NonNews:11+3 sabotażystów: Różnice pomiędzy wersjami
M |
M (dodano {{NonNews data}}) |
||
(Nie pokazano 23 wersji utworzonych przez 11 użytkowników) | |||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{ek}} |
|||
'''28 marca 2009''' |
'''28 marca 2009''' |
||
'''Flagi do połowy masztu! Dzięki 11+3 naszych sabotażystów i wspaniałej postawie [[Artur Boruc|Artura Boruca]], znanego skądinąd pod pseudonimem „McBoruc”, który przyśpieszył kliniczną śmierć [[Reprezentacja Polski w piłce nożnej|polskiej reprezentacji]] |
'''Flagi do połowy masztu! Dzięki 11+3 naszych sabotażystów i wspaniałej postawie [[Artur Boruc|Artura Boruca]], znanego skądinąd pod pseudonimem „McBoruc”, który przyśpieszył kliniczną śmierć [[Reprezentacja Polski w piłce nożnej|polskiej reprezentacji]], walnie przyczyniliśmy się do uśmierzenia odwiecznego konfliktu pomiędzy Anglikami i Irlandczykami w Ulsterze. Można powiedzieć, że dzięki naszym kopaczom właściwie nigdy nie było żadnego konfliktu. Plotki, jakoby protestanci nienawidzili Boruca są przesadzone. Od dzisiaj go kochają, śpiewając: „There's only one Artur Boruc!”''' |
||
== 1 połowa == |
== 1. połowa == |
||
⚫ | Ale nie tylko Boruc grał dzisiaj jak na kacu po trzech weselach. Nasza reprezentacja w składzie Boruc – Wawrzyniak, Żewłakow, Dudka, Wasilewski – Krzynówek, Bandrowski, Lewandowski, Roger, Lewandowski – Jeleń wyszła na mecz w pełni skoncentrowana i z niebywałą werwą. Niczym rozwścieczone orły z błyskiem w oczach rzucili się na przeciwnika. Nawet po z lekka zabawnej bramce na '''0-1''' nasi nie poddawali się i dalej napierali jak batalion ruskich czołgów pod Kurskiem. Wspaniałe akcje oskrzydlające, kiwki, znakomite dryblingi, zapierające w dech piersiach przyjęcia (odskok średnio po 10 metrów) i jedna prostopadła piłka, po której ''fucking [[Ireneusz Jeleń|Jelen]]'' fartem, bo fartem, ale wyrównał na '''1-1'''. Obraz bryndzy w wykonaniu PRNKP (''Polskiej Reprezentacji Nieudaczników Kopiących Piłkę'') nie zmienił się, ale dzięki niesamowitej woli walki, nieprzewidywalnej taktyce (zaskakiwanie przeciwników własnymi błędami) i zaangażowaniu udało się wspólnymi siłami dowieść niesamowity wynik do przerwy. |
||
⚫ | Ale nie tylko Boruc grał dzisiaj jak na kacu po trzech weselach. Nasza reprezentacja w składzie Boruc |
||
== Zmykać do szatni. I nie wychodzić z niej, kurwa. == |
== Zmykać do szatni. I nie wychodzić z niej, kurwa. == |
||
W przerwie zaskoczył Rafał Patyra, który oszczędził wszystkim ''zmykajcie do szatni, chłopcy''. |
W przerwie zaskoczył Rafał Patyra, który oszczędził wszystkim ''zmykajcie do szatni, chłopcy''. |
||
== 2 połowa == |
== 2. połowa == |
||
