Nonźródła:Czystononsensowy wiersz: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to 79.189.20.234. Autor wycofanej wersji to 193.138.241.135.)
M
 
(Nie pokazano 38 wersji utworzonych przez 20 użytkowników)
Linia 1: Linia 1:
<poem><i>
''<poem>
Witam was wszystkich, panowie i panie.
Witam was wszystkich, panowie i panie.
Jacek już poszedł na grzybobranie,
Jacek już poszedł na grzybobranie,
więc czas już zrobić ogromne pranie.
więc czas już zrobić ogromne pranie.
Kup se Red Bulla,
Kup se [[Red Bull|Red Bulla]],
By zabić żula,
by zabić żula,
Lecz Kret jest lepszy,
lecz Kret jest lepszy,
Bo jest w granulach.
bo jest w granulach.
Skoczmy po kota,
Skoczmy po kota,
Gdy jest Toyota,
gdy jest [[Toyota]],
Wiadomo - kot lepszy od kojota.
wiadomo kot lepszy od kojota.
Słodzik wysypał się takiej na tułów,
Słodzik wysypał się tej na tułów,
Przybiegło potem cne stado mułów;
przybiegło potem cne stado mułów
Zatem woń skarpet wilgotnych już czuł ów.
i woń wilgotnych skarpet szop czuł ów.
Wtem z zewnątrz ruszyły antylopy
Wtem z zewnątrz ruszyły antylopy,
Piszących w śpiączce na imprezie
piszących w śpiączce coś na imprezie,
Spadły na asfalt w czarne okopy
spadły na asfalt w czarne okopy,
Bo ją ten wózek inwalidzki powiezie.
to inwalidzki wózek powiezie.
A przyszła do nich stara babka
A przybyła do nich stara babka,
Która ze smakiem połknęła klapka
która ze smakiem połknęła klapka.
A dziadek po lesie półboso lata
[[Dziadek]] po lesie pół boso lata,
Na Księżyc poleciał, do wrednego brata
na [[Księżyc]] wzleciał, do złego brata,
Który mu walnął kratą prosto w kieckę
który mu walnął kratą wprost w kieckę,
A potem w rzece zapalił se świeckę.
a potem w rzece se zapalił świeckę.
Kiedyś w gitarze były dwa szczury,
Kiedyś w gitarze były dwa szczury,
Lecz teraz Bill Gates dojeżdża do góry.
lecz teraz Bill Gates jeździ do góry.
Więc czytaj dalej, drogi czytelniku
Więc patrz dalej, drogi czytelniku,
Zamiast się topić w małym dywaniku
miast topić się w małym dywaniku.
Byli raz sobie Jaś i Agata,
Byli raz sobie Jaś i Agata,
Lecz wujek Staszek poszedł do brata
lecz wujek Staszek jest już w zaświatach
I się skończyła cała sałata.
i się skończyła cała sałata.
A kiedy menel zje dwa kasztany,
A kiedy menel zje dwa kasztany,
Zrobi się torcik kawą polany.
zrobi się torcik kawą polany.
Pamiętaj, maluch zawsze jest taki,
Pamiętaj, maluch zawsze jest taki,
Jakby go zjadły trzy duże robaki.
jakby gdyby zjadły go trzy robaki.
Bo kiedy bombą Andrzej nie zwleka,
Bo kiedy bombą Andrzej nie zwleka,
Wżdy twoja stara szybko ucieka.
wżdy twoja stara szybko ucieka.
Wiemy, że kropka lubi korale,
Wiemy, że kropka lubi korale,
Lecz, gdy jest kupa, nie zje ich wcale.
lecz, gdy jest kupa, nie zje ich wcale,
Bo żyto jęczmień i sedes kota
bo żyto, jęczmień i sedes kota,
Zjedzą adminów, gdy jest ochota.
zjedzą Metina, gdy jest ochota.
A zaraz Kubie założę wapik
A zaraz Kubie założę wapik.
Bum! I tak powstanie Chocapic!
Bum! I tak powstanie nam Chocapic!
Bo kiedy stoją wielkie badyle,
Bo kiedy stoją wielkie badyle,
Ja mam ochotę sprzątać akryle.
ja mam ochotę sprzątać akryle.
Byłem ja niczym kot na morelach,
Niczym kamikaze, rzuciłem się w wir walki
które wypiły dziś po fortelach,
Bo by zrobić pranie, potrzeba mi pralki.
aczkolwiek często były kolegą
</i></poem>
mięsa z żyta wegetariańskiego.
Ja jestem bowiem człekiem i bogiem,
w świńskiej grypie po prezesa mowie
i wam powiadam – Linux się wiesza,
jak wiewiórki z papierem wymiesza.
Wyrwałem włosy z głowy królowej,
byłem pewien, że nie dam się krowie.
Natomiast on, patriota lokalny,
mawiał kłamstwa o adminie marnym.
My uznaliśmy: kot-akolita,
wciąż babcię Stefcię z pasztetem wita,
jednak nie powiem ci już dlaczego:
to tajemnicą jest klocków Lego.
Nie było wiedzieć, czy małe drewno
potrafi kopnąć boga na pewno,
więc ludu drogi, umyjcie nogi,
potem wyczyśćcie wasze barłogi.
Wszak nad morałem się zastanawiałem
i coś takiego nawymyślałem:
jak kamikaze, lecę w wir walki,
by zrobić pranie, trzeba mi pralki.
A jeśli kto tu jeszcze coś zmieści,
to inteligent jest z kawiarni w cieście.

