić cenę, zebrać zamówienia, ktoś mo po sąsiedzku taki punkt, zainwestuje, ale kasa jego, popularność nasza. Czyli w zamyśle wszyscy zadowoleni.
Metallhead, mówisz o grafikach? No chyba nie będziemy ich kraść? Już i tak copyrightów/niewiadomego pochodznenia jest sporo. Ale tu jest spór trochę bez wyjścia. Czy zmieniać zasady stosowania grafik o różnych licencjach, czy rozwijać np. poprzez wstawienie do każdego arta grafiki z Commons lub Flickra - to temat do dalszej dyskusji. Konkursy fejzbrukowe możecie urządzać - nie mam konta i nie będę mieć, ale portal wart już ponad miliard dolarów chyba ma szerokie możliwości, nie?

@Jasnowidzka: good point. Na - jak napisałaś - 40 aktywnych, a 13 administratorów. Czyli mniej więcej 1/3 aktywnych! (Statystyka, bowiem są nieaktywni wśród adminów - przyp. Del Penguin) Zacznę starą melodię... Jak ja przychodziłem, głupiego rewerta miałem po stażu, po którym niejeden gość dziś ma już admina. Ale to nie o to chodzi - kiedyś, gdy przychodziłem, adminów było 9, aktynych użytkowników widywało się dużo. I to pomimo tego, że nie było jakichś ograniczeń typu admin od 13 lat, kreatywnych 750. Było dużo redlinków, kupa roboty, to łatwo było się wypromować pracowitością - ale nie każdy był z marszu adminem. Nie mówię, że było dobrze, przeciwnie - urząd adminśki był owiany niedostępnością niemal jak szwedzka twierdza, ale to co teraz (startowanie każdego, kto ma 751 kreatywnych i wczoraj świętował 13. urodziny) też do końca dobre nie jest. Dlatego, że dziś gościu jeden z drugim przegra PUA, to od razu odchodzi, bo czemu tylko ja nie. Tymczasem chodzi o to, że po przegranej trzeba widocznie zakasać rękawy i popracować - albo nad wkładem, albo nad sobą. Ale czego wymagać od grupy, w której są osoby, które wchodzą na urząd admiński i zarz potem znikają. No chyba nie na tym rzecz polega. Nikomu nie zależy na tym, by było mało adminów i mnie też nie, nie mam fobii co do ich liczby. Jasnowidzko, kto pisze dla siebie, jest skazany na porażkę. Może nie tu, tu może uchodzić za geniusza - ale w ogóle. Każdy musi sobie zatem zadać pytanie, czy woli wygrać na tym, czy na drugim polu. Co nie znaczy, że jeśli ktoś umie, to nie może wygrać na obu.

@Terrapodian: i to jest krytyka w punkcie, w którym jest konieczna. Jesteśmy fanatykami - wiem, to już jakieś półtora roku temu stało się oczywiste. Wszyscy tu stajemy się fanatykami, jeszcze do tego wrócę. Młody człowiek, styrany szkołą, oj biedactwo, jakie ciężkie życie odpala kompa i chce się pośmiać. To jest główna potrzeba. A choćby i z sucharów. Czemu nie można na głównej, obok ANMu, prezentować jakieś 3 losowe artykuły, np. przez parę dni, by czytelnicy zadecydowali, który lepszy? W formie choćby tych pieruńskich gwiazdek. Masz rację, że Nonsensopedia popularna była, gdy nie było jeszcze lżejszego humoru niż ten, jaki prezentowaliśmy. A może chamskiego? Prawda jest taka, że jednak za tym Internetem nadążamy, choć nie widać tego tak od razu. Do trendów każdy z nas się musi choćby w minimalnym stopniu przyzwyczajać, w życiu, jak i tu. Są pewnym wyznacznikiem postępu, a na pewno zmian społecznych.