⚫ | Na błędach nasi nie umieją się uczyć. Wasilewski przy golu na '''1-2''' jeszcze się wywrócił. Koleś, który go powalił, ważył co najwyżej 70 kg i wywalił ogromnego faceta, który ma w klubie ksywę ''Czołg''. Ale to nic! Nasi skończyli z uprzejmościami i wzięli się ostro za piszczele przeciwnika. Doskok do piłki, odbiór w środkowej strefie, no niczego nie można było zarzucić! Naprawdę! Nasi mieli w oczach wzrok zabójców. Wydawało się, że zeżrą to grzędolisko przypominające stadion [[Wisła Kraków|Wisły]] po meczu z Polonią Warszawa, że wyplują, zeżrą i przetrawią własne płuca, byle tylko oszczędzić Polakom wstydu. Do jeszcze większego wysiłku mobilizowali Artur Boruc z Michałem Żewłakowem. Żewłakow kopnął kozłem do Boruca, a ten, o czym wszyscy wiedzą<ref>[http://www.weszlo.com/news/2688 weszlo.com]</ref>, nawet nie zrobił kroku do tyłu by przyjąć piłkę, machnął się no. Zdumionych kibiców o wyniku '''1-3''' informował [[Dariusz Szpakowski]] swoim gromkim ''Jezus Maria Boruc''. Nasi piłkarze rozładowywali sprężarki w nogach. Przez pole karne Irlandii Północnej (wybaczcie, że wcześniej nie poinformowaliśmy z kim graliśmy) przetoczyła się nawałnica polskich piłkarzy. Lewandowski tak walczył, aż przypuszczać by można, że weźmie piłkę w zęby i popierdoli do bramki. Ostatecznie nawałnica skończyła się golem [[Marek Saganowski|Saganowskiego]] i było <s>'''3-2'''</s> '''2-3'''. Irlandczycy potem zagrali na czas, upokarzając nas jak amatorów z C-Klasy na festynie na cześć otwarcia peronu we Włoszczowie. |
||
⚫ | Na błędach nasi nie umieją się uczyć. Wasilewski przy golu na '''1-2''' jeszcze się wywrócił. Koleś, który go powalił, ważył co najwyżej 70 kg i wywalił ogromnego faceta, który ma w klubie ksywę '' |
||
== Musztarda == |
== Musztarda == |
||
⚫ | Po meczu [[Włodzimierz Szaranowicz]] zarządził minutę ciszy w studio, ale że zaraz miały być podane wiadomości, do głosu odezwał się [[Jacek Gmoch]] z [[Jerzy Engel|Jurkiem Engelem sr]] i ku własnej uciesze zapierdolili chamówę dziadkowi Leo. W środę szykuje się zacięty pojedynek z [[Reprezentacja San Marino w piłce nożnej|San Marino]]. Kto wie, może będzie nawet relacja (jak zechce ją czytać więcej niż dwie osoby). |
||
⚫ | |||
⚫ | |||
⚫ | |||
⚫ | |||
⚫ | |||
{{przypisy}} |
{{przypisy}} |
||
{{NonNews data|28 marca 2009}} |
|||
[[Kategoria:13 tydzień, 2009|{{PAGENAME}}]] |
|||
[[Kategoria:NonNews |
[[Kategoria:NonNews 2009 – sport]] |
||
'''Tekst wytłuszczony''' |
Aktualna wersja na dzień 11:33, 2 maj 2020
28 marca 2009
Flagi do połowy masztu! Dzięki 11+3 naszych sabotażystów i wspaniałej postawie Artura Boruca, znanego skądinąd pod pseudonimem „McBoruc”, który przyśpieszył kliniczną śmierć polskiej reprezentacji, walnie przyczyniliśmy się do uśmierzenia odwiecznego konfliktu pomiędzy Anglikami i Irlandczykami w Ulsterze. Można powiedzieć, że dzięki naszym kopaczom właściwie nigdy nie było żadnego konfliktu. Plotki, jakoby protestanci nienawidzili Boruca są przesadzone. Od dzisiaj go kochają, śpiewając: „There's only one Artur Boruc!”
