Marian Banaś: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (ja do tego jeszcze siądę)
M (zobacz też, parę linków (wiem, że głównie redlinki, ale może ktoś kogoś to skusi do napisania nowego artykułu))
Linia 1: Linia 1:
[[Plik:Marian Banaś Sejm 2016.jpg|thumb|200px|Marian Banaś jest zażenowany Twoimi nieudolnymi malwersacjami podatkowymi]]
[[Plik:Marian Banaś Sejm 2016.jpg|thumb|200px|Marian Banaś jest zażenowany Twoimi nieudolnymi malwersacjami podatkowymi]]
{{cytat|[[Mariusz Kamiński|Kamiński]], k{{cenzura3}} j{{cenzura3}}, przestań mi, k{{cenzura3}}, rodzinę prześladować!|'''Marian Banaś''' o [[Centralne Biuro Antykorupcyjne|Centralnym Biurze Antykorupcyjnym]]}}
{{cytat|[[Mariusz Kamiński|Kamiński]], k{{cenzura3}} j{{cenzura3}}, przestań mi, k{{cenzura3}}, rodzinę prześladować!|'''Marian Banaś''' o [[Centralne Biuro Antykorupcyjne|Centralnym Biurze Antykorupcyjnym]]}}
'''<del>„Diamentowy”</del> „Pancerny” Marian Banaś''' (ur. [[13 lipca]] [[1955]] w Piekielniku<ref>I to bynajmniej nie przypadek</ref>) – komiksowa postać z uniwersum [[Marvel]]a, kreowana na polskiego polityka, działacza, sukinsyna i karatekę. Pod jego rządami Najwyższa Izba Kontroli powoli zmieniała się w Najwyższą Izbę Wpierdolu, do której nawet [[Włoska mafia|'Ndrangheta]] wysyłała swoich ''soldatti'' na bezpłatne staże.
'''<del>„Diamentowy”</del> „Pancerny” Marian Banaś''' (ur. [[13 lipca]] [[1955]] w Piekielniku<ref>I to bynajmniej nie przypadek</ref>) – komiksowa postać z uniwersum [[Marvel]]a, kreowana na polskiego polityka, działacza, sukinsyna i karatekę. Pod jego rządami [[Najwyższa Izba Kontroli]] powoli zmieniała się w Najwyższą Izbę Wpierdolu, do której nawet [[Włoska mafia|'Ndrangheta]] wysyłała swoich ''soldatti'' na bezpłatne staże.


== Historia ==
== Historia ==
Marian Banaś uchodził w swoim środowisku za człowieka z kryształu, i to nie takiego, co leży na zakurzonej meblościance i oświetla swoim blaskiem nudne wnętrza wytapetowanego M2 z wielkiej płyty, ale za prawdziwy diament. Jego biografia za młodu nie odbiegała od typowego życiorysu działacza opozycji solidarnościowej – spał na styropianie, naparzał się z [[Służba Bezpieczeństwa PRL|bezpieką]], wył na pielgrzymkach ''Barkę'' w tonacji c-moll. Po zmianie ustroju stale w urzędach, gdzie kwintesencją jego kariery była walka z mafią vatowską. To on był autorem innowacyjnego pomysłu, żeby zamiast kontroli faktur wykonywanych ręcznie przez pół-piśmiennych referentów, których można przekupić 2000 zł i 5-rocznym Fiatem Multiplą, można zastosować „vlookup” w Excelu. Dzięki tej zagrywce budżet państwa zaoszczędził więcej niż się spodziewano, a sam Banaś dostał w nagrodę posadę prezesa NIK-u.
Marian Banaś uchodził w swoim środowisku za człowieka z kryształu, i to nie takiego, co leży na zakurzonej meblościance i oświetla swoim blaskiem nudne wnętrza wytapetowanego M2 z wielkiej płyty, ale za prawdziwy [[diament]]. Jego biografia za młodu nie odbiegała od typowego życiorysu działacza opozycji solidarnościowej – spał na styropianie, naparzał się z [[Służba Bezpieczeństwa PRL|bezpieką]], wył na pielgrzymkach ''Barkę'' w tonacji c-moll. Po zmianie ustroju stale w urzędach, gdzie kwintesencją jego kariery była walka z mafią vatowską. To on był autorem innowacyjnego pomysłu, żeby zamiast kontroli faktur wykonywanych ręcznie przez pół-piśmiennych referentów, których można przekupić 2000 zł i 5-rocznym Fiatem Multiplą, można zastosować „vlookup” w [[Microsoft Excel|Excelu]]. Dzięki tej zagrywce budżet państwa zaoszczędził więcej niż się spodziewano, a sam Banaś dostał w nagrodę posadę prezesa NIK-u.


