Real Madryt
Real Madryt – założony dnia 6 marca 1902 roku hiszpański klub sportowy, którego celem jest coroczne zdobywanie wszystkich możliwych pucharów nie zważając przy tym na ilość młodych zdolnych ludzi, którzy nie zdążą się zestarzeć zanim z hukiem wylecą za brak sukcesów. Real zmienia trenera co najmniej raz na sezon, przez co jest absolutnym rekordzistą w tej dziedzinie, wyprzedza nawet taką potęgę jak Legia Warszawa. Największym sukcesem madryckiego klubu w ciągu ostatnich dwóch lat jest zhakowanie nieoficjalnej polskiej strony traktującej o FC Barcelonie.
Kadra
Bramkarze
- Iker Casillas – (pseud. Krótkie Rączki); rodzice myśleli, że Ikar. Czasem wytoczy babola, lecz ogółem, dobry jest, skubany. Niegdysiejszy syn Dedala. Stefana Dedala.
- Jerzy Dudek – ekspert od przybijania piątek (nie mylić z wybijaniem) i grzania ławy; biega z obnażonym kijem po golfowym polu. Legenda i najlepszy zawodnik Realu.
Obrońcy
- Alvaro Arbeloa – sprowadzenie jego z Liverpool FC to wypadkowa zdarzeń sprzed końca roku obrotowego; ogólnie jeno Eskimosi wierzyli w umiejętności, ponieważ tylko im jego cena zdawała się być dość wysoką.
- Pepe – pokojowo usposobiony środkowy defensor. Wikipedia pisze o nim, że „niektórzy mówią, że posiada w nogach nożyczki, ponieważ przecina każdą akcję i dominuje w pojedynkach powietrznych jak mało kto”; drzewiej posiadacz bujnej gęstwiny na łysym niegdyś czambule, na chwilę obecną pierwszej wody łysoń.
- Sergio Ramos – (pseud. Serżjo; nadany przez Darka Sz.); utalentowany 24-latek, chociaż „utalentowany” to przymiot nie w kij pierdział. Sobowtór Jima Morrisona i Vala Kilmera.
- Marcelo – bez szkoły i pomysłów na przyszłość. Do tego jest czarny. W młodości chciał być aktorem, ale mama przerobiła go na krem do rąk.
- Royston Drenthe – prawdziwy, ciemnoskóry obywatel Holandii. Sprowadzony w 2007 roku wskutek masowej wyprzedaży w Feyenoordzie z akcji „For sale 75% off”. Miał być wielką gwiazdą, ale póki co kopie się po głowie, dogrywając piłki niewiele gorsze od tych zagrywanych przez Wojtka „Kiwam w jedną stronę, a nuż się uda” Łobodzińskiego. W 2010 wypożyczony do Herculesa, bo Mourinho nie podobał się jego sposób grzania ławy. Z zawodu raper.
- Raul Albiol – wyrodny syn Albionu, bardzo chciał grać w Valencii, ale bał się, że w następnym okienku transferowym znajdzie zatrudnienie przy wydobyciu ropy, albo, co gorsza, przy zraszaczach; defensywna kopia Raula.
- Ricardo Carvalho - Przypomina jednego z Łowców.B. Ale dobrze gra. No, raczej dobrze. Do Realu przybył za generalissimusem Józefem.
Pomocnicy
- Fernando Gago – potrafi robić fikołki, wyznawca Beckhama. Nie gra od 2 lat, a mimo to jest nadzieją argentyńskiego futbolu. Na treningach wiąże krawaty lewą stopą, stąd antypatia Narkodony. Idol wszystkich piwnicznych łapsów.
- Mahamadou Diarra – znany również jako Momodon bądź Dziki. Posiada oddaną sektę wyznawców pod Radomiem. Nie bardzo umie prosto kopnąć piłkę i zasuwa na famie ery Capa.
- Angel Di Maria - sprowadzony z Benfiki Lizbona, był tani, wiec miał grzać ławę, nie do końca wiadomo, czy to Anioł, czy Maryja. Kolejny lewonożny zawodnik ściągnięty celem wypełnienia luki po Diosie.
- Lassana Diarra - zakup Ramona Calderona, zapowiadany następcą niezastąpionego Kloca Makelele. Został nabyty w celu zastąpienia zawodnika na tej samej pozycji, o tym samym nazwisku. Biega najwięcej, choć niemal nigdy się to nie przydaje. Marzył, aby wziąć
gorącą kąpieludział w Maratonie, ale w Realu płacą więcej i może biegać co weekend. - Kaka – Ze względu na zbyt młody wiek niechciany w Milanie. Ma być kontynuacją sagi rodu Galacticos, podpisał kontrakt do końca świata i trzy lata dłużej. Dzieci znają go z jednego zwodu w stylu Zidane'a, choć sam Kaka utrzymuje, jakoby nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Z wykształcenia teolog, z zawodu pastor. Kibice nie pamiętają jego ostatniego meczu, czego przyczyną są ciągłe kontuzje.
- Krystyna Ronaldo – Największy talent globu. Gdy biegnie, łupież spada mu z włosów. To powoduje, że wszyscy zawodnicy uciekają od niego łącznie z bramkarzem. Za wielką wodą znany jako ,„ten co podwalał się do Paris Hilton”.
- Xabi Alonso – desant z Liverpoolu. Jego ojciec (w przeszłości piłkarz Barcelony) wywalił go za to gumką z testamentu. Ale Realowi może się przydać.