1. połowa[edytuj • edytuj kod]
Ale nie tylko Boruc grał dzisiaj jak na kacu po trzech weselach. Nasza reprezentacja w składzie Boruc – Wawrzyniak, Żewłakow, Dudka, Wasilewski – Krzynówek, Bandrowski, Lewandowski, Roger, Lewandowski – Jeleń wyszła na mecz w pełni skoncentrowana i z niebywałą werwą. Niczym rozwścieczone orły z błyskiem w oczach rzucili się na przeciwnika. Nawet po z lekka zabawnej bramce na 0-1 nasi nie poddawali się i dalej napierali jak batalion ruskich czołgów pod Kurskiem. Wspaniałe akcje oskrzydlające, kiwki, znakomite dryblingi, zapierające w dech piersiach przyjęcia (odskok średnio po 10 metrów) i jedna prostopadła piłka, po której fucking Jelen fartem, bo fartem, ale wyrównał na 1-1. Obraz bryndzy w wykonaniu PRNKP (Polskiej Reprezentacji Nieudaczników Kopiących Piłkę) nie zmienił się, ale dzięki niesamowitej woli walki, nieprzewidywalnej taktyce (zaskakiwanie przeciwników własnymi błędami) i zaangażowaniu udało się wspólnymi siłami dowieść niesamowity wynik do przerwy.
Zmykać do szatni. I nie wychodzić z niej, kurwa.[edytuj • edytuj kod]
W przerwie zaskoczył Rafał Patyra, który oszczędził wszystkim zmykajcie do szatni, chłopcy.
2. połowa[edytuj • edytuj kod]
Na błędach nasi nie umieją się uczyć. Wasilewski przy golu na 1-2 jeszcze się wywrócił. Koleś, który go powalił, ważył co najwyżej 70 kg i wywalił ogromnego faceta, który ma w klubie ksywę Czołg. Ale to nic! Nasi skończyli z uprzejmościami i wzięli się ostro za piszczele przeciwnika. Doskok do piłki, odbiór w środkowej strefie, no niczego nie można było zarzucić! Naprawdę! Nasi mieli w oczach wzrok zabójców. Wydawało się, że zeżrą to grzędolisko przypominające stadion Wisły po meczu z Polonią Warszawa, że wyplują, zeżrą i przetrawią własne płuca, byle tylko oszczędzić Polakom wstydu. Do jeszcze większego wysiłku mobilizowali Artur Boruc z Michałem Żewłakowem. Żewłakow kopnął kozłem do Boruca, a ten, o czym wszyscy wiedzą[1], nawet nie zrobił kroku do tyłu by przyjąć piłkę, machnął się no. Zdumionych kibiców o wyniku 1-3 informował Dariusz Szpakowski swoim gromkim Jezus Maria Boruc. Nasi piłkarze rozładowywali sprężarki w nogach. Przez pole karne Irlandii Północnej (wybaczcie, że wcześniej nie poinformowaliśmy z kim graliśmy) przetoczyła się nawałnica polskich piłkarzy. Lewandowski tak walczył, aż przypuszczać by można, że weźmie piłkę w zęby i popierdoli do bramki. Ostatecznie nawałnica skończyła się golem Saganowskiego i było 3-2 2-3. Irlandczycy potem zagrali na czas, upokarzając nas jak amatorów z C-Klasy na festynie na cześć otwarcia peronu we Włoszczowie.
Musztarda[edytuj • edytuj kod]
Po meczu Włodzimierz Szaranowicz zarządził minutę ciszy w studio, ale że zaraz miały być podane wiadomości, do głosu odezwał się Jacek Gmoch z Jurkiem Engelem sr i ku własnej uciesze zapierdolili chamówę dziadkowi Leo. W środę szykuje się zacięty pojedynek z San Marino. Kto wie, może będzie nawet relacja (jak zechce ją czytać więcej niż dwie osoby).
Źródło[edytuj • edytuj kod]
- Dowolny serwis sportowy i twój stary (lub dwóch, jak żyjesz jak twój ulubiony trener w Holandii), 28 marca 2009.