Jednak wtedy wyszedł na jaw jeden niepokojący fakt z życia jeszcze wówczas ''diamentowego'' Mariana. Jego rodzina była w posiadaniu kamienicy przerobionej na hotel z pokojami na godziny. Pokoje te były przeznaczone dla miłośników sudoku, którzy w przypływie nagłej potrzeby, mogli wynająć taki pokoik by w spokoju porozwiązywać liczbowe krzyżówki. Jednak jak powszechnie wiadomo, jaranie się sudoku to przypał niebosiężny, dlatego hotel prowadzony był pod przykrywką burdelu. Dziennikarze zaczęli węszyć, a za nim i wierchuszka sprawującej władze partii [[Prawo i Sprawiedliwość]]. Wyrok zapadł, nim proces się rozpoczął – Banaś musi odejść.
Jednak wtedy wyszedł na jaw jeden niepokojący fakt z życia jeszcze wówczas ''diamentowego'' Mariana. Jego rodzina była w posiadaniu [[Kamienica|kamienicy]] przerobionej na hotel z pokojami na godziny. Pokoje te były przeznaczone dla miłośników [[sudoku]], którzy w przypływie nagłej potrzeby, mogli wynająć taki pokoik by w spokoju porozwiązywać liczbowe krzyżówki. Jednak jak powszechnie wiadomo, jaranie się sudoku to przypał niebosiężny, dlatego hotel prowadzony był pod przykrywką [[burdel]]u. Dziennikarze zaczęli węszyć, a za nim i wierchuszka sprawującej władze partii [[Prawo i Sprawiedliwość]]. Wyrok zapadł, nim proces się rozpoczął – Banaś musi odejść.


Marian, chcąc być lojalny dla swojego środowiska i chroniąc rodzinę, napisał jak [[Jarosław Kaczyński|prezes]] przykazał [[dymisja|dymisję]], którą zgodnie z przenajjaśniejszą konstytucją należało złożyć na ręce ówczesnej marszałek Sejmu, [[Elżbieta Witek|Elżbiecie Witek]]. Marian dopuścił się jednak zbrodni większej niż zarzucane mu dotychczas czyny – w dymisji popełnił [[literówka|literówkę]]. Marszałek oddaliła dymisję, dopóki Marian nie poprawi wspomnianego błędu. Wtedy to właśnie, przy zbliżeniu z majestatem władzy, Mariana ukąsiła [[żelazna logika]].
Marian, chcąc być lojalny dla swojego środowiska i chroniąc rodzinę, napisał jak [[Jarosław Kaczyński|prezes]] przykazał [[dymisja|dymisję]], którą zgodnie z przenajjaśniejszą konstytucją należało złożyć na ręce ówczesnej marszałek Sejmu, [[Elżbieta Witek|Elżbiecie Witek]]. Marian dopuścił się jednak zbrodni większej niż zarzucane mu dotychczas czyny – w dymisji popełnił [[literówka|literówkę]]. Marszałek oddaliła dymisję, dopóki Marian nie poprawi wspomnianego błędu. Wtedy to właśnie, przy zbliżeniu z majestatem władzy, Mariana ukąsiła [[żelazna logika]].


Początkowo ukąszenie tylko słabo swędziało. Marian czuł ogólne osłabienie, ból w plecach i lekkie gazy. Jednak gdy obudził się drugiego dnia, odnalazł w sobie niespotykane dotąd moce – jego paznokcie przekraczały 10 stopień w skali Mosha, odbijały się od niego neutrina, mógł powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu ''spierdalaj!'', a pośladkami mógł kruszyć orzechy niczym Jagienka z ''Krzyżaków'' Sienkiewicza. Wtedy to właśnie Marian Banaś stał się Pancernym Marianem.
Początkowo ukąszenie tylko słabo swędziało. Marian czuł ogólne osłabienie, ból w plecach i lekkie gazy. Jednak gdy obudził się drugiego dnia, odnalazł w sobie niespotykane dotąd moce – jego paznokcie przekraczały 10 stopień w skali Mohsa, odbijały się od niego neutrina, mógł powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu ''spierdalaj!'', a pośladkami mógł kruszyć orzechy niczym Jagienka z ''Krzyżaków'' Sienkiewicza. Wtedy to właśnie Marian Banaś stał się Pancernym Marianem.