A teraz jeszcze brutalniej. Tak bardzo lubicie się tu bawić w politykę, przekrzykiwać jeden drugiego, grozić, prosić i wyzywać od inkluzów/delecjonistów/jeszcze gorzej. Tymczasem zapominacie, drodzy politycy, że każdy polityk ma cel i każde jego działanie jest kierowane ku określonemu efektowi. A Nonsesopedia nie ma celu. Skoro nie potrafimy nawet zdecydować się, czy pozostać niszowi, czy wybić się na pierwszą dziesiątkę wyszukiwań w Google. Samym nam udziela się klimat Internetu, gdzie każdy widzi agresję w każdym, a dobrej woli zero. Przed dyskusjami trzeba coś jednak sobie szczerze powiedzieć. Nonsensopedia nie była i nie jest, i prawdopodobnie nie będzie konkurencją dla stron, które Państwo przytoczyli. Konkurują ze sobą firmy, które celują w różnych odbiorców pod względem również psycho-duchowym. Tak jak firma dystrybuująca kawior nie będzie konkurentem dla piekarni, chociaż działają na jednym polu i ich odbiorcy też mają nadrzędny, wspólny cel (zjeść posiłek). Tak i my nie będziemy. Dlatego może właśnie warto wziąć pod uwagę tę skreślaną na starcie opcję o współpracy z JoeMonsterem. Żarty z brodą są śmieszne, bo zawsze ktoś go nie zna. Mnie się dużo projektów nasuwało, można by nawet z Kabaretowym Klubem Dwójki nawiązać współpracę, żeby do przeglądu prasy wepchnęli coś od nas przy okazji reklamując.

Zmiany u nas. Szykują się poważne. Serbuś mówi, że główna przypomina cmentarz - to racja. Proponuję mocno - usunąć z głównej NonNews i portale. Newsy byłyby sensowne, gdyby było ich co najmniej jeden na dzień, tymczasem mimo inicjatyw tam się szerzy pustynia. To była dobra, ale wygląda na to, że przeszłość. Do archiwum. Z archiwum można uczynić użytek, prezentując stare news. I tak po wylądowaniu w archiwum nikt na nie nie patrzy. Portale - też bez sensu obecnie, bo nic się nie dzieje i nie będzie się dziać. Ale, że to kupa historii, to też zrobić na każdym z nich drobną rewolucję (wypisać wszystkie artykuły z kategorii, do każdego czywiesz, choć będzie dłuuugie) i dać link. Robimy miejsce w ten sposób na promocję artykułów, bo co to za promocja dać link, lepiej troszkę z tego artykułu + grafika dla urozmaicenia (mam plan, jak to może wyglądać, popracuję i czekam na dalsze koncepty). Można? Można. Ale to tylko jedna sprawa.

W jaką stronę powinien iść nasz tym humoru? Choć prywatnie lubię przede wszyskim dobrą satyrę, wyśmiewającą przywary i kopiącą w żołądek i w kompleksy, to jednak operuję często prostym humorem. Ostanio napisałem Szermierkę - nie siląc się na aluzje do nie wiadomo czego, tylko opisując fakty najprzyjemniej, jak umiem. W efekcie uważam, że artykuł czyta się lekko i z ciągłym uśmieszkiem pod nosem, a przy tym nie ma w nim nic, że tak powiem, kiczowatego. To moja opinia. Ale jak różnią się gusta ludzi, to niestety widać. Pamiętacie może mój artykuł, Dyskoteka szkolna? Pisane naprawdę pod publiczkę, z pewnym przekąsem, kupa lania wody tak naprawdę, i słusznie według naszych wytycznych nie ma ANM. Tak się jednak składa, że tekst został skopiowany do jednego popularnego portalu rozrywkowego i po prostu powalił na kolana. Na początek sporo hejterów (ale tekst wywoływał kontrowersje, też dobrze), potem jednak wzięła się doskonała ocena i opinia wyrażająca dla jednych wiele, dla innych nic: tekst mega, za****ste. I - co najlepsze - ludzie sami zaczęli rozpowiadać, że - cytuję - „to mój tekst, tylko że się znalazł na Nonsensopedii! Nie pisać, że skopiowane z Nonsensopedii!” Nieważne, że artykuł na Nonsie utworzono 3 tygodnie wcześniej niż tekst pojawił się na tamtym serwsie, ale kij do czorta, w końcu Creative Commons. Nasze niektóre teksty naprawdę są popularne. Lecz z reguły są to lekkie formy. Co jest w nich złe? Jeśli ktoś umie tym operować, proszę bardzo! Pytanie tylko, oczywiście o cel. Co chcemy osiągnąć? Mamy osiągnąć nie wiem, poziom 80% znajomości badane poprzez ankietę uliczną? Określoną ilość wejść na stronę? Są miarodajne sposoby. Ten z przyrostem odwiedzin, owszem. Trzeba jednak umieć stwierdzić, czy to wynik konkretnych działań, czy tylko przypadkowych wahań. Poza tym - popularność nie wychodzi zawsze na dobre, a w przypadku portali humorystycznych szczególnie. Popatrzcie na Demotywatory. Moim zdaniem tracą, dużo tracą, bowiem jak Komixxy - stały się zbyt popularne, gimnazjaliści zalali strony błotem, a odbiorca nastawiony był na pusty śmiech zamiast na to kopnięcie w żołądek i kompleksy. Czy nam zatem zależy na takich odbiorcach? Wolę grupę studentów, którzy wejdą czasem na Nonsensopedię pośród stosu książek.