- Mesut Ozil - Niemiec pochodzenia tureckiego. Jedynym powodem, dla którego Florentino Perez kupił Mesuta, była wzmożona chęć posiadania biegającej po boisku emotikonki (O_O). Pożycza żel do włosów od "boskiego" Cristiano. Podobno lewą nogę dostał od Allaha (prawej używa do podpierania się). Po godzinach dorabia jako Mały Głód w reklamach Danio. Prywatnie fan FC Barcelony.
- Sami Khedira - rasowy Szwab, tyle że Tunezyjczyk. Kolejny, z mistrzowskiej(no prawie) drużyny. Do Realu przyszedł bo strzelił gola Urugwajowi i, w przeciwieństwie do Momodona, potrafi prosto kopnąć piłkę. Jak na razie, jedynie w kierunku własnego bramkarza.
Napastnicy
- Karim Benzema - wieszczono mu rychły koniec kariery po transferze do Madrytu; ciągle jeszcze uczy się, jak zginać kolana w trakcie sprintu i jaka jest definicja spalonego. Dobry kolega Jurka Dudka z ławki rezerwowych. Sprowadzony bo Real nie miał co robić z kasą, a prezesa rajcuje widok kibiców kupujących koszulki piłkarza, który i tak będzie siedział na ławie.
- Gonzalo Higuain - bardziej znany w świecie jako „Słupek-W-Meczu-Z-Lyonem”. Czasem zdarza mu się uszczknąć jakiegoś gola. Jeśli nie trafia, bywa sprzedawany do Malagi, żegnany często machaniem białych chusteczek.
Byli zawodnicy
- Guti – dios. Katalończykom bardziej znany jako Pim-pam-Guti. Miał zbierać maki, ale po drodze znalazł się klub, do którego wstąpił. Okazało się jednak, że to Beşiktaş JK, gdzie Gutek ustawicznie pokazuje, jakim to jest koksem, niestety dla Realu.
- Christoph Metzelder – sprowadzony wraz ze zmianą trenera na niemieckiego. U nich nazywa się to solidarnością, u nas – wtykami. Jego rola w drużynie opiera się na czekaniu aż jakiś inny klub zechce go kupić i narzekaniu na brak gry w pierwszym składzie. Miał być bestseller, wyszedł metseler.
- Raul – guru sztuki komentatorskiej nazywają go Rałlem, zaś nieortodoksyjni wyznawcy Pastuchem. Zawodnik na poły legendarny, spędził w klubie więcej czasu niż lat ma 75% ogółu raulofrustratów; znany z tego, że czasem ukłuje bramkę uchem. Nieoficjalnie mówi się o tym, że Raul po zakończeniu swojej kariery piłkarskiej ma zostać nagrodzony honorową prezesurą w Barcelonie – wszak w ciągu swej kariery zdobył więcej Pucharów Europy niż Barka w całej historii.
- Michaś Owen – wzrost Owena predestynowałby go do gry w Barce, ale był za głupi.
- Robinho – kondotier z Brazylii (jedyny godny adwersarz w tej materii to Cygan z San Siro). Zapowiadał się nieźle, obecnie całuje herby.
- David Beckham - szukał miejsca gdzie, wraz z żoną, będzie mógł robić zakupy. Marzył o Londynie, ale Madryt też nie był zły. Znany z reklam oraz rozdawania piłek z rzutów karnych kibicom. Robił zakupy w Los Angeles, ale miał też wypady do Mediolanu. Obecnie żadna gazeta o nim nie pisze, więc nikt nie wie gdzie jest.
Polityka transferowa
Real Madryt od lat słynie z prowadzenia mądrej polityki kadrowej. W 1999 roku był tak skłócony, że zmiennicy śmiali się z kiksów piłkarzy którzy za nich weszli.
Świetną politykę kadrową prowadził też słynny Florentino Perez, szczególnie pod koniec swych rządów w Madrycie, gdzie do drużyny pełnej napastników, gdzie na ataku o miejsce w składzie walczyli m.in: Ronaldo, Luis Figo, Fernando Morientes, Michael Owen i Roberto Soldado, dokupiono Julio Baptistę i Antonio Cassano - napastnika niechcianego w Romie, który w ciągu roku w Realu strzelił dwie bramki i skłócił się ze wszystkimi.
Godnym następcą Pereza stał się kolejny prezes - Ramon Kalderon. Szczególne brawa należą mu się za sprowadzenie Pepe za 30 mln euro z FC Porto. Pepe jest obrońcą, który z twarzy przypomina Tomasza Jachimka, a jednak wydawać się może, że gra słabiej od starej baby z Wesela. Zdarzyło mu się zagrać tak fenomenalnie w finale Superpucharu Hiszpanii, że zarząd powierzył mu bardzo ważną rolę - wygrzewanie ławki rezerwowych dla kolegów z drużyny.
Ostatnio Real popisał się kilkoma dobrymi zagraniami na okienku transferowym. Brawa należą się za sprowadzenie za 40 mln euro dwóch zawodników grających jesienią w pucharze UEFA, podczas gdy przepisy nie pozwalają na zgłoszenie zimą więcej niż jednego takiego zawodnika. Należy również pochwalić ich za wypożyczenie 32–letniego francuskiego rezerwowego z West Hamu, który bez wątpienia podniesie rywalizację w drużynie. Godne podziwu jest również wydanie 250 mln na zakupy, które i tak nic nie przyniosły dla klubu. Oficjalnym sponsorem tego klubu jest sieć sklepów "Real".