Robert Mateja
Provided ID could not be validated. Robert Mateja! Nasza na medal nadzieja!
- Kibice na forach Onetu
No nie wiem no, nie pasuje mi ta skocznia. No nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
- Robert w rozmowie z reporterem po swoim skoku
To taka niewdzięczna rola
- Robert w roli przedskoczka w czeskim Harrachovie
Robert Mateja (ur. 5 października 1974 roku w Zakopanem) – były polski skoczek narciarski, który przez całą karierę wykazywał swoje nadprzyrodzone zdolności, między innymi najsłynniejszą – latanie w tył. Stwierdził jednak, że od tyłu to nie po Bożemu, ale na nic mu to stwierdzenie, gdyż chłopak się już przyzwyczaił.
Wielki specjalista od oddawania (najkrótszych) skoków w narciarskim Pucharze Świata, gdzie zwykle zajmował wysokie, ostatnie miejsce. Jego wyczyn na mamuciej skoczni Kulm, ustanie 85 metrów, jest niepobity do dziś.
Kariera
Swoją karierę sportową zaczynał skacząc na jabłuszku zjazdowym. Przez lata, za pomocą spożywanych eliksirów, wypracował sobie roztrzęsione ręce. Dziś, wykonując nimi szybkie i niekontrolowane ruchy, opracował własny styl skakania.
Pasmo sukcesów sportowych Roberta Matei wywołało w Polsce „bóm” na skoki narciarskie. W czasach jego największej popularności, telewizyjne relacje z konkursów skoków oglądało ponad 90% obywateli naszego kraju. Pozostałe 10% słuchało zaś transmisji radiowych w Radiu, Którego Nazwy Nie Wolno Wymawiać, które w czasie transmisji zmieniało nazwę na Radio Mateja.
Za największy sukces w karierze Roberta uważa się skok w 2001 roku na skoczni w Czechach, gdzie jako pierwszy Polak skoczył dalej niż 200 metrów (w czasie lotu zaczepił się o lotnię, która akurat wtedy tamtędy przelatywała).
W 2007 roku Robert zaliczył dobry start w Mistrzostwach Świata w Sapporo, gdzie oddał dwa równe skoki. Na bulę. Poprowadziły one polską ekipę do utraty medalu w konkursie drużynowym na dużej skoczni. Wtedy to Robert uzyskał łącznie mniejszą odległość, niż jego kompan z drużyny, Adam Małysz, w zawodach na skoczni normalnej w jednym skoku. Po konkursie przez internet przetoczyła się burza pochwał dla skoczka, wzywających go do dalszych, podobnego typu, sukcesów.
Zakończył karierę w 2008 roku, rozsiewając falę płaczu na cały skruszony naród. Zajął się trenowaniem młodych zawodników. Nie oznacza to, że rozstał się ze skakaniem – planuje zostać przedskoczkiem, by wejść na skocznię więcej niż jeden raz. Nasz wybitny skoczek został asystentem trenera i pomaga słabym zawodnikom, m in. Adamowi Małyszowi, w doskonaleniu wybicia i stylu skoku. Efekty jego pracy już widać. Początek sezonu 2008/09 był niezwykle udany pod wodzą teamu szkoleniowego Kruczek&Mateja. Małysz szybko dostosował się do poziomu swoich trenerów i jak dobrze pójdzie to TVP będzie robiła relację nie z konkursów a tylko z kwalifikacji, gdzie tylne miejsca będą zajmować nasze orły.
Jako asystent Robert zajmuje się tworzeniem zapisów filmowych ze skoków swoich kolegów. Niestety, jak na razie Robert nie odnajduje się w roli operatora, kierując obiektyw w złą stronę i zamiast nagrywać skoki, nagrywa swoją rozemocjonowaną twarz. Spotkało się to z nieśmiałą reprymendą trenera Kruczka, który boi się zwracać uwagę tak wybitnemu zawodnikowi.
Niestety, jego (wydawałoby się nie do pobicia) rekord na Planicy, poprawił jakiś Vegard Sklett skacząc 83 metry.
W marcu 2009 mogliśmy obejrzeć jego występ na Mistrzostwach Polski w Szczyrku. Czy Robert powróci do skakania? Miejmy nadzieję, że tak, bo jego pierdolnięcie nartami w kąt zniszczyło polskie skoki stylem M.
Styl
Popularny „styl M” został zapoczątkowany i stopniowo rozwijany przez Roberta. Wedle jego ideologii, by skoczyć dobrze, nie trzeba polecieć daleko. Co więcej, nie trzeba polecieć dalej niż na bulę.
Wielu, zarówno polskich, jak i egzotycznych skoczków, lubi „styl M”. Według nieoficjalnych, podmienionych i nieaktualnych źródeł, odbyły się mistrzostwa w naśladowaniu fasonu Roberta, sam zainteresowany pozwolił wygrać kadrom Chin i Rumunii.
Ciekawostki
- Robert, jako jedyny człowiek w historii ludzkości, doprowadził jednocześnie 39 milionów Polaków do śmiechu.
- Na pewno nie jest ojcem dziecka Anety K.. Nie potrafi przelecieć nawet buli.
- Eddie „Orzeł” Edwards publicznie nazwał go swoim następcą.
- Kilka razy pokonał granicę 100 metrów (na skoczni mamuciej).
- Na Igrzyskach Olimpijskich w Nagano w 1998 roku dokonał nie lada wyczynu - skoczył bliżej niż zajął miejsce - po skoku na 61 metrów został sklasyfikowany na 62 miejscu. Mimo to z powodów politycznych nie został nagrodzony Pokojową Nagrodą Nobla.
- Podczas Mistrzostw Polski 2007 przegrał z 13-latkiem.
- Opatentował wiatrak symulujący ruchy jego rąk podczas skoku.
- Po Mistrzostwach Świata w Sapporo został bohaterem narodowym Japonii, której kadra, dzięki jego wspaniałym skokom wyprzedziła reprezentację Polski i zdobyła medal.
- Robert potrafi doskoczyć do miejsca, gdzie odległość jeszcze nie jest mierzona.
- Chodzą słuchy, że przez całą karierę udawał skoczka i jako turysta zwiedził cały świat. Teraz będąc turystą udaje II trenera kadry i kontynuuje podróże po świecie.
- Jakub Janda był na jego weselu.
Znani o Robercie
Dwa skoki to nie jest specjalność Roberta Matei.
Jak inni zawodnicy nie zepsują skoku, to Robert może pozostać na tym dziewiętnastym miejscu. On się tam dobrze czuje.
Miejmy nadzieję, że nie będzie służył do przecierania torów.
Trzymajmy kciuki za Mateję, tak pięknie wygląda...
Leć, Robert, leć... No nie zaleciał za daleko.
Robert Mateja. Ruszył... Źle wyszedł z progu, nerwowo i krótko... Wyraźnie zbyt się spiął...
- Stanisław Snopek
Pseudonimy
Wierni kibice Matei, jako wdzięczność za udaną karierę sportową, wymyślili dla niego wiele sympatycznych pseudonimów, wśród których znalazły się:
- As Przestworzy
- Aviator
- Betonowy Bucik
- Buli
- Bulion
- Buliwer
- Bulmistrz
- Bulterier
- Cesarz Buli
- Człowiek z Żelaza
- Duma Newtona
- Ikar
- Kapitan Grawitacja
- Kiwi Nielot
- Kowadło
- Latająca Żaba
- Mameja
- Parabula (lotu)
- Pingwin
- Polski Młot
- Red Bulla
- Robula
- Trzęsibut
- The Eagle