Nonźródła:Typowa msza według ministranta

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Typowa msza według ministranta (lektora)

Przed mszą[edytuj • edytuj kod]

Cóż, znów ksiądz pogonił mnie na mszę. Poszedłem więc do kościoła, ubrałem się w albę i czekałem na innych. Przyszło kilka ziomków, pogadaliśmy sobie. Spojrzałem na zegarek, 4 minuty do rozpoczęcia mszy. Szybko rodzieliłem funkcje i byliśmy już przygotowani do wyjścia. Świeczki były zapalone, wyręczyła nas w tym Siostra.

Wejście[edytuj • edytuj kod]

Organista zaczął grać coś po łacinie, Wojtek (ministrant) otworzył drzwi i zadzwonił sygnaturką, przy czym ta się urwała. Mówiłem, kurCenzura1.svg , że te dzwonki ledwo się trzymają, ale po co naprawić! Nagle z zakrystii ksiądz się drze, że jeszcze chwila! A my już przed prezbiterium czekamy na kapłanów, żeby wejść. Idą. Po kilku minutach. Okazało się, że w ostatniej chwili przyszedł ostatni ksiądz, i gdy msza powinna trwać, on ubierał ornat[1].

Msza właściwa[edytuj • edytuj kod]

Zaczęliśmy więc mszę. Wszystko szło dobrze, do pierwszego czytania, gdzie niestety Janek się pomylił... Mi wyszło trochę lepiej. Ewangelia przebiegła sprawnie, kazanie, modlitwa wiernych... Wojtek z Antkiem wyszli rozłożyć kielich, patenę, korporał, wodę i wino. Ampułka[2] z jabolem im się rozCenzura1.svgoliła na podłogę, za co ksiądz proboszcz grzecznie poprosił[potrzebne źrodło] sprzątać po mszy na kolanach...

Czas na Przeistoczenie[3]. Bartek zapomniał zadzwonić, aby ludzie klękli, ale cóż. Z rozdzielaniem komunii też nie najlepiej, ten sam ksiądz, co wywalił się na początku, wywalił się znowu, tylko, że teraz miał puszkę z komunią... Opłatki leżały porozrzucane na podłodze, jednak inny ksiądz rzucił się na pomoc.

Końcówka, zejście i po mszy[edytuj • edytuj kod]

Z ogłoszeń parafialnych wynikło, że na Kościół wpłacono 850 zł i 200 zł przelewem, ale wikary nadal nawołuje do wspomagania świątyni

Po błogosławieństwie organista zagrał jeszcze hymn Nie rzucim Chryste świątyń twych, swoją drogą jakiś debil zerżnął muzykę z Roty. A nasi kochani ministranci zamiast stać przed Tabernakulum[4] ze złożonymi rękami zeszli sobie do zakrystii.

Oczywiście opierdzieliłem ich za to, ale oni nie chcieli mnie słuchać, w końcu mają psychikę dzieci. Za mało tutaj dyscypliny. Za moich czasów...[1]

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]

Przypisy[edytuj • edytuj kod]

  1. 1,0 1,1 Historia prawdziwa!
  2. Taki dzbanuszek
  3. To wtedy, gdy walimy w gong
  4. Czyli tam, gdzie przechowywane są puszki z opłatkami