Wacław Berent

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Wacław Berent (ur. 26 września 1873 w Warszawie, zm. 19 lub 22 listopada 1940 w Warszawie) – polski pisarz, klerk i, jak podaje Wikipedia, tłumacz okresu modernizmu (jakby modernizm nie mógł sam się tłumaczyć).

Absolutny geniusz. Znawca wszystkiego i wszystkich. Wiedział doskonale „co w trawie piszczy”, „gdzie raki zimują”, a także „skąd wieje wiatr”. Przeczytał wszystkie książki świata, obejrzał wszystkie obrazy świata i przesłuchał każdą muzykę świata, a na koniec – zjadł wszystkie rozumy i popił absyntem.

Życie i dzieła (absolutnie genialne, oczywiście!)[edytuj • edytuj kod]

Fachowiec[edytuj • edytuj kod]

Zadebiutował powieścią „Fachowiec”, w której bezlitośnie skrytykował i wyszydził ideologię pozytywizmu. Zawstydził pozytywistów głęboką znajomością takich słów jak: „gisernia”, „kweczhan” czy „winkelmesser”, sugerując jednocześnie, że zna ich znacznie więcej i nie zawaha się ich użyć.

Próchno[edytuj • edytuj kod]

Następną powieścią było „Próchno”, gdzie bezlitośnie skrytykował i wyszydził ówczesny modernizm i dekadencję. Zawstydził ówczesnych modernistów nieprawdopodobną znajomością subtelnych wahnięć i drgań duszy po spożyciu, oraz szerokimi znajomościami w kręgach berlińskiej bohemy (Jelsky, Borowski).

Ozimina[edytuj • edytuj kod]

Kolejną jego powieścią była „Ozimina” w której bezlitośnie skrytykował i wyszydził zarówno konserwatystów jak i rewolucjonistów. Zawstydził wszystkich zainteresowanych głęboką analizą ruchu rewolucyjnego, dzięki czemu na nauki do niego przychodzili najważniejsi polscy działacze tegoż ruchu.

Żywe kamienie[edytuj • edytuj kod]

Z upływem lat i wody w Wiśle, a także wraz z wzrostem siwych włosów na patrycjuszowskiej skroni zaczął się cenić. Dzięki temu jego kolejna powieść: „Żywe kamienie” ukazała się kilkanaście lat po formalnym jej napisaniu. A niech uczą się matołki cierpliwości! Bezlitośnie skrytykował i wyszydził w niej średniowieczne stosunki panujące w średniowiecznych miastach, oraz zagrożenia wynikające z braku kultury. Zawstydził historyków głęboką znajomością średniowiecznych realiów, stwierdzając, na przykład, iż miasta w średniowieczu były otoczone murami, zaś w średniowiecznych gospodach harcowali goliardzi i skoczki.

Dalsza twórczość[edytuj • edytuj kod]

Zniesmaczony miernotą umysłową społeczeństwa, dla którego tak strasznie się poświęcał, poświęcił się pisaniu esejów biograficznych o znanych sobie (osobiście? – red.) postaciach historycznych, które to (eseje, nie postaci!) zawarł w trzech tomach: „Nurt”, „Diogenes w kontuszu” i „Zmierzch bogów”.

Śmierć[edytuj • edytuj kod]

Jednak i ten bohaterski czyn nie znalazł uznania w oczach szerokiej publiczności, zaś samego pisarza zagryzły na śmierć zgryzoty.