Sieniawska Planica
Sieniawska Planica – skocznia narciarska, której twórcy twierdzą, że ma własny rozum jak Letalnica. Skaczą tam amatorzy, ale nie wszystkim wychodzi. Nie, przeciętny telewidzu Pucharu Świata, nie skoczyłbyś dalej od Mariusza Polaka, a co dopiero nie od Stocha. Zawody przyciągają tłumy. Istnieją podania, że jest to najstarsza skocznia narciarska na świecie.
Parametry[edytuj • edytuj kod]
Organizatorzy lotów w Sieniawie zeznają, że punkt K leży na 20. metrze. Lepiej nie mówić najlepszym, bo będą zdezorientowani, gdzie tam się ląduje. Rozmiaru skocznia jako tako nie posiada. Wpiszcie sobie 24 metry, 25 też pasuje. Dumnym rekordzistą świata skoczni jest Mariusz Polak, który ustał znakomity skok 26,5 metra. Można też spaść z progu, albo spróbować śniegu przy lądowaniu.
Czy można tam latać dalej? Nie wiadomo. Trzeba by wnioskować o zorganizowanie tam MŚ juniorów, zawodów Puchar FIS w skokach narciarskich czy czegoś równie do dupy prestiżowego.
Jak wyglądają zawody?[edytuj • edytuj kod]
Skoki w Sieniawie odbywają się według klasycznych zasad skoków: kto skoczy najdalej i najładniej, wygrywa. Podczas konkursu nie ma punktów za wiatr, przez co kibice dmuchają pod narty, a nawet noszą ze sobą wiatraki. Nie ma też zmian belki startowej, więc Walter Hofer byłby średnio przydatny, także nie liczmy na rychłe zawody.
Przeszłość[edytuj • edytuj kod]
Sieniawę, a więc Sieniawską Planicę znaleźć można już na mapach sprzed 400 lat. Może to wskazywać, że nie zbudowali jej Polak i spółka, lecz magnateria i szlachta. Prawdopodobnie mieli tam na górce karczmę i co jakiś czas ktoś spadał na dół (po paru kieliszkach).
Zrobili więc próg, coby spadać dalej. Pierwszym rekordzistą był magnat Sieniawski, który rozpętał bójkę w karczmie, udając, że jest pijany. Wyrzucili go, a on spadł i wylądował bez podparcia 10,5 łokcia, czyli trochę ponad 6 metrów. Warto dodać, że punkt K nie był wtedy na 20. metrze, tylko wynosił 4,68 metra/8 łokci. Sieniawski poleciał daleko i otrzymał prawo nazwania skoczni. Nie wiadomo nadal, dlaczego jacyś Słoweńcy swoją skocznię nazwali tak podobnie…