<!-- dalsze wpisy dodajemy nad tą linią --->
''</poem>
<small>Autorzy nie odpowiadają za wszelkie uszczerbki na zdrowiu psychicznym, które mogą powstać po przeczytaniu powyższego wierszydła.</small>
<small>Autorzy nie odpowiadają za wszelkie uszczerbki na zdrowiu psychicznym, które mogą powstać po przeczytaniu powyższego wierszydła.</small>

{{stubnie}}
[[Kategoria:Czysty nonsens]]
[[Kategoria:Czysty nonsens|{{PAGENAME}}]]
[[Kategoria:Nonźródła – liryka|{{PAGENAME}}]]

Aktualna wersja na dzień 17:03, 10 wrz 2013

Witam was wszystkich, panowie i panie.
Jacek już poszedł na grzybobranie,
więc czas już zrobić ogromne pranie.
Kup se Red Bulla,
by zabić żula,
lecz Kret jest lepszy,
bo jest w granulach.
Skoczmy po kota,
gdy jest Toyota,
wiadomo – kot lepszy od kojota.
Słodzik wysypał się tej na tułów,
przybiegło potem cne stado mułów
i woń wilgotnych skarpet szop czuł ów.
Wtem z zewnątrz ruszyły antylopy,
piszących w śpiączce coś na imprezie,
spadły na asfalt w czarne okopy,
to inwalidzki wózek powiezie.
A przybyła do nich stara babka,
która ze smakiem połknęła klapka.
Dziadek po lesie pół boso lata,
na Księżyc wzleciał, do złego brata,
który mu walnął kratą wprost w kieckę,
a potem w rzece se zapalił świeckę.
Kiedyś w gitarze były dwa szczury,
lecz teraz Bill Gates jeździ do góry.
Więc patrz dalej, drogi czytelniku,
miast topić się w małym dywaniku.
Byli raz sobie Jaś i Agata,
lecz wujek Staszek jest już w zaświatach
i się skończyła cała sałata.
A kiedy menel zje dwa kasztany,
zrobi się torcik kawą polany.
Pamiętaj, maluch zawsze jest taki,
jakby gdyby zjadły go trzy robaki.
Bo kiedy bombą Andrzej nie zwleka,
wżdy twoja stara szybko ucieka.
Wiemy, że kropka lubi korale,
lecz, gdy jest kupa, nie zje ich wcale,
bo żyto, jęczmień i sedes kota,
zjedzą Metina, gdy jest ochota.
A zaraz Kubie założę wapik.
Bum! I tak powstanie nam Chocapic!
Bo kiedy stoją wielkie badyle,
ja mam ochotę sprzątać akryle.
Byłem ja niczym kot na morelach,
które wypiły dziś po fortelach,
aczkolwiek często były kolegą
mięsa z żyta wegetariańskiego.
Ja jestem bowiem człekiem i bogiem,
w świńskiej grypie po prezesa mowie
i wam powiadam – Linux się wiesza,
jak wiewiórki z papierem wymiesza.
Wyrwałem włosy z głowy królowej,
byłem pewien, że nie dam się krowie.
Natomiast on, patriota lokalny,
mawiał kłamstwa o adminie marnym.
My uznaliśmy: kot-akolita,
wciąż babcię Stefcię z pasztetem wita,
jednak nie powiem ci już dlaczego:
to tajemnicą jest klocków Lego.
Nie było wiedzieć, czy małe drewno
potrafi kopnąć boga na pewno,
więc ludu drogi, umyjcie nogi,
potem wyczyśćcie wasze barłogi.
Wszak nad morałem się zastanawiałem
i coś takiego nawymyślałem:
jak kamikaze, lecę w wir walki,
by zrobić pranie, trzeba mi pralki.
A jeśli kto tu jeszcze coś zmieści,
to inteligent jest z kawiarni w cieście.


Autorzy nie odpowiadają za wszelkie uszczerbki na zdrowiu psychicznym, które mogą powstać po przeczytaniu powyższego wierszydła.