Nonźródła:Typowa msza według ministranta: Różnice pomiędzy wersjami
Znacznik: zrewertowane |
M (Wycofano ostatnie edycje autorstwa 77.255.42.110; przywrócono ostatnią wersję autorstwa TowarzyszDominik.) Znacznik: rewert |
||
Linia 27: | Linia 27: | ||
== Przypisy == |
== Przypisy == |
||
{{Przypisy}} |
|||
[[Kategoria:Nonźródła – kroniki i pamiętniki]] |
[[Kategoria:Nonźródła – kroniki i pamiętniki]] |
||
[[Kategoria:Katolicyzm]] |
[[Kategoria:Katolicyzm]] |
Aktualna wersja na dzień 13:37, 24 sie 2024
Ten artykuł jest pisany w stylu osoby (lub czego tam), której dotyczy i może nie być zrozumiały dla wszystkich. |
Typowa msza według ministranta (lektora)
Przed mszą[edytuj • edytuj kod]
Cóż, znów ksiądz pogonił mnie na mszę. Poszedłem więc do kościoła, ubrałem się w albę i czekałem na innych. Przyszło kilka ziomków, pogadaliśmy sobie. Spojrzałem na zegarek, 4 minuty do rozpoczęcia mszy. Szybko rodzieliłem funkcje i byliśmy już przygotowani do wyjścia. Świeczki były zapalone, wyręczyła nas w tym Siostra.
Wejście[edytuj • edytuj kod]
Organista zaczął grać coś po łacinie, Wojtek (ministrant) otworzył drzwi i zadzwonił sygnaturką, przy czym ta się urwała. Mówiłem, kur , że te dzwonki ledwo się trzymają, ale po co naprawić! Nagle z zakrystii ksiądz się drze, że jeszcze chwila! A my już przed prezbiterium czekamy na kapłanów, żeby wejść. Idą. Po kilku minutach. Okazało się, że w ostatniej chwili przyszedł ostatni ksiądz, i gdy msza powinna trwać, on ubierał ornat[1].
Msza właściwa[edytuj • edytuj kod]
Zaczęliśmy więc mszę. Wszystko szło dobrze, do pierwszego czytania, gdzie niestety Janek się pomylił... Mi wyszło trochę lepiej. Ewangelia przebiegła sprawnie, kazanie, modlitwa wiernych... Wojtek z Antkiem wyszli rozłożyć kielich, patenę, korporał, wodę i wino. Ampułka[2] z jabolem im się rozoliła na podłogę, za co ksiądz proboszcz grzecznie poprosił[potrzebne źrodło] sprzątać po mszy na kolanach...
Czas na Przeistoczenie[3]. Bartek zapomniał zadzwonić, aby ludzie klękli, ale cóż. Z rozdzielaniem komunii też nie najlepiej, ten sam ksiądz, co wywalił się na początku, wywalił się znowu, tylko, że teraz miał puszkę z komunią... Opłatki leżały porozrzucane na podłodze, jednak inny ksiądz rzucił się na pomoc.
Końcówka, zejście i po mszy[edytuj • edytuj kod]
Z ogłoszeń parafialnych wynikło, że na Kościół wpłacono 850 zł i 200 zł przelewem, ale wikary nadal nawołuje do wspomagania świątyni
Po błogosławieństwie organista zagrał jeszcze hymn Nie rzucim Chryste świątyń twych, swoją drogą jakiś debil zerżnął muzykę z Roty. A nasi kochani ministranci zamiast stać przed Tabernakulum[4] ze złożonymi rękami zeszli sobie do zakrystii.
Oczywiście opierdzieliłem ich za to, ale oni nie chcieli mnie słuchać, w końcu mają psychikę dzieci. Za mało tutaj dyscypliny. Za moich czasów...[1]