Marian Banaś

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 18:13, 9 cze 2021 autorstwa Runab (dyskusja • edycje) (zobacz też, parę linków (wiem, że głównie redlinki, ale może ktoś kogoś to skusi do napisania nowego artykułu))
Marian Banaś jest zażenowany Twoimi nieudolnymi malwersacjami podatkowymi

Kamiński, kCenzura2.svg jCenzura2.svg, przestań mi, kCenzura2.svg, rodzinę prześladować!

Marian Banaś o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym

„Diamentowy” „Pancerny” Marian Banaś (ur. 13 lipca 1955 w Piekielniku[1]) – komiksowa postać z uniwersum Marvela, kreowana na polskiego polityka, działacza, sukinsyna i karatekę. Pod jego rządami Najwyższa Izba Kontroli powoli zmieniała się w Najwyższą Izbę Wpierdolu, do której nawet 'Ndrangheta wysyłała swoich soldatti na bezpłatne staże.

Historia

Marian Banaś uchodził w swoim środowisku za człowieka z kryształu, i to nie takiego, co leży na zakurzonej meblościance i oświetla swoim blaskiem nudne wnętrza wytapetowanego M2 z wielkiej płyty, ale za prawdziwy diament. Jego biografia za młodu nie odbiegała od typowego życiorysu działacza opozycji solidarnościowej – spał na styropianie, naparzał się z bezpieką, wył na pielgrzymkach Barkę w tonacji c-moll. Po zmianie ustroju stale w urzędach, gdzie kwintesencją jego kariery była walka z mafią vatowską. To on był autorem innowacyjnego pomysłu, żeby zamiast kontroli faktur wykonywanych ręcznie przez pół-piśmiennych referentów, których można przekupić 2000 zł i 5-rocznym Fiatem Multiplą, można zastosować „vlookup” w Excelu. Dzięki tej zagrywce budżet państwa zaoszczędził więcej niż się spodziewano, a sam Banaś dostał w nagrodę posadę prezesa NIK-u.

Jednak wtedy wyszedł na jaw jeden niepokojący fakt z życia jeszcze wówczas diamentowego Mariana. Jego rodzina była w posiadaniu kamienicy przerobionej na hotel z pokojami na godziny. Pokoje te były przeznaczone dla miłośników sudoku, którzy w przypływie nagłej potrzeby, mogli wynająć taki pokoik by w spokoju porozwiązywać liczbowe krzyżówki. Jednak jak powszechnie wiadomo, jaranie się sudoku to przypał niebosiężny, dlatego hotel prowadzony był pod przykrywką burdelu. Dziennikarze zaczęli węszyć, a za nim i wierchuszka sprawującej władze partii Prawo i Sprawiedliwość. Wyrok zapadł, nim proces się rozpoczął – Banaś musi odejść.

Marian, chcąc być lojalny dla swojego środowiska i chroniąc rodzinę, napisał jak prezes przykazał dymisję, którą zgodnie z przenajjaśniejszą konstytucją należało złożyć na ręce ówczesnej marszałek Sejmu, Elżbiecie Witek. Marian dopuścił się jednak zbrodni większej niż zarzucane mu dotychczas czyny – w dymisji popełnił literówkę. Marszałek oddaliła dymisję, dopóki Marian nie poprawi wspomnianego błędu. Wtedy to właśnie, przy zbliżeniu z majestatem władzy, Mariana ukąsiła żelazna logika.

Początkowo ukąszenie tylko słabo swędziało. Marian czuł ogólne osłabienie, ból w plecach i lekkie gazy. Jednak gdy obudził się drugiego dnia, odnalazł w sobie niespotykane dotąd moce – jego paznokcie przekraczały 10 stopień w skali Mohsa, odbijały się od niego neutrina, mógł powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu spierdalaj!, a pośladkami mógł kruszyć orzechy niczym Jagienka z Krzyżaków Sienkiewicza. Wtedy to właśnie Marian Banaś stał się Pancernym Marianem.

Zobacz też

Przypisy

  1. I to bynajmniej nie przypadek