Ale czy czasem? Nonsensopedia jest TOTALNIE INNA pod względem społeczności! Tutaj trzeba współpracować, ludzie nie są anonimowi i trzeba się przebijać. Trochę jak życie, w którym większość jednak wymięka, a społeczeństwo ma mentalność niewolnika. Nonsensopedia zmienia ludzi. Nie przeżyją tu kozaki, czy imprezowe dusze towarzystwa, no może czasem, kto ma konsekwencję i umie się odnaleźć. Ludzie, którzy opuścili Nonsę, cały czas tu są, bo to widać, po wpisach na forum spod IP, wizycie na IRCu, spiskach itp. A właśnie, jak może się nowy odnaleźć na portalu, którego życie dawno dzieje się poza nim? Gdzie nikt nie umie wrzucić na luz, tylko żre się o ułamek wartości Internetu, wysokiej klasy, ale zerowej popularności? Którym co chwila targa jakiś spisek i który w zasadzie cały czas ma pod sobą podłożone bomby? Gdzie każdy chce jednak władzę, a nie rozśmieszać ludzi? Pomyślcie i nad tym. Należy zacząć bowiem od własnej klatki schodowej. Czyli, zebrać mniej więcej, komu jednak się podobamy i walczyć o coraz kolejne grupy czytelnicze, jednocześnie nie zapominając o stałych bywalcach. Stałej grupy czytelniczej, którą jednak zapewne mamy. Jeśli nie - nie mamy o co walczyć.

Zaczynam już grzeszyć z tego wszystkiego, ale na koniec pocieszenie. Pokasujmy copyrighty i poprzyjmy ACTA. Reszta zacznie dziać się sama i jest szansa, że zostaniemy monopolistami.

Tymczasem muszę lecieć, obowiązki wzywają. Konstruktywne zdanie i pomysły będą w najbliższym czasie cenione podwójnie, zatem przejrzyjcie moje propozycje, zgódźcie lub nie. To nie wstęp do konfliktu - po prostu słowa brutalniejszej części prawdy, która - w tym temacie - wcale nie musi leżeć pośrodku. Tym bardziej, że na pewno nie powiedziałem wszystkiego, albo o jakimś aspekcie po prostu zapomniałem. Ave na drogę. DelPacinoSzablon.gif ♥♦ 10:41, lut 8, 2012 (UTC)



O. Fajnie, że taki wątek powstał.

Ci z Was, którzy są adminami mogliby sprawdzić dane z GA we własnym zakresie, dałoby to pełniejszy obraz, niż poniższy ekstrakt (starałem się zrobić go możliwie rzetelnie, ale konieczność ręcznego przepisywana nie pozwala mi pokazać wszystkich ciekawych statystyk). Przypominam, że można się zalogować wchodząc tutaj i podając te same dane, co przy logowaniu na założoną przez Emdeggera skrzynkę mailową (natomiast nieadmini mogą natomiast się do mnie zgłosić, np. na IRC-u, choć uprzedzam, że nie powinienem dawać dostępu każdemu, kto się zgłosi).

Ale skoro już zostałem o to poproszony, to podzielę się kilkoma podsumowaniami i (dosyć oczywistymi) wnioskami płynącymi z nich:

Najpierw odwiedziny. Podstawowy parametr, jeśli chodzi o popularność strony. I od razu uspokajam – jeśli chodzi o liczbę odwiedzin, to nie jest źle. Owszem, trochę spadliśmy, ale w granicach normy. Na przełomie 2010 i 2011 był szczyt popularności – milion odwiedzin co miesiąc; potem przez rok zeszliśmy do 800 tys. Ale to jest jeszcze w miarę normalne zjawisko, takie spadki zdarzały się nam już kilkukrotnie i zawsze wracaliśmy do poprzedniego stanu. Poza tym wynik ze stycznia jest raczej pomyślną wróżbą. A zatem nie ma raczej podstaw, by mówić o dużym odpływie czytelników. Wydaje mi się, że siła przyzwyczajenia gra tutaj dużą rolę. Poza tym Nonsensopedia jest mocną marką, mamy wysoką pozycję w Google na bardzo wiele haseł i sporo linków w najróżniejszych zakamarkach sieci. Dlatego gwałtowny odpływ czytelników nam nie grozi; nawet jeśli nie będziemy potrafili ich przyciągnąć, to oni przez jakiś czas jeszcze będą wracać.

