MZK Pabianice
MZK w Pabianicach (Miejski Zakład Komunikacyjny, właść Miejski Zakład Kpin) – spółka komunikacyjna, propagująca zdrowy, ekologiczny transport pieszy w Pabianicach i okolicach.
Linie autobusowe nienormalne
- 1 – nie trzeba się pytać gdzie jedzie jedynka, bo jedynka jedzie wszędzie, a jeśli gdzieś nie jedzie, to znaczy, że jest objazd.
- 5 – ostatnio widziana w 2001 roku, podobno jest zawieszona aż do odwołania.
- 7 – jedzie z pętli Waltera-Jankego na pętlę Waltera-Jankego, a i tak wolne miejsca są zwykle tylko na dachu.
- 9 – odległość, którą można przejść w 2-4 minuty, dziewiątka przemierzała w 10 minut, a i tak zawsze ktoś nią jechał (najczęściej: kierowca, rzadziej babcie autobusowe, niekiedy kanarzy), kursowała tylko w soboty. Kierowcy i tak nie zatrzymywali się na przystankach, więc MZK zlikwidowało tę linię.
- D – przykład linii stadnej; najpierw pojawiają się cztery autobusy z rzędu tylko po to, aby później przez godzinę żadnego nie zobaczyć. Jadąc w autobusie pabianickim można skasować bilet miejski MZK, ale jadąc w autobusie łaskim już nie
- L - jeśli uciekł ci w niedzielę ostatni autobus, to na następny musisz poczekać 5 dni. Jeśli była to ostatnia niedziela września, to następny kurs będzie za 7 miesięcy. Autobus linii L można rozpoznać po tym, że oprócz kierowcy, nikt nim nie jedzie.
- N – MZK ma linię do wrogiej Łodzi, ale żeby przypadkiem nikt tam nie pojechał, kursy odbywają się tylko w nocy. Niestety, okazało się, że są ludzie, którzy chcą jeździć do wrogiej Łodzi nawet w nocy, więc linię trzeba było
zlikwidowaćzawiesić. Oficjalny powód: frekwencja o dwie osoby za mała.Wielka awanturaUprzejme prośby pasażerów spowodowały jednak, że MZK uprzejmie linię odwiesiło. - T – zmieniono rozkład jazdy tej linii po to, by przerwy na pętlach były krótsze. W efekcie, każdy autobus jedzie przez 35 minut do celu, a kolejne 25 minut stoi w oczekiwaniu na powrotny kurs, który zakończy się oczywiście 25-minutowym postojem. Jako że kierowcy mają nadmiar czasu, to w połowie trasy wychodzą z kabiny i sprawdzają bilety. Po takiej kontroli w autobusie jest dużo luźniej, a gapowicze mogą zadbać o swoją kondycję, idąc do celu pieszo.
Rozkłady jazdy
- Na przystankach ich nie ma, czasami nie wiadomo gdzie w ogóle są przystanki, bo wyznacza je niekiedy kawałek kartki papieru nalepionej na jakiejś latarni, oczywiście krzywo.
- Żeby pojawił się rozkład, najczęściej trzeba prosić o to w gazecie.
- Jeśli jakimś cudem są, to raczej nie powinieneś ich czytać.
- Żeby przypadkiem nikt ich nie czytał, są drukowane w formacie ściągi szkolnej, a trasa linii czasami jest przyklejona pod kątem dziewięćdziesięciu stopni.
- Jeśli jakiś rozkład jest już stary i nieaktualny, to punkt MZK i tak ci go sprzeda, bo przecież nie może się zmarnować
- Zawsze są w stanie rozkładu.
Zasady podróżowania
- Jeśli wydaje ci się, że wysiądziesz na przystanku, to zapewne jesteś w błędzie, bo jest to przystanek na żądanie, o czym właśnie zadecydował kierowca.
- Jeśli wyświetlacz oznajmia, że dojedziemy do Dworca PKP, to prawdopodobnie dojedziemy wszędzie, tylko nie do Dworca PKP.
- Trzeba płacić za psa, ale za kota, legwana lub strusia już nie. Nie trzeba zapłacić za psa, jeśli trzymamy go na rękach.
- Jeśli uciekł ci jakiś autobus, to znaczy, że razem z nim uciekły wszystkie inne.
- Przystanki autobusowe są po to, żeby móc się upewnić, iż na najbliższy autobus w interesującym cię kierunku trzeba czekać tyle, że szybciej dojdziesz tam pieszo.
- Jeżeli nawet nie trzeba czekać długo, to i tak lepiej sprawdzić, czy idąc pieszo nie dotrze się na miejsce szybciej.
Tabor
- Do 2008 najpopularniejsze autobusy:
- Ni-chooj – by go dostrzec, trzeba go sobie wyimaginować, ale na nic to się zdaje, bo jego po prostu nie ma i nie będzie;
- Ikarus - ćwierćwieczny gruchot do zadań specjalnych, wysyłany na ulicę Karniszewicką i do Ksawerowa, by pokonać tamtejsze wyboje. Przejazd pędzącym Ikarusem ulicą Karniszewicką był darmowy, ponieważ i tak nie można było trafić biletem do kasownika. Rozedrgane szyby, rozklekotana skrzynia biegów, dziury w ścianach na wylot i drzwi wydające odgłos wybuchu bomby zamiast "ding dong", sprawiały, że nie sposób pomylić Ikarusa z jakimkolwiek innym autobusem.
- Jelcz 120M Dublo – dwa autobusy, jadące jeden za drugim;
- Jelcz 120M Trio – trzy autobusy, jadące jeden za drugim;
- Daewoo Lublin – duży samochód osobowy, wyjeżdżający na trasę w godzinach szczytu, jego przyjazd zwiastuje, że trzeba będzie iść pieszo.
- Od 2008 najpopularniejsze autobusy to:
- Jelcz 120M Dublo;
- Jelcz 120M Trio;
- Solaris Urbino – jeśli ktoś nie ma internetu, wsiada do Solarisa i jedzie kilka przystanków, by zobaczyć co nowego na demotywatorach.
- MAN - kursują w Pabianicach, bo Niemcy już ich nie chcieli;
- Jelcz Vero – czas otwarcia drzwi jest równy czasowi dojazdu do następnego przystanku. Pojawia się zawsze w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Ilość pasażerów upchniętych na jednym metrze kwadratowym sprawia, że jest to faktycznie autobus niskopodłogowy.
Hasło reklamowe MZK
W 2010 roku ogłoszono konkurs na hasło promujące korzystanie z miejskich autobusów. Atrakcyjna [potrzebne źródło] nagroda - darmowe przejazdy MZK przez cały rok - skusiła wielu chętnych. Oto niektóre proponowane hasła:
- MZK jest jak orgazm - nie zawsze dochodzi
- Zimą krioterapia, latem sauna - za jedyne 32 zł miesięcznie
- W autobusie śmierdzi potem, wolę podróż na piechotę
- Lepiej jeździ MZK, niż niejeden szybki star
Równolegle toczyła się batalia o wybranie najmilszego kierowcy. Niestety pasażerowie nie byli w stanie w ogóle porozumieć się z kiermanami posługującymi się minimum trzema językami obcymi, po sporej dawce Heideggera, Wittgensteina oraz Kanta, zaznajomionych co do tomika z twórczością Zbigniewa Herberta, Tomasza Manna i Johanna Wolfganga Goethego. Kierowcy zostali objęci rekrutacją Uniwersytetu Łódzkiego, ale sami się z niej wycofali, po tym jak okazało się, że MZK oferuje dwa razy wyższe gratyfikacje.