Nonźródła:Antymon jest niebieski odc. III Parytet
Do nieprzyjemnej pracowniczej klitki wprowadzono kobietę. Była elegancka, jej pociągłe rysy twarzy i naturalne miodowe kosmyki podkreślały urok całej postaci. Przywieziono ją tu z domu w środku nocy, nie wiedziała dlaczego. Widziała tylko odartego człowieka wprowadzanego wraz z grupką enkawudzistów do ciasnej komórki. Wolała nie myśleć, co się zaraz odbędzie. Miano przesłuchiwać ją w sprawie, o którą przez wiele lata walczyła.
– Imię i nazwisko – bezbarwnie wydukał urzędnik.
– Katrina Fiedorowna Swiełanowa.
– Rok urodzenia?
– 1897.
– Czym się obywatelka zajmuje?
– Jestem dyplomatką, ukończyłam piotrogrodzką Akademię Dyplomatyczną. Ostatnio jako radca ambasady ZSRR w Ottawie.
– Są donosy na obywatelkę, mamy listy, podpisy...
– Nasz kraj to wielka sprawa, moja jest tylko niewiele mniejsza – odparła dumnie, nie patrząc rozmówcy w oczy.
– Co to za sprawa? Obywatelka przypomni.
– Domagam się i działam na rzecz równouprawnienia i parytetu płci kobiet w naszym kraju. Dostrzegam głęboką asymetrię w poczynaniach naszego rządu. Radach delegatów i pracowników fabryk stanowiska kierownicze piastują sami mężczyźni, w Radzie Najwyższej mężczyźni mają bezwzględną przewagę, kobiety dostają gorszy przydział mieszkania i pracy tuż po ukończonych studiach.
– Zanotowałem... Dobrze, teraz opowie mi Pani parę rzeczy o Kanadzie, nigdy tam nie byłem, więc jeśli łaska...
– Zaczynajcie obywatelu.
– Czy ziemia kanadyjska jest obfita czy jałowa?
– Jest bardzo urodzajna, dzięki nowym technologiom
– A widzi obywatelka. ZSRR to Ziemia Obiecana... Cóż po tamtych.
– A jaki smak mają kanadyjskie ziemniaki?
– Jedliśmy puree, tak teraz odwykłam....
– Jest u nas wiele głów do wykarmienia, nie możemy sobie pozwolić na zgniatanie kartofli.
– Zgniotłam raz... – szepnęła nieśmiało.
– Kiedy?! – przesłuchujący spurpurowiał.
– Wczoraj, układam ze zgniłych ziemniaków na zaimprowizowaną kostkę Rubika.
– A cytrusy, cytrusy od Trockiego były?!
–... potem drugi się zgniótł, jest bardzo wiele kombinacji – szeptała tembrem infantki Wilde'a
– Niechże obywatelka teraz odpowie, czy ktoś obciążony działaniami na szkodę państwa radzieckiego, prawdopodobnie należący do nazistowsko-kakowego centrum trockistowskiego może domagać się parytetu?!
(W międzyczasie pada strzał, urzędnik każe telefonicznie im pozostać)
Po chwili wyszedł barczysty enkawudzista i spojrzał na pracownika porozumiewawczo. Ten wypalił:
– Wprowadzić!
– Ale za co?! – co ja takiego zrobiłam?
– Spełniamy życzenia naszych obywateli. W tym wypadku obywatelki Kateriny Fiedorownej Świełanowej.
– Jakie, u diabła?
– Przed chwilą kula wymierzona ręką ludu dopadła tego łapserdaka. Parytet.
Rozstrzelano.