miesiąc odwiedziny w tys.
Styczeń 2011 995
Luty 1042
Marzec 1000
Kwiecień 940
Maj ~920*
Czerwiec 975
Lipiec 813
Sierpień 850
Wrzesień ~800*
Październik 948
Listopad 689
Grudzień 814
Styczeń 2012 926
* w przybliżeniu, brak dokładnych danych

No dobra, w takim razie w czym problem? Ano problem pojawia się, jeśli przyjrzymy się, co robią czytelnicy po wejściu na stronę.

miesiąc wsp. odzruceń strony / odwiedziny średni czas spędzony w witrynie
Styczeń 2010 42,99% 7,38 00:07:24
Styczeń 2011 50,26% 5,24 00:05:39
Luty 54,63% 4,27 00:04:54
Marzec 54,94% 4,23 00:04:45
Kwiecień 53,22% 5,13 00:04:55
Maj 54,13% 4,98 00:04:45
Czerwiec 55,16% 4,58 00:04:27
Lipiec 53,64% 4,91 00:05:03
Sierpień 53,97% 4,78 00:04:56
Wrzesień 56,47% 4,27 00:04:42
Październik 58,16% 4,22 00:04:18
Listopad 60,30% 3,97 00:04:05
Grudzień 58,54% 4,09 00:04:17
Styczeń 2012 60,05% 3,90 00:03:59

Tutaj wniosek będzie raczej oczywisty. Zwyczajnie zanudzamy naszych czytelników, i to z miesiąca na miesiąc coraz bardziej. Powody mogą być dwa: nie tworzymy interesującej treści lub nie potrafimy jej wypromować. Ja stawiałbym, że jedno i drugie. Strona główna coraz mniej zachęca do klikania. Kiedyś użytkownicy, którzy oglądali tylko jedną stronę i wychodzili, stanowili 40%. Teraz jest ich 60%. Średni czas spędzony na stronie mówi sam za siebie.

To tyle jeśli chodzi o suche fakty. Mój komentarz (a coś jeszcze mam do powiedzenia w tym temacie) dorzucę później (i wtedy też przeczytam długaśny komentarz Dela nad moim), bo właśnie idę załatwić ostatnią formalność przed feriami. :) Vae (dyskusja) 10:50, lut 8, 2012 (UTC)

Te dane są jednak takie, jakie się spodziewałem – nie „przysysamy” na dłużej. Dlatego widać wyraźny odpływ zwykłych userów, czy bałwanków, którzy są w miarę aktywni. Popatrzcie na rzuty. Nawiasem, to jest nowe światło, które też mój długi komentarz postawią w innym świetle, za co przepraszam – ale zapewne to nie moja ostatnia opinia. DelPacinoSzablon.gif ♥♦ 10:59, lut 8, 2012 (UTC)
Długo się nie wypowiadałem, ale wpadło mi parę pomysłów. Pierwsza rzecz: ludzie teraz szukają humoru krótkiego i prostego, z tego co wyczytałem. To mi przypomniało o istnieniu słownika, zapełnionego krótkimi hasłami. Też są popularne tak jak to określił andi: „listy przebojów.” Np: Arty typu: Słownik:Masturbacja, Dupa, Ksiądz. Są popularne też i na kwejku i innych kwejkopodobnych wytworach (Są żywcem skopiowane w całości). Wiem to z autopsji, koledzy z klasy gdy czasem wejdą na nonsę wybierają tego typu rzeczy, ew gdy trafią na taki rodzynek na kwejku, zwykle dają share, czy jak to się nazywa.

Myślę, że faktycznie, część artykułów trzeba zacząć kroić. Innymi słowy, rozluźnić zasadę brzytwy ockhama. No wybaczcie, ale kto będzie miał siłę by np: przeczytać tibię? Czy też Kot? Nawet takiego masochistę jak ja mnie zmęczyło. Jeszcze dopiszę, bo czas mnie goni. 禅.氮. 11:12, lut 8, 2012 (UTC)