Rammstein: Różnice pomiędzy wersjami
Ostrzyciel (dyskusja • edycje) M (na początek dr. red.) |
Ostrzyciel (dyskusja • edycje) (→Albumy: Przeniesione z artykułu Herzeleid, autorzy: Użytkownik:Okularnica, Użytkownik:Risen911) |
||
Linia 15: | Linia 15: | ||
== Albumy == |
== Albumy == |
||
{{słownik|[[Słownik:Rammstein|Rammstein]]}} |
{{słownik|[[Słownik:Rammstein|Rammstein]]}} |
||
=== Herzeleid (1995) === |
|||
⚫ | |||
Trudno sobie wyobrazić, że gdyby nie lokalny konkurs na najlepszy zespół nie usłyszelibyśmy nigdy tego sekstetu złożonego niegdyś z rozmaitych rzemieślników. [[Till Lindemann|Tillowi]] tak zależało na wygranej, że mimo przeciwności losu oraz bardzo niewyrozumiałej rodziny nagrywał linie wokalne w nocy pod kołdrą. Uzyskany klaustrofobiczny efekt dopasował się do stylistyki grupy tak bardzo, że pościelowy industrial metal na dyskę konkurs owy wygrał. Niemniej album z drobną pomocą managera się udał, a po tym, jak [[David Lynch]], szukając zespołu grającego utwory tak bezsensowne jak jego filmy, wykorzystał dwa utwory Rammstein w swojej ''Zagubionej autostradzie''. |
|||
⚫ | |||
* '''[[Sehnsucht]]''' (1997) – czyli tęsknota, do dziś nie wiadomo za czym. Słowa utworu ''Engel'' napisał Richard po tym, jak założył się z Tillem o butelkę [[Wódka|napoju magicznego]], że on też potrafi pisać teksty. Poza tym Ramsztajni użyli sprytnego chwytu, aby wydoić więcej kasy z fanów i wydali sześć wersji, każda z inną okładką. Kolekcjonerzy wszystkiego, co związane z R+ rzucili się na nie, kierując się zasadą ''Złap je wszystkie!''. |
* '''[[Sehnsucht]]''' (1997) – czyli tęsknota, do dziś nie wiadomo za czym. Słowa utworu ''Engel'' napisał Richard po tym, jak założył się z Tillem o butelkę [[Wódka|napoju magicznego]], że on też potrafi pisać teksty. Poza tym Ramsztajni użyli sprytnego chwytu, aby wydoić więcej kasy z fanów i wydali sześć wersji, każda z inną okładką. Kolekcjonerzy wszystkiego, co związane z R+ rzucili się na nie, kierując się zasadą ''Złap je wszystkie!''. |
||
* '''[[Live aus Berlin]]''' (1999) – ''chłopaki, jesteśmy sławni! Musimy wydać DVD koncertowe!'' |
* '''[[Live aus Berlin]]''' (1999) – ''chłopaki, jesteśmy sławni! Musimy wydać DVD koncertowe!'' |
Wersja z 10:59, 2 gru 2019
Rammstein – niemiecki zespół metalowy. Według większości Polaków, jedyna obok piwa, Haribo i samochodów, dobra rzecz pochodząca z Niemiec.
Powstanie
Wszystko zaczęło się od Richarda Kruspe, który zorientował się pewnego dnia, że chce być sławny, mieć dużo pieniędzy, dużo alkoholu i dużo kobiet. Postanowił więc założyć najbardziej kontrowersyjny i wywołujący u staruszek zawały serca zespół. Tak powstał Orgasm Death Gimmick, jednak okazało się, że pieniędzy z tego jest mniej niż ze zbierania złomu. Rysio wynajmował mieszkanie z dwoma facetami, którzy zgodzili się dopłacać do czynszu i wódki, a byli to Oliver Riedel i Christoph Schneider. Christoph, zapalony perkusista i ekolog (miał perkusję z pojemników na śmieci) grał już wcześniej w Die Firma i Feeling B. Natomiast Oliver umiał grać na basie, więc chłopcy po namyśle stworzyli coś o nazwie The Inchtabokatables. Z powodu braku wokalisty tę funkcję przejął Richard. Jemu nie podobało się to zbytnio, tak więc gdy usłyszał swojego znajomego, Tilla Lindemanna, nucącego utwory o wyraźnym zabarwieniu erotycznym przy wyplataniu koszyków, postanowił zrzucić na niego to brzemię i samemu oddać się jedynie brzdąkaniu na gitarze. Później Richard miał tego gorzko pożałować, ponieważ to Tillowi przypadł status super-mega-hiper-ubergwiazdy, jednak nie wyprzedzajmy faktów.
