Yuki Tsunoda
Yuki Tsunoda – kierowca Formuły 1 w zespole AlphaTauri. Zadebiutował w sezonie 2021. Filigranowy[1], ale jaki krewki!
Jak znalazł się w F1?[edytuj • edytuj kod]
Daniił Kwiat jeździł w AlphaTauri/Toro Rosso od lat i dał się poznać jako Torpedo istna torpeda. Niestety rosyjski kierowca miał pewną wadę – notorycznie zabierał ze sobą do bolidu radyjko i puszczał bardzo głośny hard bass, na co skarżyli się wszyscy kierowcy. W końcu zespół nie mógł dłużej ignorować napływających po każdym wyścigu skarg i Kwiat został zwolniony. Kto zajął jego miejsce? Możecie się spodziewać.
Wiedząc o wolnym fotelu Honda po sezonie 2020 zaoferowała rodzinie Red Bulla niebywałą promocję – kup silnik i dostań kierowcę gratis. Franz Tost i Helmut Marko z podejrzliwością oglądali Tsunodę ze wszystkich stron, a nawet zaglądali w zęby, ale ostatecznie dobito targu – wszak trzecie miejsce w debiutanckim sezonie F2 to całkiem spoko pozycja.
Kariera[edytuj • edytuj kod]
Tsunoda już w swoim debiucie w Bahrajnie dojechał w punktach (konkretnie na dziewiątym miejscu), czym rozbudził niemałe nadzieje, niestety następne wyścigi nie szły po myśli japońskiego kierowcy. W chwilach niepowodzenia notorycznie wściekał się i klął na radiu zespołowym, czym podnosił ciśnienie Helmutowi Marko, widzowie natomiast zastanawiali się, czy przypadkiem nie pobierał lekcji angielskiego u wiecznie rozjuszonego nauczyciela. Rozbijał się to tu, to tam i na tle zespołowego kolegi Pierre'a Gasly'ego wypadał wyraźnie gorzej[2]. Czy zdobywałby lepsze pozycje, gdyby poświęcał więcej czasu na pracę zamiast na granie na plejaku i czilowanie bomby[3]? Niewykluczone. Tsunodzie udało się dojechać przed kolegą w Łubu Dubu (czwarte miejsce, Gasly piąte), co było jego najlepszym wynikiem w sezonie. Wieść gminna niesie, że ten dobry wynik zmotywował Tsunodę, by ostatecznie zniszczyć zespołowego kolegę także w koszykarskich rzutach wolnych. Czekamy na rezultaty.
Polscy widzowie zdecydowanie najbardziej zapamiętali sobie niewysokiego zawodnika po Grand Prix Włoch, gdzie w trakcie sobotniego sprintu po zderzeniu z Robertem Kubicą zakrzyknął Kubika idiot!. Kubica wylądował w żwirze i w efekcie dojechał osiemnasty (za jedną z taczek Haasa, co jest naprawdę dotkliwą porażką), a rozsierdzenie jego fanów sprawiło, że w niejednym domostwie ugotowano tego dnia spory gar bigosu.