== Zobacz też ==
* [[Jacek Sasin]]
* [[Mariusz Kamiński]]
* [[Mateusz Morawiecki]]
* [[Zbigniew Ziobro]]
* [[Wpierdol|Raport ostatniej komisji NIK-u]]


{{przypisy}}
{{przypisy}}

Wersja z 18:13, 9 cze 2021

Marian Banaś jest zażenowany Twoimi nieudolnymi malwersacjami podatkowymi

Kamiński, kCenzura2.svg jCenzura2.svg, przestań mi, kCenzura2.svg, rodzinę prześladować!

Marian Banaś o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym

„Diamentowy” „Pancerny” Marian Banaś (ur. 13 lipca 1955 w Piekielniku[1]) – komiksowa postać z uniwersum Marvela, kreowana na polskiego polityka, działacza, sukinsyna i karatekę. Pod jego rządami Najwyższa Izba Kontroli powoli zmieniała się w Najwyższą Izbę Wpierdolu, do której nawet 'Ndrangheta wysyłała swoich soldatti na bezpłatne staże.

Historia

Marian Banaś uchodził w swoim środowisku za człowieka z kryształu, i to nie takiego, co leży na zakurzonej meblościance i oświetla swoim blaskiem nudne wnętrza wytapetowanego M2 z wielkiej płyty, ale za prawdziwy diament. Jego biografia za młodu nie odbiegała od typowego życiorysu działacza opozycji solidarnościowej – spał na styropianie, naparzał się z bezpieką, wył na pielgrzymkach Barkę w tonacji c-moll. Po zmianie ustroju stale w urzędach, gdzie kwintesencją jego kariery była walka z mafią vatowską. To on był autorem innowacyjnego pomysłu, żeby zamiast kontroli faktur wykonywanych ręcznie przez pół-piśmiennych referentów, których można przekupić 2000 zł i 5-rocznym Fiatem Multiplą, można zastosować „vlookup” w Excelu. Dzięki tej zagrywce budżet państwa zaoszczędził więcej niż się spodziewano, a sam Banaś dostał w nagrodę posadę prezesa NIK-u.

Jednak wtedy wyszedł na jaw jeden niepokojący fakt z życia jeszcze wówczas diamentowego Mariana. Jego rodzina była w posiadaniu kamienicy przerobionej na hotel z pokojami na godziny. Pokoje te były przeznaczone dla miłośników sudoku, którzy w przypływie nagłej potrzeby, mogli wynająć taki pokoik by w spokoju porozwiązywać liczbowe krzyżówki. Jednak jak powszechnie wiadomo, jaranie się sudoku to przypał niebosiężny, dlatego hotel prowadzony był pod przykrywką burdelu. Dziennikarze zaczęli węszyć, a za nim i wierchuszka sprawującej władze partii Prawo i Sprawiedliwość. Wyrok zapadł, nim proces się rozpoczął – Banaś musi odejść.

Marian, chcąc być lojalny dla swojego środowiska i chroniąc rodzinę, napisał jak prezes przykazał dymisję, którą zgodnie z przenajjaśniejszą konstytucją należało złożyć na ręce ówczesnej marszałek Sejmu, Elżbiecie Witek. Marian dopuścił się jednak zbrodni większej niż zarzucane mu dotychczas czyny – w dymisji popełnił literówkę. Marszałek oddaliła dymisję, dopóki Marian nie poprawi wspomnianego błędu. Wtedy to właśnie, przy zbliżeniu z majestatem władzy, Mariana ukąsiła żelazna logika.

Początkowo ukąszenie tylko słabo swędziało. Marian czuł ogólne osłabienie, ból w plecach i lekkie gazy. Jednak gdy obudził się drugiego dnia, odnalazł w sobie niespotykane dotąd moce – jego paznokcie przekraczały 10 stopień w skali Mohsa, odbijały się od niego neutrina, mógł powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu spierdalaj!, a pośladkami mógł kruszyć orzechy niczym Jagienka z Krzyżaków Sienkiewicza. Wtedy to właśnie Marian Banaś stał się Pancernym Marianem.

Zobacz też

Przypisy

  1. I to bynajmniej nie przypadek