Do powstającego zespołu wepchał się jeszcze jeden gitarzysta, Paul Landers. Pięciu facetów to już wystarczająco dużo, jednak oni uparli się, że potrzebują jeszcze klawiszowca. Usiłowali podkraść z Feeling B kolesia o nazwisku Christian Lorenz. Ten robił im na złość i ciągle odmawiał przyłączenia się, jednak oni byli tak upierdliwi, że zgodził się dla świętego spokoju. W takim składzie Niemcy rozpoczęli podbój świata[1] jako Rammstein. Nazwa pochodzi od miasta Ramstein, ale jakiś baran zapisał to przez dwa „m”, a potem już nikomu nie chciało się tego zmieniać. I tak powstał jeden z techno metalowych zespołów o darciu japy potocznie znanym jako język niemiecki.
Koncerty
Wizyta na koncercie Rammstein jest marzeniem każdego piromana. Till, który nie wyrósł z bawienia się ogniem mimo przestróg mamy, chciałby aby na scenie wszystko co się da stało w płomieniach. Płonie scena, płoną instrumenty, a także muzycy, jednak oni jako typowi gruboskórni Niemcy nie zwracają na to większej uwagi[2]. Do innych ich wyczynów należy między innymi gotowanie Lorenza w wielkim kotle za pomocą miotacza ognia lub symulowanie przez Tilla pewnych czynności z wcześniej wymienionym.
Albumy
Herzeleid (1995)
Trudno sobie wyobrazić, że gdyby nie lokalny konkurs na najlepszy zespół nie usłyszelibyśmy nigdy tego sekstetu złożonego niegdyś z rozmaitych rzemieślników. Tillowi tak zależało na wygranej, że mimo przeciwności losu oraz bardzo niewyrozumiałej rodziny nagrywał linie wokalne w nocy pod kołdrą. Uzyskany klaustrofobiczny efekt dopasował się do stylistyki grupy tak bardzo, że pościelowy industrial metal na dyskę konkurs owy wygrał. Niemniej album z drobną pomocą managera się udał, a po tym, jak David Lynch, szukając zespołu grającego utwory tak bezsensowne jak jego filmy, wykorzystał dwa utwory Rammstein w swojej Zagubionej autostradzie.
Jego tytuł, oznaczający po niemiecku ból serca, pochodzi najprawdopodobniej stąd, że członkom zespołu krajało się serce, gdy kolejna kobieta spławiała któregoś z nich. Potem napalone fanki waliły do nich drzwiami i oknami, a chłopców bolało zupełnie coś innego.
- Sehnsucht (1997) – czyli tęsknota, do dziś nie wiadomo za czym. Słowa utworu Engel napisał Richard po tym, jak założył się z Tillem o butelkę napoju magicznego, że on też potrafi pisać teksty. Poza tym Ramsztajni użyli sprytnego chwytu, aby wydoić więcej kasy z fanów i wydali sześć wersji, każda z inną okładką. Kolekcjonerzy wszystkiego, co związane z R+ rzucili się na nie, kierując się zasadą Złap je wszystkie!.
- Live aus Berlin (1999) – chłopaki, jesteśmy sławni! Musimy wydać DVD koncertowe!
- Mutter (2001) – po wyjeździe na pierwszą trasę koncertową po świecie członkowie zespołu zorientowali się, że nie ma kto im prać majtek i gotować, po czym zatęsknili za mamusiami.
- Lichtspielhaus (2003) – teledyski i trochę filmów z koncertów. Naprawdę, popisali się kreatywnością.
- Reise, Reise (2004) – czyli o zamiłowaniu do podróży, które nasi panowie odziedziczyli po przodkach[3].
- Rosenrot (2005) – to, co miało być w poprzednim albumie, ale zespół zauważył, że na dwóch płytach zbiją więcej kasy.
- Völkerball (2006) – koncert w Nimes. Kiedy Rammstein wszedł na scenę, wszyscy obecni tam Francuzi poddali się.
- Liebe ist für alle da (2009) – chłopcy przestali ukrywać w swoich utworach różne aluzje i walą prosto z mostu: Chodzi nam o seks!
- Made in Germany (2011) – zespół zamierza wypuścić składankę najlepszych swoich utworów i (aż) jeden nowy, chociaż nagrany sto lat temu.
- In Amerika (2015) – gdy zaczęła kończyć się kasa po trzech latach nicnierobienia, postanowili wydać wideo z koncertu, który odbył się pięć lat temu.
- Paris (2017) – jak widać, historia lubi się powtarzać.
Przypisy
- ↑ Muzycznego, oczywiście
- ↑ Kiedy zauważyli, że na ich koncerty tłumnie wali młodzież w wieku gimnazjalnym, podczas trasy promującej Liebe ist für alle da zamiast miotaczy ognia użyli miotaczy baniek mydlanych
- ↑ W latach 1939–1945 Niemcy ochoczo podróżowali po całej Europie