Dziwnów
Veni, vidi, vomi
- Juliusz Cezar po dotarciu do Mare Balticum w rejonie Dziwnowa
Nie ma to jak nad… kuwa!
- Przeciętny turysta wychodzący z auta który zauważył jaka jest pogoda w Dziwnowie
Dziwnów – pozbawiona perspektyw nadbałtycka enklawa rybacka, założona w II poł. XIX wieku, położona obecnie w tzw. województwie zachodniopomorskim – okręgu utworzonym przez polską administrację okupacyjną. Nazwa została sparafrazowana ze starogermańskiego „Dievenow”, lecz nawet najstarsi mieszkańcy nie pamiętają jej oryginalnego znaczenia, przy średniej wieku mieszkańców wynoszącej 60 lat.
Tu w Dziwnowie
W większości polskich miasteczek chleje się, panuje bezrobocie, w szpitalach można obserwować dantejskie sceny, a policja kradnie radia razem z dresami. W Dziwnowie jest tego więcej, bo to wiocha nadmorska, z tym wyjątkiem, że nie ma tu szpitala, chleje się jeszcze mocniej, a bezrobocie osiąga w okresie zimowym zaledwie 90%. W sumie jest tutaj jak wszędzie, ale jest morze i zagraniczni turyści zostawiający grube euro za nocleg w „pokojach do wynajęcia” z surowym wyposażeniem, ale za to miękką, wykrochmaloną pościelą. Pan burmistrz próbuje organizować różne imprezy jak przyjazd wielkich, światowych gwiazd jak na przykład Kwiatowskiego. Niestety te imprezy odbywają się tylko latem by zniechęcić zachęcić dorosłych ludzi (pod władzą emo dzieci, zbuntowanych nastolatek, czy ludzi, którzy stracili słuch pod wpływem słuchania za głośno muzyki rockowej) do przyjeżdżania do miasta (tak, 2003 roku, tak długo nie ma nawet jogurt z biedronki). Także zbudowane są place zabaw dla przyjezdnych, ale ze względu na za duże pieniądze na budowanie placu zabaw co roku zostawili je na dłużej. W sumie nic dziwnego, że w Dziwnowie dzieją się dziwne rzeczy.
Ten artykuł dotyczy jakiejś pipidówy, sądząc po jego rozmiarze. Jeśli sprzeciwiasz się zaniżaniu znaczenia tej metropolii – rozbuduj go.